Ustawa PiS odrzucona. Sejm nie znalazł dość sił na weto Senatu
Ustawa PiS o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta przepadła. Pod koniec marca odrzucił ją Senat i żeby została przyjęta, w piątkowym głosowaniu w Sejmie musiała ona zdobyć przychylność bezwzględnej większości posłów. Rządzącej partii zabrakło jednak jednej szabli.
30 marca Senat odrzucił ustawę o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Zakłada ona m.in. wprowadzenie obligatoryjnego wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem, czyli systemu monitorowania tzw. zdarzeń niepożądanych.
Zdaniem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego ustawa o jakości "to pierwszy tak ważny krok w historii polskiego systemu ochrony zdrowia stawiający na bezpieczeństwo pacjenta i najwyższe standardy jego obsługi". - Ocena jakości opieki w placówkach medycznych to istota troski o dobro pacjenta – przekonywał wcześniej w Sejmie szef MZ. Także wiceminister zdrowia Piotr Bromber oceniał, że ustawa zdecydowanie stawia na podniesienie jakości w ochronie zdrowia. - Będziemy mogli w zupełnie inny sposób mierzyć i pokazać tę jakość z perspektywy pacjenta – mówił w Katowicach w połowie marca wiceminister Bromber.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wymuszanie L4? "Częściej Polacy nie chcą zwolnienia, które lekarz zaleca"
Błędy nie do naprawienia
Senatowi jednak ustawa się nie spodobała. Zastrzeżenia przedstawiała w senackiej debacie pod koniec marca przewodnicząca Komisji Zdrowia senator Beata Małecka-Libera. Jej zdaniem dokument jest "niespójnym zlepkiem" różnych niepowiązanych ze sobą przepisów i stanowi kolejny etap centralizacji służby zdrowia. Podnosiła, że "druzgocącą" opinię o ustawie przedstawiło senackie Biuro Legislacyjne, według którego budzi ona zasadnicze zastrzeżenia natury systemowej i konstytucyjnej, a na tym etapie procedowania ustawy nie jest możliwe ich usunięcie. Senator akcentowała też, że krytyczną ocenę o ustawie przedstawiły też środowiska lekarskie, medyczne i pacjenckie. Dlatego Senat zdecydował o odrzuceniu ustawy.
Po głosowaniu w Senacie dokument wrócił do Sejmu, który miał jeszcze możliwość go wybronić. Tak dzieje się z wieloma ustawami, którym sprzeciwia się zdominowany przez opozycję Senat - gdy wracają do izby niższej, prorządowa większość forsuje ich uchwalenie.
Zabrakło jednej szabli
Tym razem jednak się tak nie stało. Żeby odrzucić weto Senatu, Sejm musiał znaleźć większość bezwzględną - czyli taką, w której liczba głosów "za" jest większa od sumy głosów przeciw i wstrzymujących się. W tym głosowaniu było to 225 głosów. Tymczasem za odrzuceniem weta Senatu zagłosowało 224 posłów. Tym samym ustawa trafiła do kosza, bo w środowisku PiS zabrakło jednego głosu.
Jak wynika z sejmowych danych, nie wszyscy posłowie PiS chcieli przeforsować tę ustawę - dwóch posłów wstrzymało się od głosu. Na sali plenarnej zabrakło też sześciu parlamentarzystów PiS, którzy nie brali udziału w głosowaniu, a których głos mógł być decydujący.