Od kilku dni Polacy walczą z żywiołem na południu kraju. Fala powodziowa przesuwa się dalej, odsłaniając zniszczenia m.in. w Kotlinie Kłodzkiej. O ich skali przekonali się m.in. Rafał Bilicki oraz Mateusz Chmurzyński, którzy w Stroniu Śląskim prowadzą swój biznes.
Mężczyźni do niedawna mogli jedynie się cieszyć owocami swojej pracy. Prowadzą tam pizzerię i pensjonat z pokojami również dla pracowników, w których sami mieszkali. Po przejściu "wielkiej wody" to - przynajmniej w najbliższym czasie - niemożliwe.
- Marzyliśmy o tym, by stworzyć wyjątkowe, smaczne, piękne miejsce w górach, do którego chcą wracać ludzie. I to się udało. To miejsce tętniło życiem. Przez ostatnie miesiące wybieraliśmy kwiaty, kupowaliśmy sadzonki, by stworzyć dla naszych gości piękny ogródek, wydawaliśmy na to wszystkie pieniądze, kupowaliśmy ubrania z second-handu, byleby starczyło na nowe sprzęty do restauracji i hotelu, tego wszystkiego już nie ma. W ostatnim czasie odmalowaliśmy, praktycznie sami, wszystkie pokoje dla gości, kupiliśmy już zapas pelletu na zimę - wszystko przepadło - mówi money.pl Rafał Bilicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Człowiek chce coś robić, ale od czego zacząć?
Przedsiębiorcy przyznają, że pilnie potrzebują pomocy. Zaznaczają przy tym, jeszcze nie otrzymali wystarczającego wsparcia, chociaż ich dramat rozpoczął się kilka dni temu.
Od piątku nikogo tu u nas nie było, miejscowość odcięta była od świata. Dziś dopiero odgruzowali drogi i pojawia się pomoc z zewnątrz, ale co to za pomoc? Widzę dwie koparki, a tu potrzeba ich 20, żeby w ogóle myśleć o odgruzowaniu. Miasteczko jest dosłownie rozdarte, rzeka zrobiła sobie na ulicach nowe koryta, działki wyglądają jak leje po bombach. Człowiek chce coś robić, ale od czego zacząć? - pyta w rozmowie z money.pl Mateusz Chmurzyński.
Rafał Bilicki zwraca uwagę, że budynki po powodzi będzie trzeba osuszyć, tymczasem czasu na to nie ma dużo, bo wielkimi krokami zbliżają się chłodne pory roku.
- Idzie zima, nie wiem, co będzie, nie stać nas na nowy piec, a jak go nie kupimy to resztki budynku, które zostały, przepadną. Jesteśmy totalnie załamani. Musimy uruchomić jakąś zbiórkę, bo bez tego nie ruszymy, nie damy rady. Staramy się nie tracić ducha, ale jak zacząć? Grzęźniemy w błocie, nie ma gdzie rąk umyć. Tu potrzeba wojska, pomocy ciężkiego sprzętu, bez tego się nie podniesiemy - mówi Rafał Bilicki.
I niestety potwierdza, że w okolicy grasują szabrownicy, którzy starają się zarobić na krzywdzie ludzkiej. - Tu strasznie kradną. Szabrownicy chcą i szukają tego, co jeszcze z tych ruin można ukraść, siedzimy na gruzach i pilnujemy - alarmuje przedsiębiorca.
Problem zauważył też rząd. Ministrowie obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych i administracji poinformowali we wtorek, że skierowali do patrolowania terenów powodziowych 500 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej oraz 500 dodatkowych policjantów.
Powódź zmieniła wszystko
Ogrom zniszczeń pizzerii Cherry Pepperoni oraz pensjonatu w Stroniu Śląskim pokazują powyższe zdjęcia, które otrzymaliśmy od właścicieli. Zwłaszcza jeśli porównanym je z fotografiami i nagraniami sprzed powodzi. "Kwiaty, światło, muzyka i dobre jedzenie... Zapraszamy" - głosi post na Facebooku z 13 sierpnia.
Pod postem o zniszczeniach, właściciele mogą z kolei znaleźć wiele głosów wsparcia od gości, którzy przy okazji zachwalają oferowane usługi.
"Wielka szkoda. Byłem tam nie dalej jak półtora miesiąca temu podczas tygodniowego pobytu w górach. Wyborna pizza, pięknie ozdobiony ogródek i przemiła obsługa. Najsmutniejsze jest to, że stało się to w sytuacji, której nikt by tego nie przewidział. Przyroda i natura jak wszystko ma swoje dwie strony. Wszystkiego dobrego dla całego personelu pizzerii, całego Stronia Śląskiego i wszystkich, których powódź tak dotknęła. Sercem jesteśmy z wami i życzymy bezpieczeństwa i jak najszybszego powrotu do normalności" - napisał Aleksander.
Marta dodała: "Jesteśmy z Wami. Najważniejsze, że jesteście cali i zdrowi!! Serce pęka, jak patrzę na to, co Was dotknęło. Wierzę, że podniesiecie się i jeszcze nie raz będziemy mogli spróbować waszych gnocchi. Pamiętajcie, że nie jesteście sami!! Trzymajcie się. Czekamy na info o Waszym powrocie!!".