Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Kolejne kłopoty Biedronki. Afera holterowa to czubek góry lodowej

215
Podziel się:

Biedronka nie ma ostatnio dobrej passy. Najpierw inspekcja pracy wykryła, że sieć narusza prawa pracowników. Później opisaliśmy w money.pl aferę holterową - czyli zmuszanie pracowników do badania aparaturą medyczną, jak ciężko pracują. Teraz sieć wzięli na celownik górnicy.

Biedronka ma ostatnio kłopoty. Chodzi o traktowanie pracowników
Biedronka ma ostatnio kłopoty. Chodzi o traktowanie pracowników (Lech Gawuc/Reporter)

Czego górnicy mogą chcieć od sieci handlowej? Otóż okazuje się, że boją się o swoje żony i matki, które pracują właśnie w Biedronce. Ich losem górnicze związki postanowiły zainteresować szefa "Solidarności" Piotra Dudę. "Jesteśmy zaniepokojeni stanem psychicznym pracownic, które na własną rękę próbują szukać pomocy” - piszą związkowcy z Kopalni Węgla Kamiennego JAS-MOS w liście do przewodniczego "S". List cytuje "Gazeta Wyborcza".

Chodzi dokładnie o sklep w Wodzisławiu Śląskim, gdzie pracują głownie kobiety. Zatrudnieni napisali do dyrektora Jeronimo Martins Polska w sprawie "stosowania jawnej dyskryminacji i mobbingu wobec wieloletnich pracownic" przez kierownika rejonu. Związek górników chce je wspierać.

Zobacz także: Zobacz też: Walki w dyskontach. Oto ulubiony sport Polaków

Afera holterowa

List górników wpisuje się w wizerunkowe problemy Biedronki, które trwają od kilku miesięcy. Ostatnio największym echem odbiła się sprawa z badaniem, jak ciężką pracę wykonują pracownicy sieci. Takie badania prowadzone są od kilku lat i pracownicy mieli nigdy wcześniej przeciw nim nie protestować. Ale w tym roku było inaczej.

Problem tkwi w tym, jak przeprowadzono to badanie. Pracownikom 20 Biedronek w całym kraju na jeden dzień nałożono specjalne czujniki rejestrujące, jak ciężko pracują. Kobietom nakazano zdjąć biustonosze, a prowadzący badanie się nie wylegitymowali. Nikt też nie zapytał pracowników, czy w ogóle zgadzają się na noszenie aparatury medycznej. Sprawę opisaliśmy w money.pl jako pierwsi.

- Rano kierownictwo poprosiło nas o przyjście do pokoju socjalnego, w którym czekali pracownicy jakiejś zewnętrznej firmy. Założyli nam aparaty do mierzenia pracy serca, które nosiliśmy przez cały dzień. Żadnego wyjaśnienia, czemu ma to służyć - relacjonował pracownik jednego ze sklepów sieci Biedronka.

Sieć tłumaczyła wówczas, że skarżyło się bardzo niewielu pracowników. - Skarga dotyczy zaledwie dwóch sklepów spośród ponad 20 poddanych obecnej edycji badań. Być może w tych dwóch konkretnych przypadkach proces komunikacji między pracownikami, ich przełożonymi oraz badaczami Instytutu był niewystarczający i doprowadził do dyskomfortu niektórych pracowników - informowała Biedronka w przysłanym money.pl oświadczeniu.

Co wykryli inspektorzy

To jednak nie wszystko. Na początku października światło dzienne ujrzały wyniki kontroli przeprowadzonej w kilkunastu sklepach Biedronki przez Państwową Inspekcję Pracy. Wyniki nie są dla sieci pochlebne. Inspektorzy stwierdzili naruszanie przepisów związanych z planowaniem czasu pracy, nierzetelne prowadzenie ewidencji czasu pracy oraz łamanie przepisów związanych z urlopami wypoczynkowymi.

Co to oznacza w praktyce? Na przykład to, że firma nie płaciła pracownikom za nadgodziny albo uniemożliwiała korzystania z kwadransa przysługującej przerwy. Zdarzało się też przydzielanie dni wolnych podczas zwolnień lekarskich.

Tym razem sieć tłumaczyła, że przy tak dużej skali działalności, nieprawidłowości mogą się zdarzyć, choć w opinii sieci są to pojedyncze przypadki. I wynikają z błędu ludzkiego, lub błędnej interpretacji przepisów.

Związkowcy twierdzą z kolei, że pracownicy mają za dużo obowiązków i są przemęczeni. – Zdarzyła się taka sytuacja, że w jednym ze sklepów na zmianie był tylko kierownik i jeden pracownik - mówi Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w sklepach Biedronki. - Na kasach brakuje pracowników, klienci bardzo często stoją w długich kolejkach, denerwują się i zaczynają wyżywać się na pracownikach, żądając przywołania osób do obsługi kas. Najgorzej jest w godzinach wieczornych, w wielu sklepach panuje bałagan, zalegają kartony i niewyładowany towar, bo nie miał kto tego zrobić – dodaje Alfred Bujara, przewodniczący handlowej "Solidarności".

Przedstawiciele "Solidarności" twierdzą, że w handlu może brakować nawet 150 tys. pracowników

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(215)
Dora
6 lat temu
Powiem tak kto nie pracowal w biedronce to lepiej sie niech nie udziela place sa dobre ale nadal brakuje pracownikow i trzeba robic za dwoch czase a w niektorych biedronkach za trzech
POttR
6 lat temu
Tych gornikow nie robow powinni izolowac wełbach im sie przewraca
takaprawda
6 lat temu
Nie każdy może się tak obijać jak górnicy i brać za to dobry hajs + przywileje i wcześniejszą emeryturę...
darek998
6 lat temu
to jest tak ze jak się dało 100 zł podwyżki pracownikom to teraz trzeba pracownika tak wydoić aby był wydajniejszy o 200 zł tak postępują pseudopracodawcy Mowi się o braku pracowników w kraju to jak taki wyzyskiwacz jak biedronka jeszcze ich ma ?
janusz
6 lat temu
górnicy - wyższa kasta od przeciętnego kowalskiego, wszystko dla nich nam ujmować
...
Następna strona