Nowe prawo energetyczne, które miało uderzyć w szarą strefę w obrocie paliwami, może zniszczyć firmy handlujące LPG w Polsce. Wszystko przez to, że na mocy tej ustawy przedsiębiorcy z tego sektora będą musieli wpłacić 20 mln zł zabezpieczenia na poczet niezapłaconych podatków. Kłopoty mają nawet ci przedsiębiorcy, których stać na taką sumę. - Już od ponad miesiąca czekamy na przepisy wykonawcze. Banki nie chcą z nami rozmawiać o tym zabezpieczeniu, bo nie wiedzą o czym - mówi Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego.
Nowelizacja Prawa energetycznego weszła w życie 2 września. Zapisano w niej, że wszyscy handlujący LPG będą musieli wpłacić po 10 mln zł od koncesji tytułem zabezpieczenia na poczet przyszłych, potencjalnie niezapłaconych podatków. Dla handlujących tym paliwem najczęściej oznacza to obowiązek wpłaty 20 mln zł, bo konieczne jest posiadania odrębnych zezwoleń na import i mieszanie gazów, a tak najczęściej powstaje w Polsce LPG, którym handlują drobni przedsiębiorcy.
Według szacunków Polskiej Izby Gazu Płynnego, dla blisko 90 proc. firm działających w branży nowa ustawa może oznaczać plajtę. Według nowego prawa nie ma znaczenia, jakie firma osiąga obroty, a co się z tym wiąże, jakie ma możliwości finansowe. - Sprawdzałem w wielu bankach. Żaden jednak nie da mi nawet 10 mln zł gwarancji bankowej przy 30 mln zł rocznych obrotów. Maksymalnie mogę dostać 3 mln, a potrzebuje przecież 20 mln zł - mówi Zygmunt Sobieralski, który od 25 lat prowadzi firmę Elkom-gaz, zatrudniającą 46 pracowników.
Rząd obiecywał zmiany?
Przedsiębiorca nie ma też nadziei na to, że brak przepisów wykonawczych może być zapowiedzią jakichkolwiek zmian, bo przecież obowiązek wpłaty zabezpieczenia zapisany jest w ustawie i konieczna byłaby jej nowelizacja. - Wprawdzie ze strony rządu słyszeliśmy obietnice, że raz jeszcze przyjrzą się tym przepisom, ale ustawę przecież przegłosowano. Uważam, że to gwałt na małych firmach. Nie mamy tych pieniędzy i nie dostaniemy ich od banków - dodaje.
Według danych Polskiej Izby Gazu Płynnego, na naszym rynku działa obecnie 84 importerów i około 200 dystrybutorów. Organizacja szacuje wartość naszego rynku LPG na zaledwie 5 proc. wartości polskiego rynku paliw konwencjonalnych (ON i benzyny). Dlatego w swoim wielokrotnie przedstawianym stronie rządowej stanowisku zwracała uwagę, że stosowanie do obu rynków podobnej miary jest nieadekwatne.
Tym bardziej, że przed nowelizacją obowiązek wpłat zabezpieczenia finansowego handlujących gazem LPG nie dotyczył. - Politycy przekonują, że to przeciwko szarej strefie, ale to nie prawda, bo ona dotyczy handlu ON. W gazie ze względu na procedury celne nic się nie da oszukać, a ustawa w nas uderza najmocniej - żali się Sobieralski.
Manipulacje przy LPG rzeczywiście technicznie są mało prawdopodobne. Każda firma obracająca tym paliwem jest składem podatkowym i czy sprzedaje, czy kupuje, wszystko musi zgłaszać 24 godziny wcześniej do urzędu celnego. W firmie Sobierajskiego oznaczało to stałą obecność celnika.
Przedsiębiorca nie ma wątpliwości, że 2 grudnia straci koncesje na import i mieszanie gazów, ale mimo braku perspektyw na dalsze opłacalne funkcjonowanie na rynku, nie może splajtować, bo go na to po prostu nie stać. - Firmy nie zlikwiduję, bo musiałbym zapłacić odprawy, pospłacać kredyty i leasingi, a na to nie mam pieniędzy. Będę musiał kupować gaz w Polsce od dużych dystrybutorów i jak będę go chciał sprzedać np. do Niemiec to też przez pośrednika z koncesją. Moja rentowność spadnie do zera, a zyski będę pompował dużym koncernom - mówi Sobieralski.
Po kieszeni dostaną też konsumenci
Stracą na tym również tankujący gaz i kupujący go do kuchenek. Butla LPG kosztuje w Polsce średnio 30 zł. W Niemczech od 20 do 30, ale euro. Te niskie ceny zawdzięczamy głównie rozdrobnieniu i silnej konkurencji pomiędzy 84 importerami tego paliwa. Wszystko jednak się zmieni, kiedy na rynku zostanie zdecydowanie mniej operatorów.
- Duzi będą dowolnie kształtować ceny i nie jest wykluczone, że już wkrótce za litr LPG będziemy płacić po 3 zł, a przecież jeszcze nie dawno to było 1,6 zł - mówi Sobieralski. Taka zwyżka jest tym bardziej prawdopodobna, że na rynku międzynarodowym cena też poszła ostatnio w górę, co już od wakacji widać bardzo wyraźnie na stacjach. Zatem nie jest wykluczone, że połączenie tych dwóch czynników znacząco wpłynie na dalsze wzrosty cen.
Ceny LPG na stacjach benzynowych w ciągu ostatnich 6 miesięcy
W całej sprawie jest jeszcze jedno ważne pytanie. Czy ci, których stać na spełnienie nowego obowiązku zapisanego w ustawie, zdążą z formalnościami. Według przepisów, do 3 grudnia muszą wpłacić zabezpieczenie finansowe. Problem tylko w tym, że ustawa ciągle jeszcze nie doczekała się nawet projektu przepisów podwykonawczych, które są konieczne do prawidłowego jej funkcjonowania. Wprawdzie to minister energii zobowiązany jest do jego wydania, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie udało nam się uzyskać z resortu odpowiedzi, kiedy to się stanie.
Jak przekonuje Konrad Młynkiewicz, dyrektor Działu Prawa Administracyjnego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, w konsekwencji zaniechań ministerstwa energii prezes Urzędu Regulacji Energetyki pozbawiony jest możliwości rozpoznawania nowych spraw o udzielenie koncesji. - Oznacza to, że postępowania administracyjne o udzielenie koncesji nie zostaną zakończone w terminie, zaś przedsiębiorcy ubiegający się o nie będą musieli wstrzymać się z wykonywaniem działalności koncesyjnej - dodaje prawnik.
Gwarancja bankowa? Ale jaka?
Problemem dla branży LPG jest również zapis uprawniający ministra finansów do określenia, w drodze rozporządzenia, wzorów treści gwarancji bankowych i ubezpieczeniowych, poręczenia i upoważnienia do wyłącznego dysponowania lokatą, składanych jako zabezpieczenie majątkowe.
Posiadający koncesje na obrót z zagranicą lub mieszanie gazów płynnych LPG muszą do 2 grudnia wpłacić zabezpieczenia majątkowe, datego już teraz próbują negocjować z bankami. Problem tylko w tym, że ciągle nie wiedzą, jaką formę mają przybrać takie dokumenty. - Dla przedsiębiorców to gigantyczny problem. Banki nie chcą z nami rozmawiać o tym zabezpieczeniu, bo nie wiedzą o czym. Co kilka dni dzwonimy do resortu i ciągle słyszymy, że już za chwile będzie gotowe, ale ciągle go nie ma - mówi Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego.
Wprawdzie w ocenie Młynkiewicza nawet rygorystyczne traktowanie formy udzielenia zabezpieczenia majątkowego nie powinno w praktyce zaszkodzić przedsiębiorcy. To jednak nie ma co do tego złudzeń, że to wszystko powinno odbywać się zupełnie inaczej.
- Niezwłoczne wydanie rozporządzenia określającego wzór zabezpieczenia majątkowego leży w interesie nie tylko przedsiębiorców zobowiązanych do przedłożenia zabezpieczeń, ale również w interesie organów administracji publicznej, weryfikujących spełnienie obowiązków wynikających z Prawa energetycznego - przekonuje Młynkiewicz.
Nie zmienia to jednak codzienności wielu przedsiębiorców, którzy z zapartym tchem codziennie zaglądają na stronę Rządowego Centrum Legislacji czekając na rozporządzenie.