Nie pomógł kredyt w wysokości 300 mln zł, nie pomogły mistrzostwa świata ani droższy niż ubiegłoroczny Sylwester w Zakopanem. Prezes Kurski kasę TVP już określił mianem "budżetu śmierci". W sprawie podwyżki dla prezesa i dyrektorów - TVP wydało w poniedziałek oświadczenie.
aktualizacja 31 stycznia godz. 6:00
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że doszliśmy do ściany. Mamy budżet śmierci. Oznacza to skasowanie wydatków na misję o 30 proc., śmierć ośrodków terenowych, odejście od wielu koniecznych inwestycji – mówił prezes Kurski podczas konferencji prasowej podsumowującej rok jego urzędowania – jeśli telewizja publiczna ma przetrwać, wsparcie finansowe z prawdziwego zdarzenia musi nastąpić w ciągu kilku najbliższych tygodni.
O kłopotach TVP informowaliśmy już w czerwcu ubiegłego roku. Dno abonamentowe i drastyczne spadki oglądalności to tylko część problemów spółki. Ostatni raz TVP chwaliła się zyskiem w wysokości 144,4 mln zł brutto w pierwszej połowie 2015. Później nie podawała już swoich wyników finansowych. Można więc przypuszczać, że nie są one zadowalające.
W styczniu 2016 r. kiedy Kurski został prezesem, w budżecie było 100 mln zł. Teraz dziura sięga minus 200 mln zł. Tak twierdzi były prezes TVP Juliusz Braun. W lipcu ubiegłego roku, prezes musiał zadłużyć TVP na 300 mln zł, bo spółce brakowało pieniędzy na wypłaty dla pracowników.
Niepewny budżet TVP pogrążały też potężne kwoty na prawa do transmisji meczów piłkarskich. Jak dowiedział się wówczas WP money.pl, za możliwość pokazywania 11 najważniejszych spotkań Euro 2016, TVP zapłaciła blisko 40 mln zł.
W połowie kwietnia TVP informowała również, że nabyła prawa do innych imprez piłkarskich: dwóch edycji Ligi Narodów, Euro 2020, meczów eliminacyjnych polskiej reprezentacji na Mundial 2022. Według nieoficjalnych informacji, jakie przekazały Wirtualnemedia, pakiet ten miał kosztować 300 mln zł.
Okazało się jednak, że wpływy reklamowe z emisji meczów miały wynieść zaledwie 21 mln zł., co znaczy, że spółka nie odzyskała nawet zainwestowanych pieniędzy. W końcu przyznał to i prezes Kurski: - Nie zarobiliśmy na Euro 2016 tyle, żeby ta impreza się nam zwróciła.
Również dwa razy droży od ubiegłorocznego Sylwester w Zakopanem, jak sugeruje Braun, nie jest imprezą, na której TVP mogła zarobić. Mimo nawet dobrej oglądalności.
Nie przeszkadza to jednak, aby podnieść pensję prezesowi. Nadzwyczajne walne zgromadzenia TVP oraz PR S.A. zmieniły tzw. przedziały kominowe dla prezesów publicznej telewizji i publicznego radia. Do tej pory pensja szefa TVP nie mogła przekraczać około 26 tys. zł. Teraz ma mieścić się w granicach 30-52 tys. zł. Plus premia, do 50 proc. pensji.
Według informacji "Gazety Wyborczej", na Woronicza pieniądze znalazły się również na premie dla wielu dyrektorów, w tym również dla Joanny Klimek. Była szefowa do spraw koordynacji programowej, to prywatnie narzeczona Jacka Kurskiego. Na premię zasłużyła po 9 miesiącach pracy, którą w końcu zamieniła na posadę w burze PR PGNiG – przypomina gazeta.
Co na to TVP? "Informacje o wynagrodzeniach na poszczególnych stanowiskach, podlegają ochronie ze względu na ochronę danych osobowych oraz konieczność zachowania konkurencyjności względem podmiotów prywatnych" – odpowiada spółka na pytania dziennika.
Dementi TVP: nie było podwyżki dla Kurskiego, nagrody niższe niż w 2015 r.
W poniedziałek po południu TVP wydało oświadczenie dot. publikacji "Gazety Wyborczej" i w "Newsweeka". Czytamy w nim, że "w 2016 roku kwoty na nagrody były niższe o 17 proc. niż w 2015 roku, gdy spółką kierowali Juliusz Braun i Janusz Daszczyński" i że 'wynagrodzenie prezesa TVP S.A. w związku z nowymi przepisami nie uległo zmianie."A także, że "żadna z przyznanych w 2016r. premii nie opiewała na 50 000 zł, najwyższa przyznana nagroda wyniosła 35 tys. zł i nie dotyczyła dyr. Klimek".
W oświadczeniu firma podkreśla także, że "obecna kondycja finansowa TVP jest bezpośrednim skutkiem zaniedbań poprzednich zarządów telewizji oraz specyficznej inżynierii finansowej, której celem było ukrycie faktycznego stanu finansów spółki."