Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Górnictwo kosmiczne. Wyścig po surowce z kosmosu właśnie się zaczyna

150
Podziel się:

Za 30-50 lat człowiek będzie w stanie komercyjnie wydobywać surowce w kosmosie. Dlatego firmy, które zainteresują się górnictwem kosmicznym już teraz, za te 30-50 lat zgarną zyski. Również kosmiczne.

Górnictwo kosmiczne. Wyścig po surowce z kosmosu właśnie się zaczyna
(pixabay.com)

Za 30-50 lat człowiek będzie w stanie komercyjnie wydobywać surowce w kosmosie. Dlatego firmy, które zainteresują się górnictwem kosmicznym już teraz, za tych kilka dekad zgarną zyski. Również kosmiczne.

Planetoida (367943) Duende, która w lutym 2013 r. wyjątkowo blisko minęła Ziemię, miała wartość 195 mld dolarów. Tyle - według amerykańskiej firmy Deep Space Industries - miały być warte surowce, z których była zbudowana. Kwota robi wrażenie. Dość powiedzieć, że polski PKB to szacunkowo 470 mld dolarów w 2016 r.

Oczywiście szacowanie, ile może być warta planetoida, jest obarczone ryzykiem sporego błędu. Nie uwzględnia na przykład kosztów ewentualnego pozyskania surowców. A te byłyby astronomiczne. Jednak biorąc pod uwagę, że wydobywanie surowców na Ziemi będzie coraz droższe, a niektórych mamy na naszej planecie za mało w stosunku do potrzeb, trudno się dziwić, że rządy i firmy coraz częściej w poszukiwaniu nowych źródeł zaopatrzenia patrzą właśnie w niebo.

Kosmiczny wyścig na start

- Wyścig o zagospodarowanie kosmosu już się zaczął. Są już rejestrowane pierwsze patenty związane z górnictwem kosmicznym, zaczęły się pierwsze misje, takie jak misja Ozyrys - mówi WP money prezes firmy Creotech Instruments Grzegorz Brona.

Oczywiście nie będziemy w stanie od razu fedrować w kosmosie. Jego zdaniem może to być możliwe za 30-50 lat. A wtedy firmy, które będą miały gotowe technologie, będą mogły liczyć na gigantyczne zyski.

Creotech zajmuje się m.in. konstruowaniem urządzeń wykorzystywanych w kosmosie. Spółka, razem z kilkoma innymi, zawiązała właśnie konsorcjum EX-PL, które chce realizować projekty związane z górnictwem kosmicznym. W skład konsorcjum weszły: ABM Space, Cilium Engineering, Creotech Instruments i Sybilla Technologies. Bo również polskie firmy chcą w tym wyścigu uczestniczyć.

- Tak naprawdę celem jest opracowanie technologii, które mogłyby być wykorzystane górnictwie kosmicznym. Ale zanim to nastąpi, mogą też być używane teraz i tutaj, na Ziemi - tłumaczy Grzegorz Brona. - Nie chcemy spodziewać się zysku za 40 lat, ale znacznie szybciej - dodaje. Jakie to mogłyby być technologie? Na przykład przetwarzanie danych obserwacyjnych i wykorzystanie ich do górnictwa na naszej planecie. Albo poszukiwanie planetoid i asteroid bez ruszania się z Ziemi. Może to też być katalogowanie i unieszkodliwianie kosmicznych śmieci, które zagrażają wykorzystywanym na cele telekomunikacyjne czy wojskowe satelitom.

Kosmos to nie tylko metale wykorzystywane w przemyśle. Wciąż toczą się dyskusje o poszukiwaniu tam wody, a także izotopu hel-3, który miałby zaspokoić zapotrzebowanie Ziemi na energię.

Kto będzie fedrował w kosmosie

Kosmiczne górnictwo jest szczególnie atrakcyjne dla Amerykanów i Rosjan, którzy tradycyjnie rywalizują w kosmicznym wyścigu. Przywołana już amerykańska spółka Deep Space Industries chce już w następnym dziesięcioleciu szukać surowców poza układem słonecznym. Rosjanie natomiast przymierzają się do poszukiwań znacznie bliżej: na Księżycu. Na start stanął też malutki, ale bogaty Luksemburg, który będzie współfinansował prace badawczo - rozwojowe, mające na celu opracowanie niezbędnych technologii. Prawo międzynarodowe na razie nie określa, do kogo należą kosmiczne surowce. Dlatego kto pierwszy, ten lepszy.

Poszukiwania to także astronomiczny koszt, co od razu eliminuje w przedbiegach słabszych graczy. Przykład? Misja Ozyrys, dzięki której za sześć lat mają trafić na ziemię dwa kilogramy wydobyte na asteroidzie, kosztuje miliard dolarów. Ile kosztowałoby komercyjne wydobycie i transport na Ziemię? Nawet trudno szacować. Ale i zyski byłyby odpowiednie. Rudy żelaza, nikiel i metale szlachetne występujące na asteroidach w znacznie większych niż na Ziemi stężeniach mogą być warte już nie miliardy, ale biliony dolarów. Na przykład cena kilograma platyny to 29-30 tysięcy dolarów. Jak podaje portal mining.com, na asteroidzie o szerokości 800 metrów może być 130 ton tego metalu. Byłby on więc wart 3,7 mld dolarów. A w sąsiedztwie Ziemi znajduje się ponad 800 asteroid - szacuje NASA.

Na ile wiarygodne są takie wyliczenia? Zdaniem prezesa Creotechu to szacunki robione na oko. Ale można je udoskonalać, co też mogłoby być polem do popisu dla polskich firm. Wiadomo, że budowa geologiczna asteroidy jest mniej skomplikowana niż na przykład Ziemi. Ale jak dokładnie jest skomplikowana i jak znajdujący się w niej surowiec wydobywać - to dopiero trzeba zbadać.

Zobacz także: Zobacz też: Będziemy musieli zasiedlić... księżyce Saturna? Tylko tam znajdziemy kończący się pierwiastek
wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(150)
Heil Sieg
7 lat temu
Kto będzie fedrował w kosmosie? POlskie górniki.a jak,a co.
Wojtek
7 lat temu
[QUOTE] Misja Ozyrys, dzięki której za sześć lat mają trafić na ziemię dwa kilogramy wydobyte na asteroidzie, kosztuje miliard dolarów. Ile kosztowałoby komercyjne wydobycie i transport na Ziemię? [/QUOTE] Jak udowodnił ostatnio Elon Musk, znacznie mniej niż gdy się za to biorą urzędasy wyciągający fundusze od rządu. Wystrzelenie i powrót wahadłowca kosztowało nawet ponad 1 mld USD (1.000.000.000 ), wystrzelenie i powrót Falcona - 56 mln USD.
Hefajstos
7 lat temu
Nic tylko ludzka chciwość,kiedyś ta chciwość stanie się gwoździem do trumny ludzkości tak jak to już bywało wcześniej.
SG
7 lat temu
Polska nie ma szans w tym wyścigu. U nas ważniejsze jest np., fedrowanie przez Antka w sztolni Bartka
nn
7 lat temu
Może Rydzyk tam poleci. On kocha kasę.
...
Następna strona