Na wprowadzeniu jednolitej ceny książki stracą małe i średnie wydawnictwa oraz polskie księgarnie, zyskają ogromne sieci - argumentują przeciwnicy ustawy mającej określić, za ile można sprzedawać nowości wydawnicze.
Wyobraźmy sobie książkę, która ma nadrukowaną na okładce cenę 40 zł. Do hurtowni trafia w cenie 20 zł. W tych 20 zł mieszczą się koszty praw autorskich, druku, tłumaczenia, redakcji i korekty oraz kilkuzłotowa marża wydawnictwa. Obniżenie ceny okładkowej spowoduje, że dystrybutor kupi książkę w hurtowni jeszcze taniej, bo projekt ustawy o jednolitej cenie książki w żaden sposób nie ogranicza marży dystrybutora. Taki argument podają mali wydawcy podpisani pod listem otwartym do ministra kultury, opublikowanym w sieci.
"Odnosimy wrażenie, że zwolennicy ustawy nie zdają sobie sprawy z tego, że między czytelnikiem a wydawcą stoi dystrybutor, który i tak zachowa swoje 50-60 proc. rabatu od wydawcy" - piszą autorzy listu, czyli przedstawiciele trzynastu niewielkich wydawców.
Co to jest jednolita cena książki?
Jednolita cena książki to pomysł, który część wydawnictwa wydawniczego forsuje od lat. Ostatnio sprawa ponownie nabrała rozgłosu, ponieważ ustawa, sygnowana przez Polską Izbę Książki trafiła do Ministerstwa Kultury. Rozpętała się burza między zwolennikami a przeciwnikami pomysłu. Głos zabrał nawet wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, który wyjaśniał, że projekt jest dopiero w fazie konsultacji, a jednolitej ceny na nowości wydawnicze nikt jeszcze nie wprowadził.
Jak już informowaliśmy, Polska Izba Książki domaga się wprowadzenia 12-miesięcznej ochrony dla nowości wydawniczych. Wydawca ustaliłby jednolitą cenę książki, która zostałaby umieszczona na okładce wraz z miesiącem wydania. Następnie cena miałaby trafić do specjalnego rejestru. Przez następnych 12 miesięcy książka miałaby być sprzedawana we wszystkich punktach w całej Polsce w tej samej cenie.
Zwolennicy projektu wskazują, że dzięki temu zyskają małe księgarnie, bo czytelnik zapłaci u nich tyle samo, co w sieciowym sklepie. Ponadto ma zyskać także kultura: mają wzrosnąć nakłady ambitnych książek, bo nie będą przytłaczane sprzedawanymi w promocji "bestsellerami".
Zdaniem wydawców stanie się dokładnie odwrotnie. "Ustawa będzie skutkować znacznym spadkiem sprzedaży nowości wydawniczych i ograniczy liczbę premier, zwłaszcza tytułów wartościowych, wymagających dużych nakładów pracy i nakładów finansowych. Czytelnicy, zniechęceni wysoką ceną, nie będą chętnie sięgać po nowości, po roku od premiery natomiast nie będą już o nich pamiętać" - wskazują. Podają też przykład Izraela, gdzie rok po wprowadzeniu podobnych zapisów sprzedaż nowości spadła o ponad jedną trzecią, a sprzedaż książek ogółem o 15 proc.
Czytelnik dostanie po kieszeni
Głos zabierają także sprzedawcy książek. Zarząd internetowej księgarni Bonito.pl zamieścił na Facebooku swoje oświadczenie w tej sprawie. Ich zdaniem to ostatecznie czytelnicy stracą na usztywnieniu cen nowości wydawniczych. "Tylko w tym roku klienci korzystający z naszej księgarni zaoszczędzą 70 mln zł dzięki rabatom, które obecnie oferujemy, a których po wprowadzeniu ustawy, oferować nie będziemy mogli. Podaną kwotę można przemnożyć pięciokrotnie, odnosząc się do wszystkich czytelników kupujących w internecie, ponieważ posiadamy 20-procentowy udział w tym rynku" - czytamy w oświadczeniu.
Zarząd wskazuje jednocześnie, że mimo oferowaniu rabatów księgarnia jest firmą rentowną, płacącą podatki w Polsce, zatrudniającą legalnie około 300 pracowników i płacącą terminowo ponad 700 współpracującym z nią wydawcom.
"Pomyślmy o czytelnikach i ich portfelach, rodzicach, którzy obecnie mogą kupić dzieciom trzy książki zamiast dwóch. Nie kierujmy się chęcią osiągania większego zysku przez przedsiębiorców niepotrafiących dostosować się do obecnych realiów, z których wielu nie posiada nawet witryny internetowej" - czytamy w oświadczeniu.
Szacuje się, że polski rynek książki jest wart około 2,5 mld zł rocznie - biorąc pod uwagę ceny, po jakich wydawnictwa sprzedają książki dystrybutorom. Zarejestrowanych jest ponad 40 tysięcy wydawnictw, ale tylko około 2 tysięcy wydaje więcej niż kilka książek rocznie. 98 proc. rynku jest podzielone pomiędzy około 300 firm. Rynek książki w naszym kraju systematycznie się kurczy. Specjaliści wskazują, że ma to związek z przyzwyczajeniami Polaków. Ponad połowa z nas nie czyta nawet jednej książki rocznie.