Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kryzys w Portoryko trwa w najlepsze. Wyspa chciałaby zbankrutować, ale nie może

0
Podziel się:
Kryzys w Portoryko trwa w najlepsze. Wyspa chciałaby zbankrutować, ale nie może
(Tina Leggio/Flickr (CC BY-NC-ND 2.0))

Gubernator Portoryko poinformował, że wyspa nie jest w stanie spłacać swego zadłużenia. 1 sierpnia mija termin płatności 200 milionów dolarów, a w budżecie nie ma na to pieniędzy. Problem w tym, że władze wyspy nie mają żadnych narzędzi, by formalnie ogłosić bankructwo. "Bogaty port" (takie jest polskie tłumaczenie nazwy wyspy) jest w poważnym kryzysie, a Waszyngton milczy na temat pomocy.

Portoryko ma poważne problemy gospodarcze. Bezrobocie przekracza 14 procent, system opieki medycznej znajduje się w kryzysie, w ciągu ostatnich 10 lat z liczącej 3,6 miliona mieszkańców karaibskiej wyspy wyemigrowało 200 tysięcy osób. Zadłużenie kraju przekroczyło 72 miliardy dolarów. - Długów Portoryko nie da się spłacić - oświadczył gubernator tego wyspiarskiego państwa położonego na Karaibach już miesiąc temu. Wszystko byłoby prostsze, gdyby mógł ogłosić niewypłacalność - np. tak jak zrobiło to miasto Detroit w ubiegłym roku. Tak jednak nie jest. Dlaczego?

Status prawny Portoryko po prostu nie przewiduje bankructwa. Oznacza to, że rozwiązanie problemu będzie wymagało porozumienia z wierzycielami. Portoryko ma status autonomicznego terytorium stowarzyszonego z USA. Głową państwa jest Barack Obama, a walutą dolar amerykański, ale wyspa nie jest stanem. Urodzeni na wyspie mają obywatelstwo USA, jednak, o ile nie zamieszkają na terytorium Stanów Zjednoczonych, nie mają prawa głosu w wyborach prezydenckich i kongresowych.

Państwo nie ma miejsca na podwyżki podatków, gdyż duża część społeczeństwa żyje w ubóstwie, a brak porozumienia sprawi, że "stan gospodarki jeszcze się pogorszy i będzie jeszcze mniej pieniędzy na spłatę długu". Paradoksalnie to właśnie bliskość Stanów Zjednoczonych doprowadziła wyspę do ruiny. Płace (w tym obowiązkowa płaca minimalna) jak w USA nie odpowiadały w żaden sposób wydajności pracy i realnej sile gospodarki.

Dlatego gubernator uważa, że posiadacze portorykańskich obligacji muszą wziąć na siebie część "poświęceń", tak jak musieli to zrobić mieszkańcy wyspy. - Jeśli nie usiądą do stołu, będzie to dla nich złe - powiedział. Do 1 sierpnia władze powinny przelać 200 milionów dolarów na konta wierzycieli. To jednak nie koniec długów - w ciągu najbliższych 12 miesięcy do spłaty będzie jeszcze 5 miliardów dolarów. Biorąc pod uwagę, że 1 sierpnia to dzień wolny od pracy, o decyzji władz dowiemy się dopiero 3 sierpnia, w poniedziałek.

Problem wyspy to również ogromny kłopot inwestorów w USA. Większość obligacji Portoryko jest w posiadaniu inwestorów prywatnych z USA, m.in. poprzez fundusze lub inne rachunki inwestycyjne, więc wielu może nie być świadomym, że problem ich dotyczy. W ciągu ostatniego dziesięciolecia fundusze inwestycyjne postawiły na obligacje Portoryko dziesiątki miliardów dolarów, ponieważ zyski z ich nie były opodatkowane w USA. Zadłużenie wyspy w przeliczeniu na mieszkańca jest wyższe, niż w jakimkolwiek amerykańskim stanie.

Część analityków sugeruje, że jedynym rozwiązaniem problemu jest nałożenie surowych obciążeń fiskalnych i szybkie reformy. W przypadku, gdyby gubernator nie zdecydował się na spłacenie długów wobec obligatariuszy, mogą oni wystąpić do sądu przeciwko wyspie. I tak najprawdopodobniej właśnie się stanie.

W 2012 r. mieszkańcy Portoryko opowiedzieli się w referendum za przystąpieniem do USA jako 51. stan, jednak do tego potrzeba jeszcze zgody Kongresu Stanów Zjednoczonych. Problemy z finansami wyspy mogą utrudnić jej oficjalne wejście w skład USA. A to z kolei sprawia, że pomoc Waszyngtonu jest również bardzo daleka.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)