Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Mateusz Morawiecki wstydzi się swojego majątku? Oświadczenie schował do szuflady [FELIETON]

0
Podziel się:

Premier Beata Szydło i wszyscy członkowie Rady Ministrów w połowie listopada złożyli oświadczenia majątkowe. 30 grudnia dokumenty trafiły na strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ale...

Mateusz Morawiecki wstydzi się swojego majątku? Oświadczenie schował do szuflady [FELIETON]
(REPORTER)

Premier Beata Szydło i wszyscy członkowie Rady Ministrów w połowie listopada złożyli oświadczenia majątkowe. 30 grudnia dokumenty trafiły na strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jednak wśród spowiedzi ministrów o stanie finansowym, posiadanych nieruchomościach, oszczędnościach i samochodach brakuje oświadczenia Mateusza Morawieckiego. Oświadczenia nie ma, bo minister po prostu mógł odmówić publikacji. I wcale mnie nie dziwi, że to zrobił. Oto krótka historia, skąd miałem taką pewność.

Od 9 listopada, czyli słownego powołania Mateusza Morawieckiego na stanowisko szefa resortu rozwoju (prezydent Andrzej Duda wręczył nominację 16 listopada), czekam na odpowiedź biura prasowego banku BZ WBK na bardzo proste pytanie: Czy ustępujący prezes banku - Mateusz Morawiecki - otrzymał odprawę i ewentualne odszkodowanie z tytułu umowy o zakazie konkurencji. Zmowa milczenia, bo inaczej tego nazwać już nie można, trwa więc od miesiąca. Przedstawiciele banku nie odmówili mi odpowiedzi. Raczej od tamtego czasu testują mój zapał i wytrzymałość baterii w telefonie.

Od listopada do grudnia wykonałem przeszło dwadzieścia telefonów i wysłałem kilka wiadomości, czy uzyskam jakąkolwiek odpowiedź. W pewnym momencie napisałem nawet w porywie szczerości, że przyjmę również odmowę. Po pierwsze - to też jakaś informacja, po drugie - mógłbym zapomnieć o temacie.

Wiadomości zwrotnej nie otrzymałem, moja zachęta do wysłania maila z jednym tylko zdaniem nie wystarczyła. Przedstawiciele banku - chyba czujący jeszcze jakieś zobowiązania wobec wieloletniego prezesa - po prostu postanowili pytania zignorować. A to "pani dyrektor akurat wyszła z biura i wróci za kilka minut (po czym nikt nie odbierał telefonu do końca dnia), a to "ktoś wyjechał w delegację, na szkolenia", a to "za mało naciskałam na osoby odpowiedzialne za odpowiedź". Ostatnie jest moim ulubionym. Ale tłumaczenia w pewnym momencie się wyczerpały. Ostatnie kilka telefonów nie doczekały się odebrania.

Więc kiedy na wczorajszej liście oświadczeń majątkowych zabrakło ministra Morawieckiego nie zdziwiłem się. Raczej zmartwiłem, że konstytucyjny minister wstydzi się uczciwie zarobionego majątku. A przecież by oszacować, jakimi pieniędzmi dysponuje Morawiecki, wystarczy tak niewiele. Trzeba tylko sięgnąć do rocznych sprawozdań zarządu banku BZWBK. I z nich wiemy, że obecny wicepremier zarobił w 2014 roku 1 mln 761 tysięcy złotych. Jeżeli przyjmiemy, że jego średnia pensja przez osiem lat prezesowania wynosiła milion złotych, to już mamy 8 milionów złotych majątku. Wicepremier Mateusz Morawiecki wydał na siebie wyrok wszystkich tabloidów, które nie spoczną, dopóki nie policzą każdego grosika w jego kieszeni.

Mateusz Morawiecki oświadczenie złożył, czyli wypełnił swój obowiązek wobec prawa. To fakt. Ale uczciwość wobec tak hołubionego przez Prawo i Sprawiedliwość Narodu trochę kuleje. Wątpliwości nie miała Beata Szydło, Antoni Macierewicz czy Beata Kempa. Skąd więc niechęć Morawieckiego do opublikowania oświadczenia? Możliwości jest kilka. Być może wicepremier obawia się podatku bankowego, gdyby jego majątek okazał się być tak pokaźny. Ewentualnie nie chce, by - w kryzysowym dla budżetu momencie - po pożyczkę zwrócił się minister finansów Paweł Szałamacha. Szałamacha może potrzebować pieniędzy nie tylko, gdy problemem będą finanse państwa, ale również po... ewentualnej przegranej ze Sławomirem Neumannem. Panowie założyli się o 10 tysięcy złotych, czy deficyt budżetowy uda się utrzymać w ryzach, a planowane wpływy zostaną spełnione. Przegrany dorzuca się do budżetu.

Zresztą założyć się z ministrem Szałamachą może już każdy za sprawą jednego z bukmacherów. Na przekroczonym deficycie można zarobić 20 groszy za każdą postawioną złotówkę. Z kolei jeżeli deficyt nie przekroczy założonego progu - 2 złote i 60 groszy wpadnie do portfela w przyszłym roku.

Drodzy Czytelnicy, w nowym roku życzę Wam dużo cierpliwości i jeszcze więcej dobrego humoru.

dziś w money
wiadomości
komentarze gieldowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)