Program Mieszkanie+ może kosztować nawet 200 mld zł – szacuje w rozmowie z money.pl profesor Stanisław Gomułka. To kwota szacunkowa, ponieważ ani premier Beata Szydło, ani minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, prezentując w piątek założenia nowego programu mieszkaniowego nie podali jego szacunkowych kosztów ani czasu trwania.
Mieszkanie+ to kolejny, po 500+, sztandarowy program rządu. Jego celem jest zapewnienie mieszkania Polakom, których nie stać na własne M, a jednocześnie mają zbyt duże dochody, by otrzymać lokal od gminy. – To realne wsparcie dla polskich rodzin i wszystkich, którzy myślą o jej założeniu. Adresowany jest nie tylko do najuboższych, ale także do klasy średniej. To pierwsze kompleksowe rozwiązanie problemów mieszkaniowych Polaków – mówiła premier Szydło prezentując program.
Ile to może kosztować?
Czego do tej pory dowiedzieliśmy się o rządowym programie? Ma się opierać na trzech filarach: budowaniu tanich mieszkań na wynajem, wspieraniu budownictwa socjalnego i spółdzielczego oraz na zachęcaniu Polaków do oszczędzania na własny kąt. Czynsz za mieszkanie wynajmowane od państwa ma się mieścić w przedziale 10-20 zł za mkw. Ci, którzy z czasem chcieliby nabyć wynajmowaną nieruchomość na własność, zapłaciliby około 20 proc. więcej. Minister Adamczyk zapewnia, że budżet państwa nie dołoży się do programu. Ma on być finansowany z nieruchomości należących do Skarbu Państwa. I tu konkrety się kończą. Nie wiemy, ile mieszkań ma powstać w ramach programu. Nie wiadomo, jakiej mają być wielkości i w jakim standardzie. Nie wiadomo, gdzie zostaną wybudowane bloki, bo resort infrastruktury jeszcze nie ma spisu terenów, na których mają stanąć. Nie wiadomo nawet, ile pieniędzy rząd chce na ten program przeznaczyć.
- Skoro wiemy, że brakuje w Polsce przynajmniej miliona mieszkań, to śmiało możemy mówić o kwocie 200 mld, którą trzeba wydać na taki program – szacuje były wiceminister finansów i ekspert Business Centre Club Stanisław Gomułka. – A przecież wiemy, że w budżecie takich środków nie ma. Co można wybudować za 5-10 mld, które można ściągnąć z dodatkowych podatków? Góra kilkadziesiąt tysięcy mieszkań rocznie. 30 tysięcy 50-metrowych lokali będzie kosztować 4,5 mld złotych. Zlikwidowanie luki mieszkaniowej w takim układzie trwałoby kilkadziesiąt lat, a o to raczej nie chodzi. 200 mld zł to pieniądze, które spokojnie mógłby wyłożyć sektor prywatny, gdyby tylko otrzymał jakąkolwiek zachętę – uważa profesor.
Jak zauważa, budowanie mieszkań to wszędzie domena sektora prywatnego i według niego rolą państwa w tej układance powinno być na przykład dostarczanie tanich gruntów pod tę budowę, modyfikowanie prawa, ale nic więcej. - Nawet gdy założymy, że to państwo będzie budować mieszkania to lada chwila pojawi się inny problem: kto będzie administrował tymi lokalami. Przecież ktoś musi pobierać czynsz i dbać o nieruchomość, a to prosta droga do rozbudowy biurokracji. Jeżeli rząd zdecyduje się ostatecznie na taką opcję to spotka się z dwoma wyzwaniami, czyli brakiem kapitału i rozbudową administracji – mówi.
Atrakcyjny czynsz
Zdaniem ekspertów proponowana przez rząd stawka czynszu na poziomie 10-20 zł za mkw. w zależności od lokalizacji mieszkania, to atrakcyjna propozycja na tle stawek rynkowych. - Średnie ceny oczywiście bardzo różnią się w zależności od miasta, w Warszawie na przykład ta stawka to średnio 50 zł za metr kwadratowy, w innych dużych miastach to 25-35 zł. Widać więc, że ta oferta będzie atrakcyjna – mówi money.pl Marcin Krasoń z Home Broker.
Taka stawka jest dobrą wiadomością dla tych, którzy chcą zamieszkać w wynajętym mieszkaniu, ale złą dla wynajmujących. – Można założyć, że na przykład w Warszawie za takie mieszkanie na wynajem trzeba będzie zapłacić około 30 zł za mkw., w tym 20 zł zapowiedzianego przez ministra czynszu, a do tego pewnie należy doliczyć jeszcze jakieś opłaty administracyjne np. za windę i dodatkowy koszt w wysokości 20 proc. za stopniowe przenoszenie własności. To wciąż około połowy mniej niż stawki na warszawskim rynku. A więc jeżeli ten program faktycznie będzie popularny, a ma na to szanse, kłopoty mogą mieć ci, którzy zainwestowali w mieszkanie, żeby wynajmować je na rynku – twierdzi Bartosz Turek z Lion's Bank.
Czy w związku z tym mogą spaść rynkowe ceny najmu? Marcin Krasoń nie spodziewa się tego. – Mogą spaść jedynie w ograniczonym zakresie, ponieważ i zasięg tego programu będzie ograniczony. Co prawda teoretycznie każdy będzie mógł skorzystać z programu Mieszkanie+, ale w praktyce ci lepiej zarabiający będą musieli czekać w kolejce przez lata – dodaje Krasoń. Z drugiej strony jednak przyznaje, że program Mieszkanie+ bardzo pozytywnie wpłynie na rozwój rynku najmu w Polsce, który jest opóźniony w stosunku do innych krajów europejskich.