Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Panama Papers. Zwykli obywatele mają podstawy, by pytać: dlaczego my musimy uczciwie płacić podatki

0
Podziel się:

Czym skutkuje ujawnienie 11 milionów dokumentów: e-maili, paszportów, dokumentów finansowych czy korporacyjnych danych klientów Mossack Fonseca? Na te pytania odpowiada ekspertka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Budynek firmy prawnej Mossack Fonseca. Panama City
Budynek firmy prawnej Mossack Fonseca. Panama City (East News)

- Obecny system podatkowy ma zamydlać oczy. Politycy, biznesmeni, milionerzy nie chcą, aby zwykli obywatele widzieli, jak dochodzi się do fortun. Bardzo dobrze, że opinia publiczna się o tym dowiaduje. Mamy bowiem podstawy, aby pytać: dlaczego my musimy płacić uczciwie podatki, dokładać się do dziurawych budżetów, podczas gdy wy unikacie odpowiedzialności podatkowej - mówi money.pl *Daria Żebrowska-Fresenbet, *ekspertka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. Przemysław Ciszak, money.pl: Panama Papers to jak dotąd największy w historii korporacyjnej wyciek dokumentów. Afera, która przebija Offshore Leaks, Swiss Leaks czy Lux Leaks. Ale korzystanie z rajów podatkowych nie jest sprzeczne z prawem. O co więc to całe zamieszanie?

*Daria Żebrowska-Fresenbet, Instytut Globalnej Odpowiedzialności: *To prawda, to nie jest przestępstwo. Światowy system podatkowy jest przestarzały i nieadekwatny do postępu. Powstał około stu lat temu i sankcjonował działalność gospodarczą w tamtych realiach. Dziś osoby prywatne, firmy, międzynarodowe korporacje wykorzystują jego niewydolność albo nieścisłość, by realizować partykularne interesy.

To jednak jawna niesprawiedliwość. Mówi się o kryzysie gospodarczym i konieczności cięcia kosztów, mamy problem Grecji, Hiszpanii, Portugalii, na ratowanie których mamy się składać. Są dziesiątki krajów Afryki i Ameryki Południowej, które walczą z ubóstwem. A tymczasem z gospodarek wyprowadza się potężne pieniądze, unikając płacenia podatków i pogłębiając te kryzysy.

No dobrze, ale skoro korzystanie z rajów podatkowych jest w pełni legalne, choć może wątpliwe etycznie, to czy mamy prawo się oburzać? Przecież stara zasada kapitalizmu mówi: biznes to biznes, chodzi o maksymalizację zysków i minimalizację kosztów. Naturalnie w granicach prawa.

Oczywiście, ale nie kosztem innych. Żadna firma nie działa w oderwaniu od przestrzeni społecznej. Korzysta z infrastruktury, która jest opłacana z podatków, korzysta z siły roboczej, czyli osób, które od ciężko zarobionych pieniędzy muszą zapłacić podatek. Dlaczego więc ona uchyla się od swoich obowiązków względem tej przestrzeni, na dodatek stanowiąc nieuczciwą konkurencję wobec mniejszych firm?

Obecny system podatkowy ma zamydlać oczy. A skala jest ogromna, szacuje się, że w rajach podatkowych ukrytych jest nawet kilkadziesiąt bilionów dolarów! Politycy, biznesmeni, milionerzy nie chcą, abyśmy my, zwykli obywatele, widzieli, jak dochodzi się do fortun i jakie mechanizmy się stosuje dla rewalidowania prywatnych interesów. Bardzo dobrze, że takie rzeczy wyciekają i opinia publiczna się o tym dowiaduje. Wówczas mamy podstawy, aby zadawać pytania, dlaczego my musimy płacić uczciwie podatki, dokładać się do dziurawych budżetów, podczas kiedy wy unikacie odpowiedzialności podatkowej.

*A nie jest tak, że wszyscy przyzwyczaili się przez te 70 lat do działania rajów podatkowych? *Być może. Jednak w aferę zamieszane są nie tylko wielkie korporacje, ale także mówi się o 143 politykach, wśród nich królach, książętach, premierach, prezydentach i posłach. Ci ludzie zostali wybrani na osoby publiczne. Mieli stać na straży państwa i działać na rzecz dobra społecznego, a cynicznie wykorzystują luki w prawie, aby realizować prywatne interesy. Międzynarodowe prawo powinno ograniczać działalność biznesową osób, które pełnią lub pełniły funkcje publiczne.

*Od lat organizacje pozarządowe domagają się od europejskich przywódców, aby położyli kres tej niesprawiedliwości. To wygląda na walkę z wiatrakami. *Chcemy przekonać polityków, aby wsparli ideę reformy światowego systemu podatkowego. Wszystkie kraje świata tracą na jego niewydolności i wszystkie powinny brać udział w kreowaniu nowego światowego prawa podatkowego. Polska traci około 46 mld zł rocznie, Unia Europejska od 70 do 160 mld euro. A kraje rozwijające się od 200 mld dolarów każdego roku, więcej niż dostają pomocy rozwojowej. Tymczasem w ubiegłym roku podczas Międzynarodowej Konferencji na temat Finansowania na rzecz Rozwoju, która miała miejsce w Addis Abebie, ten pomysł dosłownie zabito.

Czy ta walka nie jest skazana na porażkę, skoro nawet tacy politycy jak premier Islandii - kraju, który jako jeden z nielicznych ukarał więzieniem odpowiedzialnych za kryzys - ukrywa działalność w rajach podatkowych?

Przykłady nacisków społecznych siły opinii publicznej pokazują, że taka afera może pomóc w sprawie. Sprawa polskiego LPP, które przeniosło się ze swoimi spółkami zależnymi z rajów podatkowych z powrotem do Polski, czy też sprawa Google'a, który w Wielkiej Brytanii ureguluje zaległy podatek, pokazały, że można zmusić nawet gigantów do zmiany zachowań biznesowych. Afera Panama Papers odkrywa hipokryzję polityków, którzy na sztandarach mają dobro społeczne, walkę z niesprawiedliwością, a ukryci za spółkami typu offshore sami wykorzystują tę niesprawiedliwość.

Rozumiem siłę działania nacisków społecznych na duże firmy, ale mówimy o globalnym zmianie w prawie.

Rozwiązaniem mogłoby być prace nad zmianami prawa podatkowego na forum ONZ. Wszelkie inne propozycje, jak choćby ostatnie zapowiedzi projektów zmian OECD, nie rozwiążą problemu. Skoro o tym, jak system będzie wyglądał, co ma dotyczyć 200 państw, chcą decydować 34 najbogatsze, wśród których są również raje podatkowe.

W przypadku osób prywatnych, sprawę rozwiązałyby publiczne rejestry rzeczywistych właścicieli firm. Dostępne dla wszystkich, dałyby obraz, czy pan Piskorski ma jakieś spółki w Panamie czy na Bahamach, czy jednak nie, gdzie lokuje swój kapitał pan Poroszenko, jakie pieniądze i którędy wyprowadza pan Putin.

Kazus premiera Islandii, to przykład mechanizmu tzw. drzwi obrotowych, w którym politycy po zakończonej karierze wchodzą na wysokie stanowiska w radach nadzorczych, są doradcami biznesu, a wiele reprezentantów biznesu wchodzi do polityki. Dobrze by było, aby swoje doświadczenie wykorzystywali dla dobra społecznego, ale jeśli służą realizacji osobistych interesów, należy to tępić.

Kancelaria prawnicza z Panamy Mossack Fonseca, z której wyciekło owe 11 mln poufnych dokumentów, przekonuje, że cała afera to efekt zorganizowanej międzynarodowej akcji wymierzonej w prywatność, która jest "świętym prawem" każdego człowieka. Może coś w tym jest, zwłaszcza w dobie ciągłej inwigilacji i kontroli?

Prawo do sprawiedliwości, w tym kontekście do sprawiedliwości podatkowej, też jest prawem człowieka. Prawo obywateli do tego, żeby korzystali z podatków, które płacą, jest oczywiste. Nie można się w takich sprawach jak oszustwo zasłaniać prywatnością. Marnym autorytetem moralnym jest kancelaria, która dorabia się na stracie pieniędzy w poszczególnych państwach i braku uczciwości wobec ich obywateli.

*Firma możne jednak argumentować, że jest globalną, w związku z czym korzysta tylko z globalnych możliwości. *To częste tłumaczenie biznesmenów unikających opodatkowania. Proszę tylko dać mi przekonującą odpowiedź, jaki jest sens tworzenia 181 spółek zależnych, jakie ma na przykład Google na Kajmanach? Ten region ma zaledwie 56 tys. mieszkańców, ile z tych spółek działa naprawdę? Prawdopodobnie większość powstała tylko po to, aby wyprowadzać pieniądze z innych krajów.

Wrócę na chwilę jeszcze do sprawy prywatności i sposobu pozyskania tych dokumentów. Z dokumentami wypłynęły też nazwiska gwiazd kina czy sportu, jak Jackie Chan czy Leo Messi. Do jednego worka trafili ludzie, którzy optymalizują zyski za pośrednictwem rejestrowanych tam spółek, jak i tacy, którzy dzięki nim piorą brudne pieniądze czy nawet wspierają terroryzm. To trochę nieuczciwe, nie wiemy wciąż, na czym polegała ich działalność, ale wyrok społecznie już zapadł.

Tego typu przecieki ujawniają fasadowość działań i słów wielu osób, w tym wspomnianych gwiazd. Messi prowadzi fundację i szczyci się tym, jak to dzieli się swym majątkiem z dziećmi. Jednocześnie pozbawia kraj, w którym zarabia, funduszy na realizację podobnych celów: budowy szkół, darmowej służby zdrowia. Widocznie taki skandal jest potrzebny, aby pan Messi zdał sobie sprawę, co robi bądź by ktoś mu to wreszcie wypomniał i uświadomił. Dlaczego mielibyśmy chronić prywatność oszustów, a jednocześnie sądzić i potępiać ich demaskatorów?

Dziwi mnie, że działanie na rzecz dobra społecznego w postaci ujawnienia afery jest uważane za przestępstwo, a toleruje się oszustwa i działania właśnie uderzające w dobro społeczne. Niebawem rusza proces Antoine Deltour – byłego audytora w PricewaterhouseCoopers (obecnie PwC), który przekazał dziennikarzom poufne informacje dotyczące interpretacji podatkowych władz Luksemburga. Grozi mu siedem lat więzienia.

Sądzi pani, że afera Panama Papers ma szansę doprowadzić do jakichkolwiek zmian w prawie?

Chciałabym, aby choć zmieniła definicję działania przestępczego. Agresywna optymalizacja podatkowa, unikanie opodatkowania powinno być traktowane jak przestępstwo, a informowanie o tego typu skandalach nie powinno być karane.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)