Brytyjska premier zignorowała starania prezydenta Rosji o odnowienie korzystnych stosunków gospodarczych z Londynem.
Theresa May odbyła w kuluarach szczytu G-20 półgodzinną rozmowę z Władimirem Putinem, który - według doniesień - miał ponoć nadzieję, że nowa brytyjska premier okaże się bardziej przystępna niż David Cameron i złagodzi pakiet sankcji.
Rzecznik Theresy May określił później ich rozmowę jako "formalną i szczerą". Oznacza to - według komentatorów - że nie oszczędzała Rosji i Putina, powtarzając powody, dla których Londyn odegrał główną rolę w nałożeniu sankcji na Moskwę po aneksji Krymu i wybuchu konfliktu na Ukrainie.
Brytyjska premier starała się wymóc na Putinie cofnięcie poparcia dla prezydenta Syrii Assada i umożliwienie konwojom z pomocą humanitarną dotarcie do potrzebujących. Nie uzyskała jednak niczego.
Rzecznik oświadczył, że May dała Putinowi do zrozumienia, iż powrót do normalnych stosunków, jak gdyby nic nie zaszło, jest niemożliwy, choć tam, gdzie w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa, Londyn jest gotów współpracować z Moskwą.
Jedną z zasadniczych przeszkód dla normalizacji jest też spór o zamordowanie Aleksandra Litwinienki przez rosyjskich skrytobójców, którzy w 2006 roku w Londynie otruli go radioaktywnym polonem.