Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Wydobycie z szarej strefy śliwowicy łąckiej miało zająć rok. Nielegalna jest już 27 lat i będzie kolejne

47
Podziel się:

Łącką w całej gminie wciąż poza prawem produkuje około 300 sadowników. Nie można jej również zabezpieczyć w Brukseli.

Wydobycie z szarej strefy śliwowicy łąckiej miało zająć rok. Nielegalna jest już 27 lat i będzie kolejne
(JAN GRACZYNSKI/EAST NEWS)

Uregulowanie prawne słynnej polskiej okowity obiecywali już Janusz Palikot, Jarosław Gowin czy Krzysztof Jurgiel. Od roku działa również specjalna komisji powołana do prac nad legalizacją łąckiej śliwowicy. Efekt?" Łącką" w całej gminie wciąż poza prawem produkuje około 300 sadowników. Nie można jej również zabezpieczyć w Brukseli.

Podniesienie sprawy łąckich bimbrowników obiecywali coraz to kolejni politycy, również w randze ministrów. Już w 2005 r. podczas spotkania na Sądecczyźnie wydobycie z szarej strefy łąckiej śliwowicy obiecywał ówczesny minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Po 11 latach znów w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu, zapowiadał, że pracuje nad możliwością sprzedaży przez lokalnych sadowników tzw. okowity.

I wydawało się, że sprawa ma szansę ruszyć z miejsca. - Sprawdzamy, jak rozwiązały to inne państwa i niewykluczone, że skorzystamy z wypracowanego modelu austriackiego - zapowiadał rok temu minister rolnictwa. Powołana została również specjalna komisji w Sejmie, która miała przyśpieszyć proces wydobycia śliwowicy z szarej strefy.

I choć, zasiadający w Komisji Rolnictwa, poseł Jan Duda przekonywał na łamach "Gazety Krakowskiej", że legalizacja to kwestia roku, do dziś nic się nie zmieniło. Mimo prób kontaktu Duda pozostaje dla nas nieuchwytny.

- Ciągle wypada coś innego, co odwleka sprawę legalizacji okowit, w tym i śliwowicy - przyznał w rozmowie z money.pl senator Stanisław Kogut. - Naciskamy na ministerstwo, ale słyszymy, że są sprawy ważniejsze, jak choćby uszczelnianie VAT. Przez to trwa to tak długo.

Jak zdradził nam senator Kogut, minister Jurgiel ma powołać ekspertów i przygotować właściwą ustawę. Oznacza to, że sprawa łąckich bimbrowników od ubiegłego roku nie posunęła się ani trochę na przód. - Zależy nam na tym, aby śliwowica była produkowana zgodnie z prawem i pod akcyzą z możliwością wytwarzania do 100 litrów na własne potrzeby - zaznaczył senator.

Niejedna obietnica

Jednak nie tylko minister Jurgiel na sztandary wciągał sprawę śliwowicy łąckiej. W 2011 r. obietnice składał Janusz Palikot. Powstała wtedy nawet tzw. ustawa bimbrowa. Ostatecznie jednak nic z niej nie wyszło - pisaliśmy o tym w money.pl.

Rok po Palikocie z problemem obiecał zmierzyć się Jarosław Gowin, tym razem z zapleczem ministerstwa sprawiedliwości. I tak starania o legalizację trwają ponad ćwierć wieku.

Zobacz także: Pijemy mniej, ale za więcej:

- Politykom nie zależy na legalnej śliwowicy. W drodze z Łącka do Warszawy zapominają o deklaracjach. Widocznie zakazany owoc smakuje bardziej – mówił nam przed rokiem Krzysztof Maurer, właściciel "Tłoczni Maurera" i prezes "Stowarzyszenia Łącka Droga Owocowa".

**Tradycyjnie nielegalna **

Śliwowica to alkohol destylowany w warunkach domowych zwany potocznie bimbrem, co oznacza, że jej produkcja oraz obrót w Polsce jest przestępstwem. Mimo tego, jak się szacuje, łącką w całej gminie wytwarza około 300 sadowników.

A co na to władza? Przez renomę, jaką uzyskała, lokalne władze praktycznie nie ścigają tego procederu.

Mało tego, pędzona z blisko czterowiekową tradycją śliwowica już w 1989 r. uznana została przez urząd konserwatora zabytków w Nowym Sączu za niematerialne dobro kultury narodowej.

W 2005 r. wpisana została na Listę Produktów Tradycyjnych. Również jej nazwa została zastrzeżona w Urzędzie Patentowym.

Mogłoby się wydawać, że nielegalność łąckiej nikomu nie przeszkadza. Ale to właśnie nielegalność produktu powoduje, że Polska nie może zabezpieczyć naszej śliwowicy w Brukseli, tak jak to zrobili ze swoimi okowitami nasi sąsiedzi.

Choć świat zachwyca się chorwacką rakiją czy travaricą, a sławę zdobywają węgierskie, czeskie czy słowackie okowity owocowe, rodzima śliwowica wciąż nie może być zalegalizowana.

Ile przyjdzie nam czekać na uregulowanie spraw łąckich bimbrowników? - Do dwóch lat powinni się z tą kwestią uporać - przewiduje w rozmowie z money.pl senator Stanisław Kogut. Poczekamy, zobaczymy.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(47)
Andrzej
5 lata temu
Tłumaczenia Panów dygnitarzy rządowych to mydlenie oczu. Nic nie robią a przede wszystkim nie każą, bo to zagłębie głosów na PIS. Piskudni udają, że nic nie mogą zrobić. Ale głosować nocą to mogą i łamać kraj w biały dzień to mogą. I to jest w właśnie obłuda.
Czajos
7 lat temu
Nieudolni politycy + nieudolni urzędnicy = 25 lat rozwiązywania problemu.
Michal_
7 lat temu
Te pismak jest w okolicach Łącka jeden przedsiębiorca który legalnie sprzedaje śliwowicę... Trzeba tylko sprawdzić w internecie a nie pisać, że nie ma nigdzie... Jest tylko problem, że strasznie zawyża cenę bo butelka 0,5 kosztuje ok 100zl...
rastaman
7 lat temu
Bo jak by warszawiaki destylowali bimber to już dawno by był legalny!!!! Pod nazwą "Słoikówka"
wiesiek124
7 lat temu
Państwo nie zdajecie sobie sprawy jak wspaniałe alkohole nasi rodacy produkują dla swoich potrzeb Rakija czy Łyski umywają sie przy nich ,niedawno miałem okazję spróbowania 65% wódeczki , niebo w gębie ,nie czuć palenia w ustach bardzo delikatna w smaku rozgrzewający moment czujemy w obrębie żołądka coś wspaniałego.
...
Następna strona