Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Poseł Kukiz'15 pyta rząd: Ilu Ukraińców pracuje w Orlenie? A ilu w LOT?

23
Podziel się:

Ilu Ukraińców pracuje w Orlenie? Dwóch. Ilu w LOT? Ośmiu. Ilu w KGHM? Czterech. Takie małe śledztwo przeprowadził Sylwester Chruszcz, poseł Ruchu Kukiza. Ukraina w jego zapytaniach i interpelacjach pojawia się często. Sprawdzał chociażby, czy Ukraińcy zarażali Polaków grypą.

Poseł Kukiz'15 pyta rząd: Ilu Ukraińców pracuje w Orlenie? A ilu w LOT?
(Robert Stachnik/REPORTER)

Ilu Ukraińców pracuje w Orlenie? Dwóch. Ilu w LOT? Ośmiu. Ilu w KGHM? Czterech. Takie małe śledztwo przeprowadził Sylwester Chruszcz, poseł Kukiz'15. Ukraina w jego zapytaniach i interpelacjach pojawia się często. Sprawdzał chociażby, czy Ukraińcy zarażali Polaków grypą.

"Jaka liczba obywateli Ukrainy jest zatrudniona w Polskim Koncernie Naftowym Orlen SA" - zapytał w maju poseł Sylwester Chruszcz.

I to samo pytanie powtórzył w przypadku LOT, Energa, Enea i KGHM. W zapytaniach i interpelacjach nie ujawnił, dlaczego ta kwestia tak go interesuje.

Odpowiedzi uzyskał już w trzech przypadkach. W sumie sprawa dotyczy 14 osób. Na stole wciąż leżą zapytania o zatrudnienie obywateli Ukrainy w spółkach Enea i Energa.

- Na stacjach Orlenu, wśród pracowników, usłyszałem ukraińską mowę. Chciałem sprawdzić, czy zatrudnianie pracowników z Ukrainy to masowy proces - tak Sylwester Chruszcz, poseł Kukiz'15 tłumaczy interpelacje. Jak deklaruje, nie przeszkadzałoby mu to. Temat go po prostu zainteresował.

Skąd z kolei pytania o pracowników w LOT, Enea, Energa i KGHM? - Miałem informację od związków zawodowych, że taki proces się zaczął. Jak widać jest tylko śladowy - dodaje.

Resort energii nie zdążył jeszcze odpowiedzieć na to zapytanie posła. Na ciekawą aktywność posła zwrócił uwagę Bartek Godusławski z "Dziennika Gazety Prawnej" na Twitterze.

Grypa z Ukrainy w Polsce? O to też warto zapytać

Ukraińcy w interpelacjach posła Chruszcza pojawiają się kilkukrotnie. W lutym ubiegłego roku pytał Ministerstwo Zdrowia o wirusa grypy. Do Polski mieliby go przenieść pracujący nad Wisłą Ukraińcy.

"Szacuje się, że na terenie Polski znajduje się obecnie ponad 0,5 mln obywateli Ukrainy, w tym także tych, którzy w ostatnich miesiącach przebywali na terenie swojej ojczyzny, gdzie obchodzili święta Bożego Narodzenia, spędzając swój wolny czas na Ukrainie podczas trwania epidemii" - pisał poseł. I szedł o krok dalej. Pytał też, czy "obywatele Ukrainy z terenów objętych epidemią są poddawani badaniom lub kwarantannie? Czy Polacy, którzy w ostatnim czasie zachorowali na świńską grypę, nie mieli kontaktów z obywatelami Ukrainy?".

"Wzrost liczby zachorowań spowodowanych wirusem grypy na terytorium Ukrainy nie jest nowym zjawiskiem epidemiologicznym, które mogłoby stanowić nadzwyczajne zagrożenie dla obywateli Rzeczypospolitej Polskiej" - odpowiadał resort.

I tłumaczył, że sytuacja na Ukrainie w kwestii grypy wcale nie odbiega od sytuacji w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W tym i w Polsce.

Pracowników dla rolników brak

Co ciekawe, posła trudno posądzać o anty-ukraińskie uczucia. W maju ubiegłego roku dopytywał się, dlaczego ogranicza się liczbę wydawanych wiz i pozwoleń na pracę.

Zobacz także: Zobacz także: Zniesienie wiz dla Ukraińców. Jakie będą skutki?

Dlaczego? Rolnicy z województwa lubelskiego skarżyli się, że nie mogą znaleźć pracowników sezonowych.

"Jak wynika z informacji, które otrzymałem, ambasada w Łucku wydaje od 3 do 4 wiz dziennie, natomiast ambasada we Lwowie wydaje 7, 8 dziennie – co jest niepoważne biorąc pod uwagę liczby osób zainteresowanych uzyskaniem wizy do Polski. Taka sytuacja w obliczu nadchodzącego sezonu zbiorów owoców, warzyw oraz płodów rolnych może doprowadzić do paraliżu w polskich gospodarstwach (brak osób do pracy)" - czytamy w interpelacji, którą podpisało kilku posłów.

Już niebawem może się okazać, że poseł nie będzie miał o kogo pytać. Wszystko za sprawą zniesienia wiz dla Ukraińców w Unii Europejskiej.

Posła interesował też import pszenicy z Ukrainy do Polski. Wraz z grupą innych posłów (był tam m.in. Marek Jakubiak) dopytywał w resorcie rolnictwa "czy import pszenicy z Ukrainy jest w sposób ścisły monitorowany w celu ustalenia, czy jego część, zgodnie z deklaracjami, jest rzeczywiście reeksportowana do innych państw unijnych, czy też całość trafia na polski rynek?".

"Rolnicy czują się zostawieni sami sobie z problemem" - alarmowali.

Posłowie pytali, czy resort planuje zmniejszyć import pszenicy z Ukrainy do Polski, by polscy rolnicy nie zmagali się z niskimi cenami w skupach.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(23)
gosc
7 lat temu
Ilu pis-owcow pracuje w tych firmach ?.
LECHY
7 lat temu
kukiz lepiej wytlumacz sie wyborczom jak duze pieklo szykujesz POLAKOM wpuszczajac bydlo emigracyjne do POLSKI
LECHY
7 lat temu
kukiz lepiej odpowiedz POLSKIM wyborcom jak duze pieklo szykujesz POLAKOM wpuszczajac bydlo emigracyjne do POLSKI
9oo
7 lat temu
precz z Ukraincami,,,z Polski
Sommers
7 lat temu
Zatrudnianie banderowców w spółkach państwowych, zwłaszcza mających związek z energetyką, paliwami, komunikacją, to proszenie się o kłopoty. Facet ma rację, że taki proces należy monitorować.
...
Następna strona