Umowa o wolnym handlu UE z Kanadą i dwustronna umowa handlowa z Europy z USA mają utworzyć transatlantycką strefę wolego handlu. Pod petycją "STOP TTIP & CETA: Bronimy polskiego rolnictwa i żywności" podpisało się w ostatnich dniach ponad 80 tysięcy nowych osób, a w sumie prawie 100 tysięcy osób. W sobotę wyjdą na ulice.
Wielka Demonstracja przeciwko przyjęciu umów o wolnym handlu TTIP i CETA zacznie się o godzinie 13:00 pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi na ul. Wspólnej 30, skąd wyruszy ulicami Marszałkowską i Piękną pod siedzibę premier Beaty Szydło w Al. Ujazdowskich.
- Na demonstracji spodziewamy się kilku tysięcy uczestników z różnych środowisk z całej Polski – mówi organizatorka, Maria Świetlik z Akcji Demokracji. – To ogromne osiągniecie, że udało nam się przezwyciężyć różnice światopoglądowe i stanąć wspólnie w obronie bardziej demokratycznej i sprawiedliwej przyszłości. Takiego "porozumienia ponad podziałami” nie było od protestów przeciw ACTA - dodaje.
Demonstrację organizuje Komitet, w skład którego wchodzą: Akcja Demokracja, Instytut Globalnej Odpowiedzialności, OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych oraz Strefa Zieleni.
Udział potwierdziły związki zawodowe: Forum Związków Zawodowych, Inicjatywa Pracownicza i OPZZ oraz partie i inicjatywy polityczne: Razem, Kukiz'15, Zieloni, Inicjatywa Polska, SLD. Organizatorzy podkreślają, że szczególnie ważna jednak jest obecność samych rolników i konsumentów, m. in. ze Stowarzyszenia Polska Wolna od GMO, Stowarzyszenia Rolników i Konsumentów Kukiz'15, "NSZZ Solidarność" Rolników Indywidualnych oraz ruchu kooperatystów spożywczych. Dołączą również organizacje przedsiębiorców, pacjentów i aktywiści na rzecz wolnego internetu.
Sobotni protest poprzedziły w czwartek demonstracje we Wrocławiu, Nowym Sączu i Olsztynie. Przeciwnicy dwustronnych umów handlowych ostrzegają przed ekonomicznymi i ekologicznymi skutkami ratyfikowania tych traktatów. Pozwolą one bowiem wprowadzić na europejski rynek tanią żywność, produkowaną przemysłowo w niższym standardzie, a także także tę genetycznie modyfikowaną.
- Te umowy nie zawierają niczego korzystnego dla społeczeństwa. Ich beneficjentami w głównej mierze będą korporacje - mówi money.pl Maria Świetlik. Jak dodaje ekspertka od dwustronnych umów handlowych, te traktaty są zagrożeniem dla demokracji.
- Konsekwencją tego typu umów jest przeniesienie prawa do podejmowania decyzji z poziomu obywateli, władz sądowych, a nawet rządów krajowych na poziom ciał eksperckich i lobbingowych, działających w ramach współpracy regulacyjnej. W myśl umowy TTIP to one będą wydawać opinię o tym, czy jakieś ustawodawstwo powinno zostać przyjęte. A będą to robić, przyglądając się przede wszystkim jednej kategorii, czy to będzie korzystne dla interesów zagranicznych inwestorów. Kwestie społeczne, korzyści dla obywateli, ochrony środowiska czy zdrowia będą musiały ustąpić generowaniu zysków korporacji - wyjaśnia.
- Tu chodzi o miliardy dolarów, a skrupuły nie grają roli. CETA, to nie tylko pakt gospodarczy. Dwustronne umowy handlowe tego typu, podobnie jak amerykańsko-europejska TTIP, regulują wiele stref życia społecznego. To bardzo konkretne narzędzie obecnej formy globalizacji, z jej zaletami i wadami - dodaje Marcin Wojtalikz Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
Wielka demonstracja zaplanowana jest na trzy dni przed podpisaniem umowy CETA przez Radę Unii Europejskiej, w której zasiadają ministrowie państw UE. Polskę reprezentować będzie szef MSZ, Witold Waszczykowski.