Przedstawiono nam rząd prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, firmowany przez Beatę Szydło - tak skład przyszłego rządu ocenił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że dla ludowców ważniejsze od nazwisk będą dokonania przyszłych ministrów. Kosiniak-Kamysz ocenił również kandydaturę Elżbiety Rafalskiej, która ma go zastąpić na stanowisku ministra pracy i polityki społecznej.
- Elżbieta Rafalska jest na pewno politykiem przygotowanym do pełnienia takiej funkcji, znam ją dobrze z prac komisji, z posiedzeń sejmowych, zawsze zajmowała się polityką społeczną. Tutaj mogę wyrazić jak najbardziej pochlebne opinie. Oczywiście na starcie dajemy jej szansę, ale będziemy skrupulatnie sprawdzać, co będzie się działo w polityce społecznej, w polityce rodzinnej - powiedział lider ludowców.
Zaznaczył, że w resorcie pracy "było bardzo wiele zapowiedzi". - Wyborcy i my wszyscy czekamy na szybką ich realizację - podkreślił.
Pytany, czy planuje spotkanie z Rafalską, by wprowadzić ją w prace ministerstwa, Kosiniak-Kamysz powiedział, że to "zawsze musi być wola obustronna". - Ja deklaruję otwartość; jestem na taką rozmowę w każdej chwili gotowy - zadeklarował.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że chciałby, aby "ogromne wsparcie polskich rodzin" było kontynuowane. Zaznaczył, że wiele w tym wypadku zależy od politycznej pozycji ministra w rządzie. Wyraził też nadzieję, że "jeśli nikt nie zrobi fałszywych ruchów, to także spadek bezrobocia będzie utrzymany".
Według ministra pracy w rządzie PO-PSL, bardzo ważne jest, by "pomimo różnicy poglądów kontynuować dobre zmiany". Podkreślił, że "nikt w historii nie miał tak silnego mandatu jaki ma dziś PiS, nikt nie miał zatem takiej odpowiedzialności".
- Nie można się zasłonić, że to jakaś koalicja. Nasi rywale startowali pod jednym szyldem - PiS - nie było tam innych nazw partyjnych, zatem to PiS bierze 100 proc. odpowiedzialność za ten rząd - ocenił Kosiniak-Kamysz.
W poniedziałek Komitet Polityczny PiS podjął ostateczne decyzje co do proponowanego składu przyszłego rządu. Kandydatury na ministrów przedstawiła na konferencji w siedzibie PiS kandydatka na premiera Beata Szydło.
W gabinecie Szydło m.in. ministrem sprawiedliwości będzie lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, który pełnił tę funkcję w poprzednim rządzie PiS, a szefem MON - Antoni Macierewicz - który był wiceministrem obrony w rządzie PiS nadzorującym likwidację WSI. W czasie kampanii wyborczej Szydło ogłosiła, że najbardziej prawdopodobny kandydat na ministra obrony to lider Polski Razem Jarosław Gowin, w poniedziałek ogłoszono jednak, że Gowin zostanie wicepremierem i ministrem nauki.
- Dla wielu wyborców z pewnością zaskoczeniem jest to, że gdy 25 października wrzucali kartę do głosowania na PiS, to w F-16 siedział Jarosław Gowin, a wylądował Antoni Macierewicz, tak to bywa - powiedział dziennikarzom w Sejmie szef ludowców.
Jego zdaniem, w przypadku wyboru między resortem nauki i MON, który miał objąć Gowin, był to "wybór ze wskazaniem". - To raczej nie Jarosław Gowin wybierał, bo podszedł z entuzjazmem do ministerstwa obrony narodowej, kiedy został wskazany na to stanowisko na samym początku - zaznaczył szef PSL.
Jak dodał, dla PSL to nie nazwiska ministrów są najważniejsze. - Ważniejsze jest to, co będzie się działo po zaprzysiężeniu rządu. Po czynach ich poznamy i po tym, czy działania, które zapowiedzieli, zostaną zrealizowane - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zadeklarował, że PSL będzie "oceniać to, co zrobią nowi ministrowie i sprawdzać, czego może nie zrobią". - Wszystkim trzeba dać szansę, nas żadne nazwisko nie przeraża - podkreślił.
- Warto też zwrócić uwagę, że troszkę ten porządek konstytucyjny został naruszony - nie ma osoby desygnowanej przez prezydenta na premiera, ale mamy przedstawiony skład rządu; nie mamy przedstawionego marszałka Sejmu, a mamy przedstawiony skład rządu. To wszystko pokazuje, że rząd PiS jest rządem Jarosława Kaczyńskiego, firmowanym przez Beatę Szydło - zaznaczył.