Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłosili w środę już pierwszy projekt ustawy w IX kadencji Sejmu. Projekt mocno zaskakujący i kontrowersyjny. Nowelizacja przepisów zakłada zniesienie górnego limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. To tzw. limit 30-krotności.
Dzięki niemu zarabiający ponad 10 tys. zł miesięcznie nie płacą już składek na ZUS. Dlaczego? Bo dziś odkładane przez nich pieniądze oznaczałyby, że w przyszłości ZUS musiałby wypłacić im gigantyczne emerytury.
Konflikt w Zjednoczonej Prawicy?
Kto wnioskuje o zmiany? Robi to m.in. poseł PiS Marcin Horała – wnioskodawca projektu. To o tyle zaskakujące, że przez całą kampanię wyborczą Porozumienie Jarosława Gowina mówiło, że co by się nie działo, to zniesienia 30-krotności nie będzie. Być może jest to więc nagły zwrot i zaczątek pierwszego sporu w nowym parlamencie.
Wskazują na to również słowa rzecznika Porozumienia Kamila Bortniczuka. W rozmowie z money.pl podkreślił, że poselski projekt PiS-u nie był konsultowany z jego ugrupowaniem.
– Żaden poseł Porozumienia nie zagłosuje za zniesieniem limitu 30-krotności ZUS – deklaruje Bortniczuk. Jak dodaje, projekt może być częścią nacisku PiS-u który jest związany z negocjacjami umowy koalicyjnej.
– Porozumienie nie zagłosuje za likwidacją 30-krotności składek ZUS. Ten temat zostanie zdjęty z agendy – oświadczył przed kilkoma tygodniami w programie "Tłit" Jarosław Gowin, którego ugrupowanie współtworzyło komitet PiS i wprowadziło do Sejmu 18 posłów. – To uderzenie w wysoko wyspecjalizowanych specjalistów, najbardziej kreatywną część społeczeństwa – dodał.
Poseł Horała, wraz z grupą posłów, jednak projekt zniesienia limitu zgłosili. Wbrew zapowiedziom koalicjantów o "zdjęciu z agendy" pomysłu.
"Zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe do trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia spowoduje wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (szacowany na kwotę 7,1 mld zł). Z drugiej strony większe składki na ubezpieczenie emerytalne spowodują wzrost składek zewidencjonowanych w ZUS, a w konsekwencji stopniowy wzrost wydatków na emerytury wyliczane według nowych zasad" – napisano w uzasadnieniu poselskiego projektu.
Pośpiech wskazany
PiS tym samym nie rezygnuje ze zniesienia limitu 30-krotności składek. Rząd już wcześniej założył, że w przyszłorocznym budżecie znajdą się wpływy z tego tytułu. To niezwykle istotny zapis, ponieważ PiS szedł do tegorocznych wyborów z hasłem "zrównoważony budżet".
Partia Jarosława Kaczyńskiego zapowiadała, że, po raz pierwszy w historii, zostanie uchwalony budżet, w którym wpływy i wydatki państwa się równoważą. A korzyści płynące ze zniesienia limitu składek są zbyt duże dla tego projektu, żeby partia rządząca mogła ot tak z nich zrezygnować.
Wprowadzenie tego projektu zaledwie dzień po rozpoczęciu prac nowej kadencji Sejmu oznacza, że rządzącym niezwykle się spieszy, aby uchwalić nowe przepisy jeszcze przed nowym rokiem, a zarazem wpływy z tego tytułu uchwycić w przyszłorocznym budżecie.
Jak tym samym mają się te zapowiedzi wobec zgłoszonego właśnie projektu poselskiego? Porozumienie wciąż może nie zagłosować za nowymi przepisami, co jednak wcale nie oznacza, że sam projekt przepadnie. Zagłosować za nim mogą bowiem przedstawiciele innych ugrupowań. Kto? Na odpowiedź na to pytanie trzeba jeszcze poczekać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl