Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że smartfony, tablety oraz pamięci komputerowe powinny być objęte opłatą reprograficzną. Jak podaje "DGP", decyzja ta wynika z faktu, że urządzenia te są najczęściej używane do odbioru filmów i seriali. Opłata ma na celu rekompensatę dla twórców za korzystanie z ich dzieł.
Opłata reprograficzna wraca. Smartfony mogą podrożeć
Opłata reprograficzna w Polsce jest naliczana od urządzeń i nośników, które znajdują się na liście ustalanej przez ministra kultury. Producenci i importerzy sprzętu muszą płacić od 1 do 3 proc. wartości sprzedaży. Środki te są następnie dzielone przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Problem w tym, że lista urządzeń i nośników - jak podkreśla dziennik - jest archaiczna i nie przystaje do obecnych czasów. Nie ma na niej najpopularniejszych obecnie smartfonów i tabletów, ale są np. magnetowidy. Poprzedni rząd odstąpił od dopisania ich do listy urządzeń w reakcji na krytykę branży elektronicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uważając, że taki mechanizm nie spełnia swojej funkcji, Stowarzyszenie Filmowców Polskich pozwało Skarb Państwa o odszkodowanie za brak implementacji przepisów o godziwej rekompensacie. Domaga się 416 mln zł - czytamy w "DGP".
Sąd uznał roszczenia filmowców za zasadne, ale nie wskazał jeszcze kwoty odszkodowania. Taki obrót spraw może wpłynąć w przyszłości na wzrost cen smartfonów i tabletów, co z kolei - przy praktyce przerzucania kosztów na odbiorców końcowych - może odbić się na decyzjach konsumentów. Opłata reprograficzna jest zgodna z unijną dyrektywą, która przewiduje rekompensaty dla twórców za korzystanie z ich dzieł na własny użytek. Wprowadzenie tej opłaty ma na celu zrównoważenie interesów twórców i użytkowników.