Wzięła ślub na L4. ZUS żądał zwrotu świadczenia. Zdecydował sąd
Pani Anna musiała oddać 4 tys. zł zasiłku, bo wzięła ślub podczas L4. ZUS uznał, że złamała zasady chorobowego - podaje "Gazeta Wyborcza". Kobieta poszła do sądu – i wygrała. Toruński sąd uznał, że udział we własnym ślubie nie stoi w sprzeczności z celem zwolnienia lekarskiego
Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", historia zaczęła się, gdy pani Anna zachorowała na ostre zapalenie krtani i gardła. Od połowy stycznia do 12 lutego przebywała na zwolnieniu lekarskim. W tym czasie odbył się jej ślub – przesunięty wcześniej z powodu ciąży. Kobieta, chcąc uniknąć problemów, zapytała lekarza, czy może wziąć udział w uroczystości. Internista po badaniu stwierdził, że nie ma przeciwwskazań.
Mimo to ZUS uznał, że uczestnictwo w ślubie "jest niezgodne z celem zwolnienia" i zażądał zwrotu świadczenia w wysokości 4 tys. zł. Kobieta odwołała się do sądu, tłumacząc, że uroczystość trwała krótko i nie miała charakteru hucznego wesela.
Sąd przyznał jej rację. W uzasadnieniu podkreślono, że ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego trwał 25 minut, a po nim odbył się jedynie skromny obiad dla 10 osób, bez tańców i alkoholu. Sędziowie wskazali cztery argumenty: kobieta miała w zwolnieniu zapis "może chodzić", lekarz nie widział przeciwwskazań, uroczystość była krótka i spokojna, a jej udział nie pogorszył stanu zdrowia.
"Udział we własnym ślubie nie stoi w sprzeczności z celem zwolnienia lekarskiego" – uznał sąd, oddalając roszczenia ZUS.
Tak nas widzą na świecie. "Nie walczycie o stołki"
ZUS przegrał też inne sprawy o L4
To nie pierwsza sytuacja, gdy Zakład próbował odebrać świadczenie za błahe aktywności. Wcześniej ZUS przegrał proces z kobietą, która wychodziła z domu na 200 metrów, by zanieść mężowi obiad. Urzędnicy uznali to za "niewłaściwe wykorzystanie L4" i zażądali zwrotu 60 tys. zł. Sąd stwierdził jednak, że "codzienne czynności nie naruszają celu zwolnienia".
Podobne rozstrzygnięcie zapadło w sprawie katechetki, która na zwolnieniu z powodu bólu kręgosłupa niosła lekki krzyż w procesji i uczestniczyła w warsztatach Koła Gospodyń Wiejskich. Zdaniem sądu, te czynności nie wymagały dużego wysiłku.
ZUS coraz częściej sięga po internet. Jedna z gdańszczanek straciła zasiłek, bo w czasie L4 z powodu nerwicy wrzuciła na Facebooka zdjęcia z koncertu rockowego. Kobieta wytłumaczyła, że koncert był formą relaksu zaleconą przez lekarza – i wygrała w sądzie.
Jak podaje ZUS, tylko w pierwszym półroczu 2025 r. przeprowadzono 227 tys. kontroli L4, z czego 14,8 tys. zakończyło się decyzją o wstrzymaniu wypłaty świadczeń na kwotę 22,1 mln zł.
Kontrolerzy sprawdzają, czy zwolnienie jest właściwie wykorzystywane, a więc czy chory rzeczywiście odpoczywa, jeśli lekarz zalecił leżenie, lub czy nie wykonuje pracy zarobkowej.
Rząd szykuje zmiany
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", w 2026 r. mają wejść w życie zmiany dotyczące zasad korzystania ze zwolnień lekarskich. Rząd przyjął projekt, który pozwoli choremu wykonywać "incydentalne czynności wynikające z istotnych okoliczności" – np. odebrać telefon służbowy czy odpisać na maila.
Nowe przepisy mają też dopuścić pracę w jednym miejscu przy zachowaniu zasiłku w drugim – np. lekarz z kontuzją ręki nie będzie operował, ale będzie mógł wykładać na uczelni.
Lewica zapowiadała w kampanii, że chorzy będą dostawać 100 proc. wynagrodzenia zamiast 80 proc., ale reforma nie trafiła do projektu. Rząd i pracodawcy wskazują, że pełne płatne L4 kosztowałoby budżet i firmy miliardy złotych i mogłoby zachęcać do nadużyć.