Zadłużenie Polski rośnie. Kwoty są ogromne
Tak szybko nie zadłużał się żaden rząd od czasu transformacji. Wszystkiemu winna pandemia, więc ekonomiści nie mają o to do rządzących wielkich pretensji. Pytanie: co zrobić z ogromnym zadłużeniem i czy nie pojawi się konieczność niepopularnych decyzji.
W tym roku mieliśmy mieć budżet bez deficytu, ostatecznie, po zmianach, zapisano w nim 109 mld zł. Pojawiły się jednak gwałtowne potrzeby pożyczkowe, by pomóc gospodarce, która musiała wyhamować w wyniku lockdownu.
Jak podkreśla "Rzeczpospolita", na koniec 2021 r. zadłużenie państwa ma sięgnąć ponad 1,52 bln zł. To o prawie 50 proc. (ok. 480 mld zł) więcej niż na koniec 2019 r.
Dług będzie też rekordowo wysoki w relacji do PKB - w przyszłym roku może sięgnąć 64,7 proc. PKB. Oznacza to, że znajdziemy się powyżej limitu wyznaczonego dla państw UE. "Rzeczpospolita" dodaje, że nie jest to tożsame z przekroczeniem konstytucyjnego limitu 60 proc., bo dług liczony jest według innej metodologii.
Statistica - zakupy w sieci
Tak czy inaczej, powinniśmy przygotować się na zaciskanie pasa. Jak to zrobić, by jednocześnie nie zdusić gospodarki, to kolejna kwestia.
- By zadłużenie nie narastało, trzeba ograniczyć potrzeby pożyczkowe, np. przejrzeć wydatki publiczne pod kątem tego, z czego można zrezygnować - mówi "Rzeczpospolitej" Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Mogłoby to oznaczać cięcia w 13. I 14. emeryturze czy w programie Rodzina 500 Plus na każde dziecko. Gazeta dodaje, że można się też spodziewać mniejszych środków na inwestycje drogowe.
W administracji planowane są zwolnienia. Wstępne plany mówiły o redukcji 20 proc. zatrudnienia. W niektórych resortach mówi się o 10 proc. "Fakt" donosił jednak, że związkowcy mieli usłyszeć, że zwolnienia obejmą jedynie ministerstwa i Kancelarię Premiera, bez instytucji im podległych.
Sytuację budżetu mogą podreperować nowe daniny. Jak pisaliśmy w money.pl, niektóre podatki są przesądzone, o pomysłach na kolejne słyszymy niemal każdego dnia. Więcej: Ofensywa podatkowa? Rząd uspokaja. A ekspert radzi zapiąć pasy