Zapadł wyrok ws. Google. Co dalej z Chrome i Androidem?
Amerykański sąd federalny orzekł, że koncern Google nie będzie musiał sprzedać swojej przeglądarki Chrome, ale będzie musiał udostępniać dane konkurencji - podała w środę BBC. Gigant nie będzie się musiał pozbyć również swojego systemu operacyjnego Android, co także było częścią sprawy sądowej.
Decyzja zapadła po batalii sądowej dotyczącej dominacji giganta cyfrowego na rynku wyszukiwarek internetowych. W listopadzie 2024 r. Departament Sprawiedliwości USA złożył wniosek, w którym domagał się od Google sprzedaży Chrome i systemu operacyjnego Android, udostępnienia danych konkurencji oraz zakończenia umów na wyłączność. W ramach tych umów gigant płaci producentom urządzeń, takim jak Apple i Samsung, aby Google było na nich domyślną wyszukiwarką.
Resort sprawiedliwości USA uzasadniał swoje działania koniecznością ograniczenia monopolu na rynku wyszukiwarek internetowych. Google kontroluje około 90 proc. rynku wyszukiwarek internetowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Produkuje wycieczki dla Polaków. Zdradza ile zarabia
Co oznacza wyrok sądu
We wtorek sąd uznał, że Google nie musi sprzedawać ani Chrome'a, ani Androida, ale będzie musiał udostępniać dane z wyszukiwania konkurencji. Firma dostała też zakaz umów na wyłączność.
"Gigant będzie musiał otworzyć dostęp do swoich wyników wyszukiwania dla konkurencyjnych firm. To rewolucyjna decyzja, która może zburzyć dominację Google w jednym z najważniejszych obszarów cyfrowego ekosystemu" - komentuje serwis next.gazeta.pl. "Firma nie będzie mogła zawierać kontraktów, które wymuszają instalację przeglądarki Chrome, Play Store czy wyszukiwarki w zamian za dostęp do wyszukiwarki. To istotny cios dla praktyki tzw. bundlingu, która przez lata cementowała pozycję firmy" - dodaje.
Zaznacza zarazem, że sąd nie zabronił dokonywania płatności ani oferowania innych form wynagrodzenia partnerom dystrybucyjnym za instalowanie lub umieszczanie wyszukiwarki Google i przeglądarki Chrome. Oznacza to m.in., że w ramach kontraktu z Apple Chrome nadal będzie miał uprzywilejowaną pozycję w systemie iOS, a Google może wciąż być domyślną wyszukiwarką na iPhone’ach i iPadach.
Jak napisała na platformie X zastępczyni prokuratora generalnego Abigail Slater, nakaz dzielenia się przez Google danymi z konkurencją i zakaz zawierania przez koncern umów na wyłączność w sprawie Chrome i innych oferowanych przez siebie usług "uwzględniają potrzebę przywrócenia konkurencji na zmonopolizowanym od dawna rynku wyszukiwarek".
Google uznał wyrok za zwycięstwo i stwierdził, że do pozytywnego dla firmy rozstrzygnięcia prawdopodobnie przyczynił się rozwój sztucznej inteligencji. "Dzisiejsza decyzja pokazuje, jak bardzo branża zmieniła się dzięki pojawieniu się AI, która daje ludziom więcej sposobów na znalezienie informacji" - oświadczył gigant cyfrowy.
Kolejna sprawa na horyzoncie
Wtorkowy wyrok sądu federalnego to nie koniec sądowych kłopotów Google. Pod koniec września odbędzie się proces w innej sprawie wszczętej w reakcji na pozew Departamentu Sprawiedliwości. Sąd niższej instancji w kwietniu uznał, że Google świadomie uzyskał i utrzymywał monopolistyczną pozycję na dwóch rynkach reklamy internetowej. Koncern odwołał się od tamtej decyzji.