Zawalczyli o niższe ceny energii. Mieszkańcy zbili rachunki, już nie dopłacają
Mieszkańcy dwóch bloków w Bartoszycach odłączyli się od miejskiej sieci i przeszli na pompy ciepła z fotowoltaiką. Jak podaje "Fakt", w ten sposób obniżyli comiesięczny czynsz o nawet 100 złotych, mimo wyższej składki na fundusz remontowy i spłaty kredytu. Skończył się też problem dopłat do rachunków.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej "Budowlani" Wojciech Sienkiewicz wyjaśnił dziennikowi, że decyzję podjęto kilka lat temu, gdy ceny energii zaczęły gwałtownie rosnąć. - Doświadczaliśmy skokowych wzrostów kosztów węgla, a także pojawiło się ryzyko ograniczenia dostaw ciepła. Zainspirowani przykładem bloku w Szczytnie przy ulicy Śląskiej 12, postanowiliśmy uniezależnić się od zewnętrznego dostawcy - powiedział prezes spółdzielni.
Jedynie od początku roku 2022 do grudnia 2023r. podwyżka wyniosła 172 proc. Problemy z dostawami węgla i możliwość przerwania dostaw ciepła do mieszkańców nie dawały złudzeń. Sytuacja była poważna - wspominał w rozmowie z money.pl przed rokiem Sienkiewicz.
Bartoszyce. Zawalczyli o ceny energii. Teraz płacą mniej
Spółdzielnia zainstalowała w blokach przy Bema 53 i Nad Łyną 11 dwie pompy ciepła, ociepliła szczyty budynku, a na dachu i jednej ze ścian zainstalowała panele fotowoltaiczne. Po niespełna roku od zakończenia prac inwestycja ma przynosić wymierne efekty.
Dziewczynki uczymy promocji, chłopców inwestowania? Badaczka: "Potem trudno to przełamać"
Wojciech Sienkiewicz podkreślił, że bilans miesięcznych opłat zmienił się na korzyść mieszkańców. - Pomimo wzrostu kosztów funduszu remontowego z 1,25 zł do 5 zł za metr kwadratowy, mieszkańcy płacą mniej. Myślę, że za siedem lat, kiedy kredyt zostanie spłacony, koszty będą jeszcze niższe - dodaje Wojciech Sienkiewicz.
- Mimo spłaty pożyczki, mój czynsz spadł o około 100 zł miesięcznie. Wcześniej po sezonie grzewczym musieliśmy dopłacać spore kwoty za ciepło, teraz nie mamy takich problemów - powiedział "Faktowi" pan Jerzy, mieszkaniec bloku przy ulicy Bema. Dodał, że ponadto zniknął problem dopłat za rachunki. - Nie musimy zakręcać grzejników, żeby zaoszczędzić. To ogromna ulga - dodaje.
Inwestycje w instalacje w obu blokach kosztowały spółdzielnię 3,3 miliona złotych, z czego ponad 1,5 mln zł sfinansowano z unijnego funduszu odbudowy Next Generation UE.
Źródło: "Fakt"