Żółta kartka dla polskiej gospodarki? Oto co się kryje za decyzjami agencji ratingowych
W piątek agencja Fitch potwierdziła rating Polski na poziomie A-, ale zmieniła perspektywę ze stabilnej na negatywną. Dwa tygodnie później podobną decyzję podjęła agencja Moody's, utrzymując rating A2, ale również obniżyła perspektywę do negatywnej. - To grożenie Polsce palcem - uważa Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP.
Eksperci przekonują, że ostatnie decyzje renomowanych agencji ratingowych to poważne ostrzeżenie dla polskiej polityki fiskalnej. Deficyt budżetowy sięgnął już 6,6-6,9 proc. PKB, a dług publiczny zbliża się do konstytucyjnych limitów.
Ekspertka PKO: To ostrzeżenie, nie zapowiedź dalszych ruchów
- Decyzje agencji Fitch i Moody's o obniżeniu perspektywy ratingu Polski można przyrównać do pogrożenia palcem. To ostrzeżenie, że jeżeli kierunek zmian w polityce fiskalnej się utrzyma, Polska może stracić obecne korzystne oceny swojej wiarygodności - ocenia w rozmowie z money.pl Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka Biura Analiz Makroekonomicznych PKO.
Agencje zwracają uwagę na kilka aspektów. Obecny deficyt jest wyraźnie głębszy, niż zakładały wcześniejsze prognozy. - Słabszy punkt wyjściowy w finansach publicznych wynika częściowo z szybkiego spadku inflacji, niekorzystnego dla dochodów budżetowych, ale również z mniejszej skłonności rządu do szukania budżetowych oszczędności - ocenia ekspertka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Płatności to ostatni bastion suwerenności. Czy Polska obroni się przed dominacją Big Techów?
Ten ostatni aspekt wiąże się z drugim podkreślanym przez agencje wyzwaniem dla krajowych finansów publicznych, tj. trudną sytuacją polityczną. Relacje na linii rząd - prezydent są napięte, z ryzykiem wetowania przez Pałac Prezydencki wielu ustaw i reform. Jednocześnie perspektywa wyborów parlamentarnych w 2027 nie tylko zniechęca do szukania oszczędności, ale może skutkować nową presją wydatkową - dodaje.
Jej zdaniem sytuacja, w której rząd nie planuje ograniczania wydatków socjalnych, a jednocześnie niemożliwe może być wzmocnienie strony dochodowej budżetu, jest już odzwierciedlona w ostatnich decyzjach agencji.
- W konsekwencji nie sądzimy, by były one zapowiedzią dalszych ruchów, w tym obniżenia samego ratingu Polski. Takie decyzje wg nas byłyby prawdopodobne, gdyby po wyborach w 2027 perspektywy fiskalne nie poprawiły się - wskazuje Marta Petka-Zagajewska.
- Polska zyskuje ten czas dzięki korzystnej sytuacji gospodarczej i zdrowym fundamentom. Obydwie agencje podkreślają, że poza aspektem fiskalnym, fundamenty krajowej gospodarki poddawane ocenie w procesie ratingowym nie budzą zastrzeżeń. Na tle innych państw Polska wyróżnia się szybkim tempem wzrostu gospodarczego, co działa stabilizująco na finanse publiczne - dodaje ekspert PKO.
ING: Żółta kartka dla polityków, nie dla gospodarki
Zdaniem głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego Rafała Beneckiego, obniżka perspektywy ratingu to przede wszystkim sygnał dla polityków. "W naszej ocenie obniżka perspektywy ratingu to żółta kartka dla polityków i mocny sygnał raczej skierowany właśnie do tego grona. Trwa kampania wyborcza przed wyborami w 2027 roku, agencja wyraża swoje obawy, że może ona przynieść dalsze zwiększenie wydatków budżetowych. Gdyby tak się stało, możliwa jest obniżka samego ratingu" - napisał szef ekonomistów ING w swoim komentarzu.
"Dodatkowo, agencja napisała, w jednym z pierwszych akapitów, że brak współpracy między najważniejszymi ośrodkami władzy nie służy gospodarce i państwu. Jednocześnie, utrzymując sam rating bez zmian, agencja wyjątkowo tolerancyjnie przyjęła fakt, iż kolejne prognozy fiskalne są coraz gorsze. Na ocenę Moody's nie wpłynęła znacząco sytuacja geopolityczna" - wyjaśnia Benecki.
Ekonomista ING podkreśla rolę wzrostu gospodarczego. "Kluczowym fundamentem wciąż wysokiej wiarygodności kredytowej Polski jest wysoki wzrost gospodarczy (kraj stać, na razie, na obsługę szybko rosnącego długu). Uważamy, że obecny stan debaty na scenie politycznej nadmiernie skupiony na wydatkach socjalnych, a zbyt mało na wspieraniu strony podażowej gospodarki także nie służy wiarygodności kredytowej".
Benecki zwraca też uwagę na słaby udział zagranicznych inwestorów w polskim rynku długu. "Na rynku długu rządowego w PLN najbardziej wymiernym wyrazem tej niższej oceny jest fakt, że udział zagranicznych inwestorów w tym rynku to zaledwie 12 proc. - najniżej w historii (odkąd takie dane są zbierane od 2004) oraz najmniej w regionie Środkowej Europy".
Deficyt budżetowy przekroczył wszystkie prognozy
Głównym problemem Polski są finanse publiczne, które drastycznie pogorszyły się w ostatnich latach. Deficyt budżetowy w 2024 roku osiągnął 6,6 proc. PKB według metodologii UE, a prognozy na 2025 rok wskazują na poziom 6,9 proc. PKB. To ponad dwukrotnie więcej niż zazwyczaj oczekuje się od krajów z ratingiem na poziomie A.
Dług publiczny według metodologii UE wzrósł do 55,3 proc. PKB w 2024 roku. Przekroczenie 55 proc. uruchamia zgodnie z konstytucją obowiązkowe procedury stabilizujące, ale polityczny pat między rządem a prezydentem blokuje ich wdrożenie. Prognozy wskazują, że bez dodatkowych działań dług może przekroczyć unijną granicę 60 proc. PKB już w 2026 roku.
Szczególnie niepokojące są perspektywy długoterminowe. Moody's prognozuje, że bez dodatkowych działań konsolidacyjnych dług publiczny może przekroczyć 70 proc. PKB pod koniec tej dekady. To poziom, który już wyraźnie przekracza normy bezpieczeństwa dla krajów o ratingu inwestycyjnym.
Wydatki na obronność napędzają strukturalny deficyt
Jednym z głównych czynników pogorszenia sytuacji fiskalnej są rekordowe wydatki na obronność. Polska przeznaczy w 2025 roku 4,7 proc. PKB na obronę - najwięcej w NATO - co oznacza około 186,6 mld złotych. W 2026 roku wydatki mają wzrosnąć do 4,8 proc. PKB.
Agencje ratingowe uznały, że podwyższone wydatki na obronę są uzasadnione sytuacją geopolityczną i wojną w Ukrainie. Jednocześnie podkreślają, że te wydatki tworzą strukturalną presję na budżet, której nie można łatwo zmniejszyć bez narażenia bezpieczeństwa narodowego.
Do wydatków obronnych dochodzą inne duże pozycje budżetowe. Wydatki na ochronę zdrowia wzrosną do 247,8 mld złotych w 2026 roku, co oznacza wzrost o 16 proc. w porównaniu do 2025 roku. Kontynuowane są też programy socjalne, w tym 800+, renta wdowia czy podwyżki wynagrodzeń w sektorze publicznym.
Strukturalny charakter tego politycznego wyzwania staje się wyraźny, gdy przyjrzymy się priorytetom wydatkowym Polski. Prawie 45 proc. dochodów budżetu centralnego jest już z góry przeznaczonych na obsługę długu, transfery celowe i wydatki na obronność, co pozostawia minimalną elastyczność fiskalną na uznaniowe dostosowania.
Gospodarka daje podstawy do optymizmu
Mimo wyzwań fiskalnych, fundamenty gospodarcze Polski oferują powody do ostrożnego optymizmu. Polska osiągnęła wzrost PKB na poziomie 2,9 proc. w 2024 roku, znacznie przewyższając wyniki regionalnych konkurentów i jako jedyny kraj Europy Środkowej spełniła swoje pierwotne prognozy wzrostu.
Rynek pracy pozostaje wyjątkowo silny z bezrobociem na poziomie zaledwie 2,7 proc. - jednym z najniższych w UE. Wzrost przeciętnych wynagrodzeń osiągnął 12,4 proc. rok do roku w IV kwartale 2024 roku. Realny wzrost wynagrodzeń na poziomie 7,5 proc. pokazuje rzeczywistą poprawę standardu życia mimo presji inflacyjnej.
Ekonomiści Banku Pekao prognozują, że PKB Polski będzie rosło w tempie ponad 4 proc. po 2025 roku, wspierany przez europejskie wydatki na przezbrojenie i absorpcję funduszy UE. Komisja Europejska przewiduje solidny wzrost na poziomie 3,3 proc. w 2025 roku i 3,2 proc. w 2026 roku, napędzany przez silny popyt krajowy i absorpcję funduszy UE wartych około 1 proc. PKB w 2025 roku i 3 proc. w 2026 roku.
Kluczowe 18 miesięcy
Czas na potencjalne działania wydaje się skoncentrowany w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy. Obie agencje ratingowe wskazały, że perspektywa mogłaby powrócić do stabilnej, jeśli Polska wykaże wiarygodne środki konsolidacji fiskalnej wystarczające do ustabilizowania wskaźnika długu do PKB.
Co jeśli Polska "nie posłucha" agencji ratingowych? Alternatywa to potencjalne obniżki ratingu i ograniczony dostęp do międzynarodowych rynków kapitałowych. Pogorszyłaby wyzwania Polski dokładnie wtedy, gdy kraj potrzebuje elastyczności finansowej do radzenia sobie z zagrożeniami bezpieczeństwa i transformacją gospodarczą.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl