Reportaż "Bankierzy mafii z Wólki Kosowskiej". Kulisy wielkiego azjatyckiego bazaru
Miliardy złotych w gotówce, omijany system podatkowy, mafijne porachunki - to ciemna strona handlu w Wólce Kosowskiej. Od lat służby celne interweniują, zatrzymują podejrzanych o nielegalny handel. Nie potrafią jednak poradzić sobie całkowicie z podwarszawską szarą strefą.
17 lutego 2020 r. - "Puste faktury w Wólce Kosowskiej";
15 maja 2019 r. - "Ponad 10 tys. podrobionych zabawek w Wólce Kosowskiej";
11 czerwca 2018 r. - "Fikcyjne faktury VAT na 160 mln. Zatrzymani biznesmeni z Wólki Kosowskiej";
10 lipca 2014 r. - "Zabezpieczono towar o wartości ponad 100 tys. zł".
To tylko kilka nagłówków ze stron Krajowej Administracji Skarbowej, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Centralnego Biura Śledczego Policji. Lata mijają, a w Wólce Kosowskiej niewiele się zmienia.
Luka VAT. Balcerowicz gani Morawieckiego. "Sprawa skandaliczna"
Wólka Kosowska to mała Azja pod Warszawą. Handluje się tam niemal wszystkim. Często poza oficjalnym obiegiem. Media wielokrotnie opisywały krążące tam lewe faktury lub wręcz ich całkowity brak.
Tym razem Wólce Kosowskiej przyjrzała się reporterka Superwizjera Anna Sobolewska. W materiale "Bankierzy mafii z Wólki Kosowskiej" pokazuje, jak działają handlarze, wyjaśnia także, jak krążącą po targowisku gotówkę wprowadza się do oficjalnego obiegu.
Handel bez VAT
Jak zatem działa system? Kontenery z odzieżą i innymi produktami płyną z Azji do europejskich portów. Tam zaniżana jest ich wartość celna, a następnie rozjeżdżają się po innych krajach. Część z nich trafia właśnie do Wólki Kosowskiej, do firm słupów. Sprzedawane są z pominięciem podatku od towaru i usług. Płatności dokonywane są głównie gotówką.
Najtrudniejszym elementem jest wprowadzenie lewych pieniędzy do systemu bankowego. Często gotówka bywa wywożona za granicę i wpłacana do banków na Ukrainie czy na Łotwie. Następnie transferowana jest między kontami w różnych krajach, aby trudno było prześledzić jej przepływ.