Prawdopodobne jest, że akcje blue-chips pozostaną pod wpływem globalnych wydarzeń i będą wrażliwe na ewentualne pogorszenie nastrojów.
Wydarzeniem czwartkowej sesji było ustanowienie przez WIG20 historycznego rekordu. Inwestorzy kontynuowali zakupy na na fali globalnego optymizmu do akcji.
Słuszna okazała się ostrożność przy interpretacji wtorkowego wzrostu na giełdzie. Wczoraj nie miał kontynuacji, co jednak nie oznacza, że szansa na to w dalszej przyszłości została zaprzepaszczona.
Wtorkowe notowania przyniosły dwa duże zaskoczenia. Ni z tego ni z owego, nasz rynek ruszył mocno w górę.
Pierwsza sesja tego tygodnia na warszawskiej giełdzie pokazała, że piątkowy wzrost, niejako wymuszony zaskakującą rewizją w górę sierpniowych danych z amerykańskiego rynku pracy, nie miał większego znaczenia.
Pierwsza połowa tego tygodnia na giełdach upłynie zapewne na zastanawianiu się przez inwestorów, czy "rozpamiętywać" jeszcze piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, czy też wybiegać już bardziej myślami w przyszłość i zastanawiać się, jaki będzie rozpoczynający się w tym tygodniu sezon wyników za III kwartał.
Nadal warszawska giełda stoi w miejscu. O ile jednak w środę zauważalna była przewaga podaży, to wczoraj nieco lepiej radzili sobie kupujący.
Warszawska giełda pozostaje nadal w defensywie. Po tym, jak w środę inwestorzy z większą ochotą przystąpili do zakupów akcji, wczoraj znów przeważała podaż.
Wtorkowe notowania mogły dać odpowiedź na pytanie, czy słabość warszawskiego parkietu z poprzednich dni oddawała rzeczywistą kondycję naszej giełdy. Wydaje się, że taką odpowiedź otrzymaliśmy.
Wtorkowe notowania na warszawskiej giełdzie mają szansę stać się poważnym sprawdzianem jej siły. Przez ostatnie dni wykazywała ona wyraźne oznaki słabości, zauważalny był brak kapitału. Natomiast pierwsza sesja nowego miesiąca, przebiegła w Ameryce dość nieoczekiwanie. Inwestorzy znaleźli powody, by ruszyć ostro do kupna akcji.
Piątkowe notowania zakończyły się tak słabo, jak przebiegały przez cały miniony tydzień. W ten obraz wpisały się nawet ostatnie debiuty, które wypadły mało okazale.
Za nami kolejna sesja słabości naszej giełdy. Coraz bardziej ewidentnie widać, że mamy do czynienia z trwałym, a nie przejściowym zjawiskiem. Po dość wysokim otwarciu rynek nie był w stanie kontynuować zwyżki, a z każdą godziną widać było słabnięcie optymizmu.
Mimo środowej zwyżki na giełdzie, która przerwała serię trzech spadkowych sesji, sytuacja na parkiecie pozostaje niepewna.
Prawie w całości już stopniały zyski, jakie warszawska giełda osiągnęła po cięciu stóp procentowych w Ameryce w poprzedni wtorek.
Zgodnie z tym, czego można było się spodziewać pierwsza sesja tygodnia nie dostarczyła większych emocji. Osłabienie w końcówce notowań przyczyniło się do słabego zamknięcia, ale obroty znów były skromne (wyniosły nieco ponad 1 mld zł), co umniejsza znaczenie sesji.
Poniedziałek zapowiada się spokojnie, bo nie ma publikacji istotnych danych makroekonomicznych. Większe emocje zaczną się od wtorku, kiedy na rynek napłyną kolejne informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości.
Giełdy akcji pozostawały w czwartek w cieniu notowań na innych rynkach. Rekordy słabości bił dolar, drożały towary, szczególnie metale szlachetne, w dół szły ceny obligacji (rosła rentowność).
Po nieoczekiwanej decyzji Komitetu Otwartego Rynku w USA z wtorkowego wieczora o mocnym cięciu stóp procentowych i huraoptymistycznej reakcji inwestorów na nią, wczorajsze sesje w Europie nie mogły wyglądać inaczej.
Wyczekiwana przez inwestorów przez kilka ostatnich dni decyzja amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w sprawie stóp procentowych okazała się sporym zaskoczeniem.
Polscy inwestorzy przyjęli w poniedziałek racjonalną postawę. Przez cały dzień trwało wyczekiwanie na to, czy słabe zachowanie europejskich rynków.
Tak, jak pierwszy tydzień września, tak i drugi, zakończył się negatywnym akcentem.
Czwartkowe notowania przypominały te z poprzedniego dnia. Aktywność inwestorów była niska, a popyt koncentrował się na akcjach największych firm.
Podwyżka stóp procentowych w Szwajcarii o 25 pkt bazowych może przełożyć się na wzrost miesięcznej raty kredytu mieszkaniowego o kilkadziesiąt złotych.
Kolejny dzień na warszawskim parkiecie utrzymywała się skromna aktywność inwestorów. Znów były problemy z przekroczeniem przez obroty bariery 1 mld zł.
W dalszym ciągu utrzymuje się ograniczona aktywność inwestorów. Kolejny dzień obroty akcjami na warszawskim parkiecie nieznacznie przekroczyły 1 mld zł. To potwierdza ciągła niepewność na rynku.
Pensje zaczęły rosnąć szybciej niż ceny mieszkań. Już pod koniec roku będziemy mogli kupić mieszkanie większe o 10 metrów kwadratowych.
Tak, jak można było się spodziewać, piątkowe wiadomości o negatywnym wpływie złej sytuacji na rynku nieruchomości w USA na stan zatrudnienia w największej gospodarce świata, nadal oddziaływały na rynki.
Podstawowe pytanie u progu nowego tygodnia giełdowego jest związane z tym, czy złe nastroje z piątku będą oddziaływać na rynki przez kolejne dni.
Widać coraz wyraźniej, że czas wyrozumiałości inwestorów dla niepokojących doniesień, skończył się. To otwiera drogę do powrotu zniżek na parkiety.
Amerykański rynek nieruchomości znów dał znać o sobie. Jednak nie tylko doniesienia jego dotyczące zadecydowały o sporej zniżce indeksów.