Notowania indeksu WIG utknęły na wysokości górnej granicy tworzonej od drugiej połowy stycznia formacji trójkąta. Biegnie ona po szczytach z lutego i kwietnia.
Pierwsze sesje tygodnia nie były zajmujące ani w Polsce ani na świecie. Ta uwaga dotyczy zarówno giełd akcji, jak i innych rynków. Po wcześniejszym wzroście i osłabieniu pod koniec minionego tygodnia inwestorzy znaleźli się w kropce.
Choć poprzedni giełdowy tydzień pozostawił optymistyczny obraz rynku, przynajmniej w krótkim terminie, to jednak na dłuższą metę brak wciąż jednoznacznego rozstrzygnięcia.
Krajowy rynek akcji znalazł się w ciekawym momencie. Utrzymują się krótko i średnioterminowe sygnały kupna, ale jednocześnie, w czasie wczorajszych notowań, zobaczyliśmy sygnał siły niedźwiedzi, którym udało się zepchnąć główny indeks poniżej bariery 3020 punktów.
Podczas wczorajszej sesji główny indeks amerykańskiej giełdy Dow Jones obniżył się o 206,48 pkt., czyli o 1,59 proc. i zakończył sesję na poziomie 12.814,35 pkt. Szerszy wskaźnik giełdowy Standard & Poor's 500 spadł o 25,69 pkt., czyli 1,81 proc., do 1.392,57.
Rozstrzygnięcia na amerykańskim rynku nie pozostawiają złudzeń, iż przed nami kolejne dni wzrostów.
Od stylu dzisiejszej sesji, w tym skali obrotów, będzie zależeć dalsza przyszłość notowań akcji na GPW.
Trochę więcej dzieje się w ostatnich dniach wokół giełd, choć zmiany na samych rynkach akcji nie są jeszcze duże i daleko do rozstrzygnięć.
Giełdom w dalszym ciągu brakuje mocniejszych impulsów. Stąd przedłużający się trend boczny i ograniczona aktywność inwestorów.
W nowy tydzień giełdowy wkraczamy z perspektywą długiego weekendu, co zapewne będzie dodatkowo ograniczać aktywność inwestorów. Jednocześnie niewyjaśniona jest sytuacja amerykańskiego parkietu.
Mimo, że na amerykańskiej giełdzie przez ten tydzień notowania zmieniają się minimalnie i można mieć wrażenie, iż nic się nie dzieje, to jednak wokół nich sytuacja stopniowo się zmienia.
Na razie nie widać elementów sugerujących poprawę notowań. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest taki, że dopóki S&P 500 tkwi w trendzie bocznym, czyli znajduje się poniżej 1395 pkt, z tej strony nie ma co poszukiwać pozytywnego impulsu dla naszej giełdy.
Warszawska giełda jest w wyraźnym kryzysie. Pozostając od długiego czasu pesymistycznie nastawieni do jej perspektyw jesteśmy i tak zaskoczeni słabością naszego rynku.
U progu nowego tygodnia stajemy przed pytaniem, czy wśród naszych inwestorów przeważy nadzieja na pokonanie przez S&P 500 oporu przy 1395 punktów.
Drugi kolejny tydzień na naszym parkiecie praktycznie nic się nie dzieje. Widać to zarówno po niewielkich obrotach, jak również ograniczonej zmienności.
Sezon publikacji wyników kwartalnych rządzi się swoimi prawami. Rezultaty pojedynczych spółek mogą zadecydować o przebiegu poszczególnych sesji.
Niewiele mądrzejsi jesteśmy po wtorkowej sesji jeśli chodzi o ocenę przyszłej koniunktury na giełdach. Ani w Polsce, a ni w Ameryce sesje nie miały większej historii.
Przy niewielkiej liczbie danych makroekonomicznych na pierwszej sesji tygodnia uwagę przykuwały głównie doniesienia o wynikach spółek w USA.
Na pewno jeden nawet dość mocny spadek, jak w ostatni piątek, nie jest w stanie przesądzić o zakończeniu trendu bocznego.
Kolejną sesję na giełdach trzeba sklasyfikować jako ruch w ramach trendu bocznego, nieprzynoszący żadnych nowych wiadomości o kondycji rynków.
Dziś zapewne czeka nas kolejny dzień wyczekiwania. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i wypatrywać symptomów przełomu.
W dalszym ciągu niewiele dzieje się na naszym rynku akcji. Choć WIG jest bardzo blisko ważnej bariery, jaką jest 50 tys. pkt, to nie widać większej skłonności do ataku na ten opór.
Pytanie o krótkoterminowy kierunek trendu na warszawskim parkiecie stopniowo zastępowane jest tym, czym zakończy się coraz bardziej widoczny trend boczny.
Dla osób tak ostrożnie nastawionych do perspektyw giełdy, jak my, środowa sesja warszawskim parkiecie była objawem racjonalnego myślenia naszych inwestorów.
Po najgorszym kwartale od jesieni 2001 r. amerykańskie giełdy kolejny kwartał rozpoczęły spektakularnym akcentem. Mieliśmy najmocniejsze rozpoczęcie II kwartału od 70 lat.
Koniec miesiąca i kwartału wypadł na giełdach mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami. Nasz rynek zachował wypracowane w minionym tygodniu zyski, kiedy zauważalne było podążanie pod prąd wydarzeniom na świecie.
W nowy tydzień wkraczamy z bagażem trzech ostatnich spadkowych sesji w Ameryce. Tworzą one niekorzystną atmosferę, choć jeszcze niczego nie przesądzają.
Takie sesje, jak czwartkowa, dość dobrze obnażają słabość naszej giełdy. Niby przez cały dzień wyraźnie zyskiwała, ale wszystko odbywało się przy niewielkiej aktywności inwestorów.
Niewiele mądrzejsi jeśli chodzi o przyszła koniunkturę na naszej giełdzie i rynkach światowych jesteśmy po pierwszej sesji tego tygodnia.