Już ostatecznie wiadomo, że amerykański parkiet nie uniknie testowania dołków internetowej bessy.
Warszawski parkiet, podobnie jak inne rynki wschodzące, szczególnie z naszego regionu, najwyraźniej założył przełamanie przez S&P 500 październikowego dołka i kontynuację zniżek na amerykańskiej giełdzie.
Widać, że inwestorzy są coraz bardziej w kropce. Z jednej strony, sytuacja gospodarcza wyraźnie się wyjaśniła. Nie bardzo są powody, by spodziewać się szybkiej poprawy.
Przywiązywanie wagi do pojedynczych sesji może prowadzić jedynie do mylnych wniosków – taką tezę potwierdziły ostatnie dwie sesje minionego tygodnia.
Ostatnią sesję tego tygodnia rozpoczynamy ze świadomością trwającej walki o realizację przez S&P 500 scenariusza zakładającego zniżkę indeksu do dołków internetowej bessy.
Zgodnie ze schematem obserwowanym przez ostatnie miesiące chwilowa siła naszej giełdy na tle amerykańskiego parkietu zaowocowała zniwelowaniem różnicy w momencie, gdy nasi inwestorzy stracili nadzieję na to, że parkiet w USA jest w stanie obronić się przed dalszą zniżką.
Nie zapowiada się dobrze dzisiejsza sesja na warszawskim parkiecie.
Miniony tydzień zostawił inwestorów w poczuciu niepewności co do rozwoju wypadków w najbliższych dniach.
Duże znaczenie ma bariera ok. 1 tys. pkt dla S&P 500. Dotarcie do niej we wtorek wyzwoliło falę realizacji zysków.
Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacja, że giełda w USA przez kilka sesji ignoruje złe wiadomości, a potem z nawiązką na nie reaguje. To zachowanie typowe dla bessy, więc znajdujemy w nim potwierdzenie utrzymywania się w dłuższym terminie spadkowej tendencji.
Warszawska giełda na szóstej kolejnej pozytywnej sesji wysłała pierwszy poważniejszy sygnał kupna, jakim jest przełamanie przez WIG poziomu 28,56 tys. pkt.
Trudno jednoznacznie odbierać pierwsze w tym tygodniu notowania. Z jednej strony, można było spodziewać się po naszej giełdzie więcej po tym, jak w piątek odrobiła początkowe straty.
Mimo pozytywnego przebiegu ostatnich sesji i zmniejszenia skali październikowych strat na giełdach z dużą ostrożnością patrzymy w przyszłość.
Po mocnych sesjach ze można było się spodziewać kontynuacji ruchu w górę wczoraj. Tak też było.
Wszelkie powody do zadowolenia mogli mieć posiadacze akcji po wczorajszej sesji na warszawskim parkiecie. Dziś jest też dobrze, ale to, co zwraca uwagę to w sumie ograniczona aktywność inwestorów.
Czy to już koniec zniżek? Zapewne takie pytanie zadaje sobie większość inwestorów po wczorajszej sesji w Ameryce.
Czynniki makroekonomiczne mają jednak wciąż ograniczony wpływ na wydarzenia rynkowe. Liczą się głównie emocje. Powiązania między rynkami są wciąż bardzo silne, choć nie zawsze wiadomo, który rynek wpływa na który.
Bez jasnych sygnałów zapowiadających poprawę koniunktury na naszej giełdzie wchodzimy w nowy tydzień.
Znikąd nadziei – takie wnioski płyną z ostatnich sesji na warszawskim parkiecie. Można odnieść wrażenie, że wszyscy już mają dość akcji i chcą się ich jak najszybciej pozbyć.
Przełamanie przez WIG kolejnego wsparcia, jakim było 28,5 tys. pkt, jest potwierdzeniem dominacji trendu spadkowego na warszawskim parkiecie.
Warszawski parkiet w dalszym ciągu jest słaby. Wtorkowe notowania przyniosły co prawda zwyżkę, ale ze względu na to, że nie objęła mniejszych firm, okazała się niewielka.
Nasza giełda pozostaje pod wpływem nastawienia negatywnego nastawienia do aktywów z naszego regionu. Jest ono związane ze spekulacjami, że Węgry podążą śladem Islandii i staną na skraju bankructwa.
Z ciekawym bagażem doświadczeń związanych z przebiegiem piątkowej sesji na rynkach naszego regionu oraz w Ameryce wchodzimy w ten tydzień.
Ostatnia sesja tego tygodnia nie zmieni raczej ogólnego obrazu rynków finansowych.
Inwestorzy nie mają już wątpliwości, że Ameryce uda się uniknąć recesji.
Poprawa koniunktury na warszawskiej giełdzie nie wypada tak imponująco, jak na wielu innych rynkach świata.
I znów mamy potwierdzenie, że znajdujemy się w sytuacji, która zdarza się na rynkach finansowych raz na kilkadziesiąt lat. Tak gwałtownych wzrostów, jak wczoraj w Europie i Ameryce, nie było od bardzo długiego czasu.
Znakiem obecnych giełdowych czasów jest to, że inwestorzy cieszą się tym, że spadki w Ameryce wynoszą 1%, a nie więcej. W takich kategoriach trzeba odbierać piątkową sesję.
Wiele ostatnio zwraca się uwagi na emocje, zachowanie innych rynków, nieco w cieniu pozostają natomiast doniesienia makroekonomiczne.
Przyjmujemy, że teraz przyszedł czas inwestowania w oparciu o fakty. Te wciąż przemawiają przeciwko akcjom.