Po tak euforycznej sesji, jak poniedziałkowa, trudno namawiać do ostrożności przy inwestowaniu.
Kolejny giełdowy tydzień rozpoczynamy z tymi samymi rozterkami, które towarzyszyły nam również wcześniej. Kolejną ich egzemplifikacją są majowe dane dotyczące aktywności chińskiego przemysłu.
Już dawno nie mieliśmy w Ameryce dwóch kolejnych sesji o tak skrajnie różnym przebiegu. We wtorek notowania mocno rosły, by wczoraj większość tego ruchu w górę zniwelować.
Po ostatnich wzrostach cen akcji premia za ryzyko inwestycji w polskie akcje spadła do ujemnego poziomu. Sytuacja pod tym względem jest gorsza niż w szczycie hossy w połowie 2007 r.
Niewiele mądrzejsi jesteśmy po poniedziałkowych notowaniach jeśli chodzi o koniunkturę w kolejnych tygodniach.
Lepszy od oczekiwań odczyt majowego indeksu PMI dla strefy euro i kwietniowego wskaźnika wyprzedzającego koniunktury Conference Board nie wystarczył, aby uchronić wczoraj giełdy w Europie i za Ocenami od spadków.
Po silnych zwyżkach w USA na poniedziałkowej sesji, rynki w Europie, również w Warszawie, kontynuowały we wtorek marsz w górę.
Za nami dwa tygodnie konsolidacji notowań na warszawskim parkiecie. Trwa ona na wysokości 30 tys. pkt, co dobitnie potwierdza znaczenie tej bariery dla rozwoju wypadków nie tylko w krótkim, ale dłuższym terminie.
Nie zatarła negatywnego wrażenia ze środowych notowań wczorajsza sesja w Ameryce. U nas tym bardziej się to nie udało. W obu przypadkach jednak wciąż nie mamy sygnałów, które rozstrzygałyby o tym, w którą stronę rynki podążą w najbliższym czasie.
Interpretacja wtorkowych notowań na amerykańskim parkiecie może zależeć od punktu odniesienia, jaki przyjmiemy.
Jedynie jeden z 10 ostatnich tygodni zakończył się zniżką cen. To najlepiej obrazuje, z jak wyraźną przewagą kupujących mamy do czynienia.
Saga związana z publikacją wyników stress testu dla największych amerykańskich banków dobiegła końca. Ostateczne wyniki odbiegają od początkowo sygnalizowanych.
Na amerykańskim parkiecie powtórzył się po raz kolejny scenariusz, w którym inwestorzy dość bezkrytycznie podchodzą do pojawiających się informacji.
Coraz bardziej aktualnym pytaniem staje się to, czy wyniki amerykańskiego stress testu dla największych banków będą miały znaczenie dla koniunktury giełdowej.
Bazując na historycznych danych akcje stały mało atrakcyjne. Uzasadnieniem obecnych cen może być jedynie wyraźna poprawa wyników w najbliższych kwartałach.
Mimo spadku w kwietniu wskaźnika aktywności polskiego przemysłu i niekorzystnych prognoz Komisji Europejskiej dla naszego kraju, warszawska giełda kontynuowała dziś marsz w górę.
Po najbardziej udanym od lat miesiącu, jakim był kwiecień, na pewno bardzo wzrosły apetyty posiadaczy akcji. Jednocześnie zwiększyło się też ryzyko inwestycyjne.
Potwierdza się, że szczyt z I połowy kwietnia będzie dla indeksu WIG silną barierą.
Giełdowy tydzień zaczął się po myśli niedźwiedzi, ale skala zniżek i sam ich przebieg nie zamyka drogi do dalszych wzrostów.
Inwestorzy w Polsce i na świecie pozostają w dobrych nastrojach. Potwierdziła to ostatnia sesja minionego tygodnia. Odnotowane wtedy zwyżki pozwoliły na pełne odrobienie strat, jakie rynki poniosły w trakcie ostatniej korekty.
Niewiele nowego do obrazu rynków akcji wniosła przedostatnia sesja tego tygodnia.
Po tym, jak wczoraj notowania na naszym rynku przebiegły jednoznacznie po myśli kupujących, a w Ameryka obroniła się przed głębszym spadkiem, naturalne jest podtrzymanie korzystnej atmosfery na warszawskim parkiecie.
Praktycznie nic nie zmieniły wtorkowe notowania na rynkach giełdowych. Dzisiejsze przedpołudnie utrzymuje status quo.
Od skali zniżek na naszym parkiecie z dwóch ostatnich dni, a na świecie wczorajszej przeceny, w kontekście rozwoju wypadków w najbliższych tygodniach dużo ważniejsze jest to, na ile zmienia się postrzeganie rynku przez inwestorów.
Dość nieoczekiwana słabość warszawskiego parkietu na ostatniej sesji minionego tygodnia skłania do większej ostrożności w najbliższej perspektywie. Widać coraz większe ,,zmęczenie" zwyżkami.
Inwestorzy mają coraz trudniejszy orzech do zgryzienia. Czy informacje dotyczące zdarzeń w I kwartale - stanu gospodarki w marcu i wyników spółek w trzech pierwszych miesiącach tego roku - traktować jako przeszłość i skupiać się jedynie na nadziejach na to, że w kolejnych miesiącach sytuacja zacznie się poprawiać?
Warszawska giełda wykazuje wciąż oznaki siły. Można powiedzieć, że to dość typowe zachowanie rynku, który jest rozgrzany ostatnimi zwyżkami.
Przebieg wydarzeń na amerykańskim parkiecie w coraz większym stopniu przypomina wszystkie wcześniejsze korekty bessy.
Wydaje się, że nic nie jest w stanie zmącić dobrych nastrojów na giełdowych parkietach. Kolejnym tego potwierdzeniem jest poniedziałkowa sesja za oceanem, gdzie nie widać było większych chęci do pozbywania się akcji.
Coraz mocniej zaznacza się dylemat dotyczący tego, czy sam fakt, że negatywne zjawiska w gospodarkach nie przybierają większej siły, a wskaźniki makroekonomiczne nie wykazują coraz szybszego spadku, jest wystarczającym powodem do tak silnych wzrostów.