Mimo kolejnego w ostatnim czasie imponującego wzrostu na amerykańskim parkiecie, nie widać powodów, by zmieniać opinię o jego średnioterminowych perspektywach.
Oprócz emerging markets, praktycznie wszystkie rynki finansowe, potwierdziły ostatnio, że kontynuują bessę. Wczoraj stało się tak z parkietem w USA, który spadł poniżej ubiegłorocznego minimum.
Mimo nadal sporych wahań nastrojów na warszawskim parkiecie na ostatnich sesjach i wyraźnych zmianach nastrojów z dnia na dzień, a nawet w ciągu samych notowań, niewiele się zmienia obraz i perspektywy naszej giełdy.
Trudno oczekiwać innego biegu zdarzeń na dzisiejszej sesji, jak dalsze próby odrabiania strat na naszym parkiecie.
Słuszne okazuje się podejście skupiające się na analizowaniu w ostatnich tygodniach tego, co dzieje się w spółkach, a nie zjawisk makroekonomicznych.
Inwestorów ogarnęła regionalna panika. Jej najlepszym opisem jest dzisiejsze ostrzeżenie agencji Moody's przed możliwością obniżenia ratingów bankom, które są zaangażowane w naszym regionie.
Charakterystycznym akcentem rozpoczynamy kolejny giełdowy tydzień. Japoński PKB spadł w IV kwartale minionego roku aż o 12,7%! w skali rocznej.
Trudno dziś mieć wątpliwości co do znaczenia opisywanych od dłuższego czasu poziomów na głównych rynkach.
Ostatnie sesje wyrównały bilans naszego parkietu z rynkami zagranicznymi. WIG wykonał silny ruch w górę i wrócił w pobliże ubiegłorocznego dołka.
Trwa karuzela zmian cen akcji na naszym rynku. Po udanej pierwszej sesji tego tygodnia, dziś rynek znów traci.
Pozornie sytuacja warszawskiego parkietu po ostatnich sesjach jest bardzo klarowna. WIG przełamał ostatecznie silne wsparcie, jakim był ubiegłoroczny dołek bessy, co zaś zapowiada kontynuację ruchu w dół.
Na ostatniej sesji tygodnia nasza giełda próbuje poprawić bilans ostatnich dni.
Początki czwartkowej sesji na naszym parkiecie oraz przebieg wczorajszych notowań ewidentnie wskazują na to, że w najbliższych dniach będziemy świadkami wyczekiwania przez GPW na rozwój wydarzeń na świecie.
Odbicie, jakiego jesteśmy świadkami w pierwszej części dzisiejszych notowań, jest ciekawe o tyle, że towarzyszą mu gigantyczne w porównaniu z poprzednimi dwoma dniami obroty.
Pierwsza część dzisiejszej sesji potwierdza, że mimo małych obrotów inwestorzy na poważnie wzięli wyraźny sygnał sprzedaży, jakim było wczorajsze przełamanie ubiegłorocznego dołka przez naszą giełdę.
Odbicie indeksów wypadło blado, a plan Obamy stoi pod znakiem zapytania.
Dziś większość dnia zapewne będzie upływać pod znakiem wyczekiwania na amerykański PKB w IV kwartale. Można więc przypuszczać, że los wsparcia w postaci ubiegłorocznego dołka na naszym WIG-u będzie się decydować do samego końca sesji.
Bilans dla naszego rynku nie jest więc wciąż korzystny i skłania do obaw o los wsparcia, jakim jest dołek bessy z 2008 roku.
Głównie dzięki walorom PKO BP, Pekao oraz KGHM, które odpowiadały za 1,5% z 2,5% wzrostu indeksu WIG, warszawska giełda zaczęła tydzień od mocnego akcentu. Nie zmienił on jednak ogólnego obrazu rynku.
Zadziwiające jest to, jak ubiegłoroczny dołek oddziałuje na przebieg wydarzeń na rynkach akcji w ostatnich dniach.
Ostatnie reakcje naszego rynku potwierdzają jego słabość. To, jak zachowują się banki, czy wczoraj KGHM, wyraźnie wskazuje na obecność trendu spadkowego na naszym parkiecie.
Ostatnie dwie sesje potwierdzają znaczenie wsparcia, jakie dla naszego rynku stanowi ubiegłoroczny dołek na wykresie indeksu WIG.
Symboliczna była silna przecena na amerykańskim parkiecie w dniu zaprzysiężenia Baracka Obamy na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Trudno mieć wątpliwości po pierwszej sesji tego tygodnia co do słabości naszego parkietu. Trafnie pokazały, jak krucha jest pojawiająca się na parkiecie równowaga i jak szybko są w stanie sprzedający przejąć kontrolę nad nim.
W ostatnich dniach dobitnie przekonaliśmy się, że na rynki akcji powróciły problemy, z którymi brykały się one przez praktycznie cały miniony rok.
Po siedmiu kolejnych spadkowych sesjach, które doprowadziły do przełamania ostatniego istotnego wsparcia, chroniącego przed atakiem i prawdopodobnym przełamaniem ubiegłorocznych dołków bessy, trudno być optymistą.
Rozciągnięta do sześciu kolejnych sesji spadkowa seria na naszym parkiecie, jak również na światowych rynkach, skłania do oczekiwania na odbicie, ale jednocześnie wyrządziła obrazowi giełd tak duże straty, że trudno liczyć na trwalszą poprawę
Dzisiejsza sesja powinna przybliżyć nas do odpowiedzi na pytanie o szanse na ocalenie wsparcia na wysokości 26,6 tys. pkt dla indeksu WIG.
Z każdym następnym dniem coraz mocniej wracają wspomnienia ubiegłorocznych trudności.