Kolejny giełdowy tydzień nie rozpoczyna się w tak dobrych nastrojach, jak mogłyby to sugerować pierwsze sesje nowego roku.
Niewiele nowego do obrazu rynków akcji wniosła czwartkowa sesja. Potwierdziła obserwację, że brakuje konsekwencji w interpretowaniu przez inwestorów napływających wiadomości.
Do dzisiejszej sesji przystępujemy ze świadomością, jak krucha jest trwająca na przełomie starego i nowego roku poprawa koniunktury na rynkach akcji.
Nieco ponad 1 tys. pkt dzieli po wtorkowych notowaniach indeks WIG od kluczowego w średnim terminie oporu, jaki wypada w okolicy 30 tys. pkt.
Pierwsza sesja tego roku na warszawskiej giełdzie wyrównała bilans naszego rynku i zagranicznych parkietów. Skokowa zwyżka, głównie kilku największych spółek, odbyła się jednak przy skromnych obrotach, więc trudno mówić o czymś więcej niż wyrównaniu bilansu.
Początek roku bardzo dobrze oddaje nadzieje, z jakimi inwestorzy wkraczają w niego. Liczą, że wszystko co najgorsze znalazło już odbicie w cenach akcji, a sytuacja gospodarcza jest tak zła, iż bardziej się nie pogorszy.
Nic nowego nie wniosła poniedziałkowa sesja do obrazu warszawskiej giełdy.
Trudno spodziewać się, by okres między Świętami a Nowym Rokiem przyniósł na giełdach akcji większe emocje.
Niekorzystny obraz tworzą przed końcem tego roku rynki akcji w Polsce i na świecie.
Można zaryzykować tezę, że czekają nas najnudniejsze dni tego roku na warszawskiej giełdzie. Zapowiedź tego mieliśmy na ostatnich sesjach.
Zaczyna się realizować scenariusz, który jest chyba jeszcze gorszy niż skrajnie wysoka zmienność, a mianowicie pogrążenie się rynków w marazmie.
Pierwszy raz od długiego czasu uwagę naszych inwestorów w większym stopniu mogą przyciągać lokalne czynniki.
Ponownie wyrażona determinacja Rezerwy Federalnej w działaniach, mających pobudzić amerykańską gospodarkę, podziałała na inwestorów, którzy ruszyli do odważniejszych zakupów akcji po tym, jak obcięto stopy do historycznie niskiego poziomu 0-0,25 proc.
Niewykluczone, że inwestorzy niedługo zatęsknią za giełdowymi emocjami, gdyż w ostatnich dniach na rynkach przestało się dziać cokolwiek interesującego.
Ostatni giełdowy tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia rozpoczynamy ze świadomością malejącej zmienności na rynkach akcji. Widać to było w poprzednich dniach, potwierdził to też piątek.
Powoli, ale coraz bardziej systematycznie, wygasała dynamika wydarzeń na naszym rynku giełdowym w ostatnim czasie.
Dzisiejszy spadek notowań, podobnie jak wczorajsza sesja niewiele nowego wnoszą do obrazu rynków akcji. My wczoraj mieliśmy korektę wcześniejszych dwóch wzrostowych sesji, w Ameryce doszło do odbicia po wyraźnym spadku z wtorku.
Jak magnes działają okolice 900 pkt na S&P 500. Ten poziom związany jest z dołkiem ustanowionym w połowie października po największej fali jesiennej wyprzedaży.
Coraz bardziej powszechna staje się teoria o tworzeniu się podwójnego dna na warszawskim parkiecie. O tej formacji wspominali nawet wczoraj analitycy IDMSA przedstawiając swoje prognozy dotyczące koniunktury giełdowej w przyszłym roku.
Nie jest łatwo trafić za amerykańskimi inwestorami. W piątek potwierdziło się to kolejny raz. Mimo kolejnych złych wieści z gospodarki i spółek, notowania ostatecznie poszły w górę.
Zachowanie giełd jest w ostatnim czasie charakterystyczne dla trendu bocznego. Chodzi przede wszystkim o brak konsekwencji w reagowaniu na pojawiające się wiadomości.
Na dziś zaplanowana jest publikacja sporej liczby danych makroekonomicznych.
Ileż to już razy w ostatnich miesiącach przeżywaliśmy podobną sytuację, jak w ostatnich dniach. Przez kilka sesji amerykański rynek dawał złudne poczucie swojej siły, nie reagując na fatalne doniesienia z gospodarki, by ostatecznie runąć mocno w dół.
W nowy tydzień giełdowy wchodzimy w słabych nastrojach. Wynikają nie tylko z tego, że dziś nasze indeksy tracą, ale też z piątkowej słabości rynku.
W dalszym ciągu w krótkim terminie przewagę mają na naszym parkiecie kupujący. Po poniedziałkowym mocnym zrywie przez trzy kolejne sesje byli w stanie utrzymać rynek na stabilnym poziomie.
Choć niewiele nowego dowiedzieliśmy się o stanie rynków akcji w trakcie wczorajszej sesji, to zwyżka w Ameryce na ostatniej sesji przed Świętem Dziękczynienia, przełożyła się na podtrzymanie dobrych nastrojów.
Nic nie zapowiada, by dzisiejsza sesja miała być ciekawym wydarzeniem na rynkach, choć zaplanowana jest publikacja bardzo dużej liczby danych, szczególnie z amerykańskiej gospodarki.
W ostatnich dniach inwestorzy mogą być posądzani o utratę zmysłów. Indeksy, szczególnie amerykańskie wykonały woltę o 180 stopni, z giełdowego piekła do samego nieba.
Nasz parkiet jest praktycznie w takiej samej sytuacji co amerykański, z tą różnicą, że nie walczy o powrót ponad dołki internetowej bessy, a ponad październikowe minimum.
Pod znakiem zapytania stanął scenariusz zakładający zbliżanie się rynków giełdowych do twardego dna. Bazował on na przekonaniu, że amerykański parkiet obroni dołki internetowej bessy, wypadające w strefie 777-800 pkt.