Ostatnia sesja minionego tygodnia i pierwsza tego tygodnia zapowiadały realizację zysków na giełdach i tak też się stało. Tak samo, jak nie było ewidentnych powodów do tak znacznego wzrostu notowań w poprzednich tygodniach, tak też i wyprzedaż nie miała istotnej przyczyny.
Dla warszawskiej giełdy pierwsza sesja tego tygodnia była podobna do piątkowej. Po początkowej euforii zakupów przyszło opamiętanie i ostatecznie na zamknięcie notowań niewiele zostało ze zwyżki.
Szybkimi krokami zbliża się rozpoczęcie sezonu publikacji wyników za trzy pierwsze miesiące tego roku przez amerykańskie firmy.
Początek nowego kwartału na giełdach przebiega w podobnych nastrojach, jak większość marca. Tym razem inwestorzy znaleźli powody do optymizmu w spotkaniu grupy G-20, choć trudno spodziewać się, by jej efekty były różne od tego, co do tej pory było wiadomo na temat proponowanych na ten szczyt zadań.
Jedynie na 11 spośród 61 sesji I kwartału tego roku na amerykańskim parkiecie notowania spółek finansowych rozminęły się z zachowaniem całego rynku.
Dość naturalne jest, że po ostrej przecenie z wczorajszego dnia, dziś znaleźli się chętni do kupna akcji i rynek odrabia straty.
Pierwsze dni nowego tygodnia giełdowego mogą stać pod znakiem realizowania zysków. W ostatni piątek widać było chęć do zainkasowania zarobków, zarówno u nas, jak i na świecie.
Rynki akcji w ostatnich dniach zachowują się prawie, jak w hossie. Najmniejszy pozytywny sygnał odbierany jest jako silna zachęta do kupna, a niepokojące czynniki są zupełnie ignorowane.
Pokazem siły, a może lepiej powiedzieć chęci do wzrostu, były środowe notowania na naszym parkiecie. Wyraźnie odbiegały od tego, co działo się na dojrzałych parkietach, gdzie raczej przeważała atmosfera niepewności.
Można za ryzykować twierdzenie, że w tym tygodniu ostatecznie skończyła się gra naszych inwestorów ,,pod odbicie" na amerykańskim parkiecie. Do tej pory wystarczała sama nadzieja na odreagowanie w Ameryce, by notowania polskich papierów szły w górę.
Trzeba przyjąć, że jesteśmy przynajmniej w krótkoterminowym trendzie wzrostowym i by mówić o jego końcu potrzeba przełamania wsparcia.
Cechą charakterystyczną ostatnich giełdowych dni na naszym parkiecie jest to, że nasz rynek w ograniczonym stopniu odzwierciedla wydarzenia w Ameryce.
Tydzień kończy się na pewno w całkiem dobrych nastrojach, które spotęgowały nadzieje związane ze zwiększeniem programu wykupu papierów wartościowych w Ameryce, ale jednocześnie można mieć pewien niedosyt, bo w wielu opiniach o rynku przebija mocno optymistyczny ton.
Gwałtowność reakcji, szczególnie rynku obligacji i walut, ale też akcji, na wczorajsze decyzje Rezerwy Federalnej skłaniają do przekonania, że mieliśmy do czynienia z bardzo ważnym wydarzeniem.
Warszawska giełda nie przestaje zaskakiwać. O ile wczorajszą realizację zysków można było zrozumieć, to słabość, jaką wykazuje w pierwszej części dzisiejszych notowań jest rozczarowaniem.
Coraz silniejsze jest wrażenie, że skala poprawy koniunktury na naszym rynku nie jest adekwatna dla optymizmu, jaki w ostatnich dniach zagościł na naszym parkiecie.
W dobrych nastrojach rozpoczyna się trzeci marcowy giełdowy tydzień. Choć po ostatnich dniach, a szczególnie piątkowej sesji, można było czuć niedosyt, to w krótkim terminie przewagę mają kupujący.
Indeks WIG osiągnął w ostatnich dniach dwa spore sukcesy. W obu przypadkach można było mieć jednak duże wątpliwości, co do jakości tych sukcesów.
Po takiej sesji, jak wczorajsza w Ameryce pierwszym nasuwającym się pytaniem jest to, czy tak silna i długo trwająca bessa, jak obecna, może skończyć się w jeden dzień.
Rzadko w tym roku zdarzało się, żeby bilans dnia na całym amerykańskim parkiecie różnił się od zmiany cen spółek finansowych. Tak było wczoraj, kiedy firmy finansowe zyskały 2,5%, ale cały rynek spadł o 1%.
Zachowanie warszawskiej giełdy nie tylko przez ostatnie dwa tygodnie, ale też w czasie poprzedniej sesji i w początkach dzisiejszej, nastręcza wiele wątpliwości.
Dziś przed południem, tak jak zresztą przez ostatnie dni, nasz parkiet wykazuje sporą siłę na tle zagranicznych rynków.
Sytuacja na naszym parkiecie zrobiła się bardzo interesująca. Jesteśmy o krok od wysłania wyraźnego sygnału kupna, mogącego zapowiadać wyraźny i trwalszy ruch w górę.
Kontrowersyjne jest zachowanie naszej giełdy, w którym można dostrzec ewidentne oczekiwanie na wyczerpanie się potencjału spadkowego na świecie.
Znów jesteśmy w sytuacji, że cieszymy się z tego, iż nasz rynek jest w stanie uchronić się przed zniżkami.
Potwierdzają się pesymistyczne przewidywania dotyczące rozwoju wypadków na rynkach akcji. Dziś trudno mieć wątpliwości co do wiarygodności sygnałów sprzedaży, jakie pojawiły się na parkietach giełdowych w ostatnich dwóch tygodniach.
Amerykański parkiet wciąż zachowuje się konsekwentnie - chce faktów, a nie nadziei.
W Ameryce przyszło się cieszyć z tego, że rynek nie spadł zbyt dużo. Stało się tak dzięki uspokajającym deklaracjom Bena Bernanke, że państwo mogłoby przejmować duże pakiety akcji banków, ale nie nacjonalizować te instytucje.