Pierwsza poświąteczna sesja będzie przebiegać na naszym parkiecie pod wpływem drugiego z rzędu sporego wzrostu na amerykańskiej giełdzie, dużego wzrostu w Azji oraz zamknięcia czwartkowych notowań u nas, kiedy na koniec dnia doszło do sztucznego zaniżenia kursów.
Do wyniku czwartkowej sesji na naszym parkiecie nie ma co przywiązywać większego znaczenia.
Skrajna zmienność nastrojów, jakiej doświadczamy w ostatnich dniach, jest najlepszym potwierdzeniem tego, że inwestorzy nie wiedzą w obecnej sytuacji co robić.
Kolejny w ostatnich dniach gwałtowny zwrot notowań przeżyliśmy na wczorajszej sesji. Na naszej giełdzie wiązał się z osiągnięciem wsparcia, jakie indeksowi WIG daje styczniowy dołek.
Jednak nie wszystko się wczoraj rozstrzygnęło, choć nie ma wątpliwości, że nasza giełda wykonała kolejny ważny ruch w stronę powrotu do trwalszych spadków.
Kończący się tydzień giełdowy jest jednym z najbardziej zaskakujących w ostatnim czasie.
Dzisiejsza sesja na naszym rynku ma szanse być bardzo ważna z punktu widzenia dalszych perspektyw.
Indeks MSCI EM wciąż utrzymuje się w trendzie rosnącym, ale istnieje poważne zagrożenie, że niedługo się on odwróci. Ostrzega przed tym ryzująca się na wykresie tego indeksu obszerna formacja głowy z ramionami, która jest charakterystyczna dla końca trendów wzrostowych.
W nowy giełdowy tydzień wchodzimy w kiepskich nastrojach. Są związane tak z przebiegiem ostatniej sesji, jak notowań z całego minionego tygodnia.
Skoro rynek nie ma siły mocniej oddalić się od silnej bariery, jaką jest styczniowy dołek, to trzeba liczyć się z jego przełamaniem.
Nasze obawy, że w którymś momencie ignorowanie złych wiadomości przez amerykańskie giełdy zaowocuje ruchem w dół o zdwojonej sile, znalazły potwierdzenie w przebiegu ostatniej sesji minionego tygodnia.
Opadającej pod własnym ciężarem warszawskiej giełdy nie widzieliśmy już dość długo. A tak wyglądają ostatnie sesje. Rynek wypada bardzo słabo, ale nie dlatego, że pojawiła się duża podaż walorów. Po prostu, brakuje chętnych do kupowania.
Warszawska giełda jest nadal w antyfazie do amerykańskiego rynku. Trudno tu jeszcze mówić o trwałym trendzie, ale w ostatnich dniach jest to wyraźnie widoczne.
Już dość dawno nasza giełda nie wykazała tak wyraźnej słabości na tle zagranicznych rynków, jak wczoraj.
Rynki akcji pogrążają się w stagnacji. Nasza giełda od blisko dwóch tygodni balansuje na wysokości 50 tys. pkt dla WIG, natomiast amerykański S&P 500 pozostaje na poziomie 1350 pkt.
Po tym, jak po środowej sesji przyznaliśmy punkt bykom za obronienie się przed zniżką, tak po wczorajszych notowaniach trzeba stwierdzić, że niektóre rynki wykonały wyraźny krok w stronę powrotu do bessy.
Inwestorzy w dalszym ciągu prezentują wyczekującą postawę. W tych ramach środowa sesja przyniosła punkt bykom.
Wtorkowe notowania były dobrym miernikiem stanu naszego rynku. Po pierwsze, znów nie liczyło się nic innego, jak zachowanie rynków zagranicznych.
Takie sesje, jak poniedziałkowa, zazwyczaj przysparzają wiele trudności z interpretacją. Z jednej strony mieliśmy mocny wzrost, z drugiej aktywność inwestorów była mocno ograniczona, a przy tym brakowało racjonalnych powodów do tak mocnego skoku.
Warszawska giełda trzyma inwestorów w dalszym ciągu w niepewności. Pod koniec minionego tygodnia rynek złapał zadyszkę, ale nie okazała się na tyle silna, by zanegować możliwość dalszego wzrostu.
Choć 50 tys. pkt to dla WIG jedynie psychologiczna bariera, to w ostatnich dwóch dniach widać jej oddziaływanie na przebieg zdarzeń na rynku.
50 tys. pkt wciąż pozostaje nie przełamane przez WIG. W środę indeks wykonał kolejny krok w stronę tej psychologicznej bariery, ale nie wyglądał on przekonująco.
Przed naszym rynkiem ponownie staje pytanie o możliwość przełamania przez WIG psychologicznej bariery 50 tys. pkt. Indeks znalazł się na jej wysokości półtora tygodnia temu, ale zatrzymała ona trwające od 21 stycznia odbicie.
Przed wtorkowymi notowaniami inwestorzy na naszym rynku mają wreszcie więcej powodów do optymizmu. Wynikają przede wszystkim z wczorajszej reakcji warszawskiej giełdy na zniżki na świecie.
W nowy tydzień wkraczamy bez jasnej odpowiedzi co do tego czy korekta po styczniowych spadkach ostatecznie skończyła się, czy też jest jeszcze szansa na jej kontynuację.
WIG znajduje się w znacznie bezpieczniejszej odległości od styczniowego minimum. Ale wczorajsza sesja pokazała, jak szybko rynek może poruszać się w dół.
Ciekawie zachowała się nasza giełda na środowej sesji. Początkowo pod wpływem ostrej wyprzedaży w USA we wtorek i silnej przeceny na rynkach azjatyckich z wczoraj nasze indeksy dużo traciły
Sygnalizowane przez nas wczoraj powracające wątpliwości inwestorów co do kondycji światowej gospodarki znalazły odzwierciedlenie w przebiegu zdarzeń na giełdach.
Pierwszy raz od półtora tygodnia było czuć wczoraj powracające wątpliwości inwestorów dotyczące zasadności kupowania akcji.
Największym od lat tygodniowym wzrostem zakończył się miniony tydzień na amerykańskiej giełdzie. Odmiana nastrojów rzeczywiście była imponująca, zwłaszcza na dwóch ostatnich sesjach, kiedy inwestorzy ewidentnie szukali tylko dobrych wiadomości.