kuss
/ 91.193.208.* / 2010-06-25 22:57
1. Zapominasz tylko, że wybudowanie to dopiero początek. Ewentualna naprawa czy tym bardziej rozbudowa elektrowni będzie nadal zależeć od firm zagranicznych, ponieważ my nie dysponujemy technologią do tego. A wątpliwe, żeby w ciągu 10 lat (w ciągu których podobno ma zostać otwarta pierwsza elektrownia atomowa) coś się zmieniło - rząd mówi tylko o budowaniu elektrowni, brak jest natomiast informacji o rozwoju (kształcenie specjalistów, rozwój krajowej technologii jądrowej, badania naukowe itd.).
2. Nie kwestionuję importu siły roboczej. Pytam tylko jak to się ma do tego, że rząd w pozyskiwaniu energii chce się uniezależnić od innych państw, skoro specjalistów od energii atomowej trzeba będzie importować.
3. Na świecie istnieje też wielu producentów ropy naftowej i gazu ziemnego. Czemu więc nie pozyskujemy gazu np. z Norwegii (choć były takie plany), a przede wszystkim od Rosji? Poza tym planowanie bezpieczeństwa energetycznego nie powinno się opierać na pobożnych życzeniach typu "oni na pewno nie wstrzymają dostaw".
4. To po raz kolejny kwestia bezpieczeństwa energetycznego, choć w wersji "poprodukcyjnej". Będziemy mieli możliwość albo uzależnić się od zagranicznych firm utylizujących odpady, albo składować je u nas w kraju (pytanie wtedy ile będziemy w stanie tego zmagazynować, gdzie i czy mamy sprzęt niezbędny do tego - póki co chyba nie).
5. Kwestia ceny - teraz energia atomowa jest tania. A jak będzie za 20-30 lat? Budowa nowych elektrowni jądrowych na świecie oznacza wzrost popytu - na paliwo, na technologię, na usługi itp. Wzrost popytu oznacza wzrost cen. Elektrownie węglowe też były kiedyś opłacalne. Masz pewność, że politycy na jakiejś międzynarodowej konferencji nie wprowadzą podatku od energii jądrowej za kilka(naście) lat? Że nie wprowadzą opłat za "generowanie odpadów radioaktywnych"?