NAUCZYCIELKA 808
/ 37.152.18.* / 2015-08-29 12:35
Nie rozumiem nagonki na nauczycieli, ale nie dlatego że sama nim jestem. Tkwię w tym cholernym systemie od 15 lat i nic nie idzie tu dobrze, Jest cały ogrom nauczycieli niezadowolonych z kolejnych nietrafionych reform, z ciągłego grzebania i zmieniania programów nauczania, ciągłych zmian podręczników, wypisywania ton przez nikogo nieczytanej makulatury-dokumentów dla urzędników różnej maści, czy to na szczeblu miejskim, wojewódzkim czy ministerialnym. Mam dość bycia opluwaną tylko dlatego, że siedzę w tym g-nie i jestem tylko maleńkim trybikiem. Wewnątrz środowiska ścierają się grupy młodych, chętnych do pracy i ambitnych nauczycieli z dużo starszym pokoleniem, kórym nic się nie chce. Na przekór nam niejednokrotnie jest dyrekcja zasiedziała na swoich stołkach, wpuszczająca na etaty swoich ziomków, niekoniecznie zainteresowanych, czy umiejacych coś przekazać uczniom. Nasze żale nikogo nie obchodzą, żadnych Broniarzy ani innych Solidarnosciuchów. Mami się ludzi, że tylko wyciągamy łapę po więcej, wmawia się że nic nie robimy. Z każdej strony baty. Chory kraj, chorych niedowartościowanych ludzi.
Wkurza mnie jak słyszę na forach od tych cudnych i zatroskanych o swoje pociechy rodziców, że jesteśmy nierobami i cała fatalna edukacja to nasza wina. Ciekawi mnie ile z tych ludzi potrafi zmienić coś w systemie swojej pracy w swoim macierzystym zakładzie, przy linii produkcyjnej, w korporacjach, przychodniach itp. Ja nie potrafię nic u siebie zmienić, i to jest juz wystarczająco dla mnie frustrujące. Nie chcę wysłuchiwać dodatkowych obelg na "swój" temat od laików, którzy o mojej pracy wiedzą tyle co nic. Nie znam tez żadnego nauczyciela, który bysię tak obłowił i miał tak wygodne życie jak lekarz, farmaceuta, prawnik itp. Ja nie dostaję korzyści majątkowych. A słyszę tu na forum, że ludziom nie w smak, że do tej pory dostawaliśmy "ŁAPÓWKI". Tym wszystkim HEJTEROM powiem, że tak, dostawałam łapówki: zestaw nauczycielski do swojego przedmiotu - książka ucznia, nauczyciela, CD, kilka książeczek do czytania na lekcjach (np. Peanguin Readers), rzutnik z Comeniusa do klasy, plakaty na ściany, kalendarz ścienny. TYLE!!!. Udławcie się tymi gadżetami. Gdyby nie one Wasze dzieci siedziałyby w obskurnych klasach, niepomalowanych, bo na nic nie ma funduszy. Który z Was kupuje sobie do pracy obuwie robocze, papier xero, długopis itp. Myślę, że niewielu. A nauczyciel w większości przypadków tak robi. Wszystko co załatwiłam, czy tez dostałam jest w szkole. Od słowników, które potzrbne są WASZYM dzieciom (mnie NIE), bo Wy ich korzystać nie nauczycie, po magnetofon, tablicę, czy rzutnik.
Sama chciałabym zmian na lepsze ale w tym kraju to nierealne. Mam jedną radę. Pomagajcie swoim pociechom w domu, bo nawet najlepszy belfer nie jest w stanie przekazać wszystkiego w dobie dzisiejszego rozpasania waszych dzieci, a wszystko zmierza ku temu żeby dzieciaki jednak nic z tej szkoły po tylu latach nie wyniosły (przeładowany materiał z większości przedmiotów lub tez bardzo okrojony, mała liczba godzin tych przedmiotów - ale za to jest 2x religia, 4 W-F i inne p*******, ciągłe zmiany w oświacie, zmęczeni i skołowani nauczyciele. Ja na szczęście mam wiele starych podręczników ze swojej młodości i tych kilkuletnich, bo to o wchodzi teraz niczego dobrego nie nauczy. A cieszą się Ci, którzy mają mgliste pojęcie o edukacji, chyba niewiele własnych ambicji, sporo kompleksów więc najwięcej ujadają.