Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

Kolejne skargi na fotowoltaikę. "To sporo straconych pieniędzy"

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
480
Podziel się:

"To sporo straconych pieniędzy i wyrzeczeń" - pisze w wiadomości nadesłanej money.pl pan Zbigniew, skarżąc się na praktyki spółki PGE stosowane wobec klientów korzystających z fotowoltaiki. Firma odpiera zarzuty, jednak niezadowolenie prosumentów rośnie. To nie pierwszy tego typu przypadek.

Kolejne skargi na fotowoltaikę. "To sporo straconych pieniędzy"
Problemy ze wskazaniami liczników. Prosumenci zgłaszają kolejne problemy (Getty Images, ANGEL GARCIA)

"To druga już moja skarga dotycząca metod stosowanych przez PGE w stosunku do swoich klientów w celu nieuznawania reklamacji dotyczących nieprawidłowości w ustawieniach parametrów sieci przesyłowej" - pisze pan Zbigniew w swojej reklamacji do oddziału PGE w Skarżysku-Kamiennej.

Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl, w lipcu zaczął mieć problem dotyczący rozbieżności między wskazaniem licznika a kwotą na fakturze.

Groźne przepięcia. Skargi na dostawcę prądu

W piśmie z reklamacją, którą udostępnił nam pan Zbigniew, czytamy, że praktyki stosowane przez dostawcę energii "skutkują częstymi wyłączeniami falowników (urządzeń pozwalających na zmianę prądu stałego w prąd zmienny - przyp. red.) z uwagi na występujące w dni słoneczne w godzinach 9-16 przepięcia powyżej górnej granicy 253 V".

"Z tytułu tych występujących krótkich przepięć, będących winą przestarzałej i zaniedbanej sieci przesyłowej, ponoszę określone straty" - podkreśla pan Zbigniew. Przypadki przepięć, mogących skutkować zniszczeniem instalacji, jak zaznacza nasz rozmówca, nasiliły się na początku września, prawdopodobnie po podłączeniu nowego prosumenta. "Nawet mało rozgarnięty instalator z PGE powinien wiedzieć i zdawać sobie sprawę, że w takim przypadku występuje konieczność obniżenia napięcia wyjściowego" - komentuje pan Zbigniew w piśmie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Impact '24: Dariusz Piotrowski, dyrektor Zarządzający, Dell Technologies Polska
Tylko jednego dnia, 11 września, odnotowałem czternaście przerw w pracy falownika. Czas przerwy obejmował okres od wyłączenia falownika do ponownego załączenia i osiągnięcia przez niego nominalnej mocy. To około 20 minut jednorazowo, co w sumie daje 280 minut. To sporo straconych pieniędzy i wyrzeczeń - podkreśla nasz czytelnik.

Winą za taki stan rzeczy obwinia PGE.

Ta w odpowiedzi przesłanej panu Zbigniewowi tłumaczy, że "warunkiem zapewnienia ciągłości i niezawodności odbioru energii elektrycznej od wytwórcy z mikroinstalacji jest dotrzymanie przez strony umowy warunków jej realizacji, ze szczególnym uwzględnieniem parametrów jakościowych energii elektrycznej oraz wymagań technicznych i zasad eksploatacji sieci określonych w przepisach i normach prawnych".

PGE zaznacza też, że wszystkie mikroinstalacje fotowoltaiczne przyłączone do jej sieci muszą spełniać normy jakościowe, określone przez resort klimatu i środowiska. Dodaje również, że instalator odpowiada za prawidłową konfigurację falownika, co potwierdza podpisem złożonym na oświadczeniu dotyczącym usługi montażu.

Opłata handlowa

Niedługo później do redakcji money.pl dotarł e-mail od pana Szymona, który korzysta z usług firmy Tauron. W przesłanej nam wiadomości zwraca uwagę na kwestię tzw. opłaty handlowej dla korzystających z fotowoltaiki.

W lipcu, gdy przyszły faktury rozliczeniowe, zauważyłem fakturę na kwotę 707 zł, pomimo że zużyliśmy znacznie mniej niż w prognozach. Skontaktowałem się z infolinią i dowiedziałem się, że jest to opłata handlowa, ale nie muszę się martwić, bo opłata może zostać zwrócona, jeśli tylko złożę do Tauronu odpowiedni wniosek - relacjonuje pan Szymon.

Nasz czytelnik podkreśla, że z taką praktyką spotkał się po raz pierwszy. Według jego rozeznania opłata może zostać zwrócona wtedy, gdy klient odkryje, że została ona naliczona oraz skontaktuje się z infolinią, żeby dopytać, czy może ubiegać się o jej zwrot.

O tzw. opłacie handlowej Tauron informuje na swojej stronie internetowej. Czytamy, że jest to stała stawka, którą określa cennik.

Ogólnopolski problem

W money.pl wielokrotnie pisaliśmy o prosumentach, którzy skarżyli się na skokowy wzrost kosztów korzystania z energii ze słońca. W większości przypadków zarzuty dotyczyły polityki informacyjnej dostawców energii.

"Pisałem kilka reklamacji do firmy Tauron, ale niestety otrzymywałem tylko szablonowe odpowiedzi. Dziś wiem, że problem dotyczy wielu tysięcy osób. Moje całościowe wskazania licznika nijak się mają do zsumowanych wartości na fakturach, które otrzymuję. Oczywiście są na moją niekorzyść" - alarmował pod koniec października pan Paweł, twierdząc, że czuje się oszukany przez dystrybutora.

Skoro licznik energii elektrycznej jest jedynym certyfikowanym urządzeniem, a do tego wskazania w aplikacji Tauronu oraz wskazania w aplikacji producenta paneli są zbliżone do wartości wskazanych na liczniku, to nie rozumiem, jak jakiś mikroodczyt może wskazywać o 2000 kWh mniej wyprodukowanej energii. To nie jest mikroodczyt, tylko megaoszustwo - pisał w przesłanym nam e-mailu.

Odnosząc się do zarzutów, Tauron wskazał wówczas, że "obowiązujące systemy rozliczeń prosumentów wynikają z ustawy o OZE i nie są zależne od sprzedawcy energii".

"Od kwietnia 2022 ustawa wprowadziła zasady rozliczeń oparte na bilansowaniu międzyfazowym metodą wektorową. W związku z tym występują różnice między ilością energii pobranej na liczniku - w aplikacji e-licznik a danymi rozliczeniowymi na fakturze. Dane nie pokrywają się. Warto jednak podkreślić, że ustawowe zasady rozliczeń są korzystne dla prosumentów" - zapewniała spółka.

Na początku ubiegłego miesiąca opisywaliśmy również przypadek pana Tadeusza, który w 2019 r. podpisał aneks do umowy sprzedaży prądu zawartej z Tauronem. Na mocy aneksu do sieci energetycznej została przyłączona wykonana przez pana Tadeusza mikroinstalacja fotowoltaiczna. Aneks określa sposób wzajemnych rozliczeń.

Zgodnie z umową na podstawie wskazań licznika, na początku i na końcu wynoszącego pół roku okresu rozliczeniowego, następowało ustalenie różnic pomiędzy wielkością oddanej i wykorzystanej energii elektrycznej. Następnie ustalano wysokość opłaty.

Problemy zaczęły się nieco ponad rok temu. W ocenie naszego czytelnika Tauron jednostronnie zmienił zasady rozliczeń na mniej korzystne dla klienta, "przyjmując prawdopodobnie, że różnice w ilości sprzedanej i wykorzystywanej energii są ustalane na bieżąco w mikrookresach godzinowych". "W ten sposób utraciłem - zapewne nie tylko ja - możliwość kontroli właściwości rozliczeń" - tłumaczył nasz rozmówca, który sytuację nazywał "niezrozumiałą i niedopuszczalną".

W międzyczasie Tauron wysłał wiadomość do pana Tadeusza, odnosząc się do wątpliwości prosumenta.

Po 01.04.2022 r. nie wykorzystujemy wskazań licznika, tylko dane zużycia. Rozliczenie oparte jest na bilansowaniu godzinnym energii pobranej i oddanej zgodnie z nowelizacją ustawy o OZE. Rozliczenia dla prosumentów energii odnawialnej prowadzimy na podstawie ilości energii sumarycznie zbilansowanej w każdej godzinie. Sumaryczne bilansowanie zrealizowane jest w systemie informatycznym. Dane, które przedstawiamy na fakturze, są wynikiem bilansowania - mogliśmy przeczytać w udostępnionym nam liście z Tauronu.

Przypomnijmy: decyzją rządu każdy, kto zdecydował się na montaż fotowoltaiki po 1 kwietnia 2022 r., jest objęty nowym systemem rozliczeń nadwyżek energii, tzw. net-billingiem. Podobnie jak dotychczasowy model - tzw. net-metering - obowiązuje przez 15 lat każdego, kto przyłączył do sieci swoją mikroinstalację.

W net-billingu osobno rozliczana jest wartość energii wprowadzonej do sieci oraz energii pobranej. Tym samym każda kilowatogodzina przekazana do sieci jest wyceniana na podstawie ceny rynkowej. Wielkość nadwyżki energii z fotowoltaiki jest przeliczana na pieniądze, a następnie trafia na konto prosumenta. Pobierając energię z sieci, prosument płaci za każdą kilowatogodzinę zgodnie z cennikiem sprzedawcy, z którym ma umowę. Ponosi również koszty opłat dystrybucyjnych.

Prosumenci objęci net-meteringiem (czyli ci, którzy zdążyli z montażem fotowoltaiki do kwietnia 2022 r.) rozliczani są bezgotówkowo, nie według wartości, lecz według ilości przekazanej do sieci energii. Za każdą oddaną kilowatogodzinę prądu mogą odebrać 0,7 lub 0,8 kWh w ciągu roku, w zależności od mocy posiadanej instalacji. Z kolei właściciele fotowoltaiki objęci net-billingiem od 1 lipca 2022 r. sprzedają nadwyżki energii na podstawie średnich cen miesięcznych. Przy rozliczeniach pod uwagę brane są stawki z poprzedniego miesiąca.

Poprosiliśmy PGE i Tauron o komentarz do pojawiających się zarzutów. Odpowiedzi opublikujemy, gdy tylko je dostaniemy

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
energia
oze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(480)
okradany
6 miesięcy temu
jestem prosumentem od października 2022r, agitacja ówczesnego rządu i polityką ochrony środowiska była bardzo wysoko zaangażowana , wychwalająca darmowy prąd , pompy ciepła wykorzystujące własny darmowy prąd, dotacje , co spowodowało, ze wielu obywateli podłapali pułapkę, dlaczego pułapka, bo w agitacji nie było mowy, ze rząd podniesie detaliczne ceny energii i ograniczy limit zużycia , co bije użytkowników pomp ciepła (zachęcając do montażu, jako tanie i ekologiczne ogrzewanie) obniży ceny hurtowe energii ( wartość nie pokrywa kosztów przesyłu), którą prosument odda do zakładu energetycznego z nadprodukcji w godzinach pracy paneli, a będzie musiał tego samego dnia kupić energię ,którą potrzebuje na zabezpieczenie pracy ciągłej urządzeń, czyli prosument sprzedaje za 40 groszy w ciągu dnia a wieczorem i w nocy kupuje po 79 groszy, to jest jawna kradzież . Teraz wiem skąd zakłady energetyczne sprzedają prąd ze źródeł odnawialnych- kradnąc od prosumentów. Też się dałem wciągnąć w tę pułapkę, wziąłem kredyt i będę musiał ogłosić upadłość konsumencką oczywiście oznajmiając całemu światu jak za panowania PIS-u - rząd polski okrada obywateli. Nie wiem jak się do tego zjawiska odniesie nowy Rząd
bolo
6 miesięcy temu
Jak miałem fotovoltaikę na 1 fazie to mi czasami wybijało. Teraz mam dołozone jaszcze dwie instalacje na reszte faz i brak problemu już od 2 lat. Mam trzy inwetery 1 fazowe. Jak to wytłumaczyć? Odbiorca PGE.
Klient PGE
6 miesięcy temu
Tusk obiecał prosumentom obniżenie napięcia w sieci . Ciekawe czy dotrzyma obietnicy?
Do prosumentó...
6 miesięcy temu
Trzeba raz na zawsze przyjąć do wiadomości, że pojemność sieci (gotowość do przyjęcia wytworzonej energii) jest ograniczona warunkami napięciowymi. Każda następna instalacja w danym ciągu podnosi napięcie i może okazać się że podniesienie napięcia z posesji sąsiada położonej bliżej transformatora spowoduje zablokowanie możliwości wyprowadzenia energii dla dalszych instalacji. Z napięciem jest jak z dolewaniem cieczy do zbiornika. Aby dolać coś do zbiornika, trzeba unieść lustro cieczy powyżej lustra cieczy w zbiorniku. W przypadku energii elektrycznej to dolewanie jest ograniczone administracyjnie maksymalną wartością napięcia i nic powyżej się nie doleje.
racjonalny
6 miesięcy temu
"Mędrcy" w komentarzach mędrkują, jaki to bezsens ta "fotowoltanika" i, że jak ktoś się decydował, to niech teraz nie jęczy, bo wiadomo było, że sieci stare etc. Oczywiście, że było wiadomo, ale operatorzy sieci i rząd dostawali wielkie pieniądze na zasadzie transferów zwrotnych z opłat za emisję CO2, które miały być przeznaczone na modernizację sieci właśnie. Oczywiście pieniądze zostały przez rząd przjedzone i zdefraudowane, a sieci jak były w tragicznym stanie, tak dalej są. Te transfery z tej strasznej UE były właśnie na to, by dostosować sieci do zmieniającego się modelu wytwarzania energii. Ale "forumowi" mędrcy śmieją się z współobywateli jacy to głupi. Widać ograniczenie umysłowe i zawężenie perspektywy. To tak jakby sąsiad sobie kupił dobre nowoczesne auto, a ty się z niego śmiejesz, że taki idiota, bo w PL nie ma dróg by sobie nim pojeździć, a jak chcesz sobie pojeździć, to sam płać za remonty tych dróg, bo nikogo to nie obchodzi, bo i tak cała Polska jeździ furmankami i im drogi polne wystarczą. . Bardzo liczę, że nowy rząd przywróci net-metering i zacznie intensywnie egzekwować modernizację sieci, zamiast wspierania przez Grupę Orlen miliardami TVP i mafijnych fundacji i bzdurnych projektów pseudo-patriotycznych.
...
Następna strona