Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Polska wciąż królem transportu. Nie wystraszyły nas niemieckie i francuskie regulacje

47
Podziel się:

Polska utrzymuje pozycję absolutnego lidera w transporcie drogowym w Europie. W przewozach międzypaństwowych ciężarówki, należące do firm płacących podatki w Polsce opanowały ponad jedną czwartą rynku w Unii Europejskiej. Niemcy i Francja wprowadzały ograniczenia, które miały nam utrudnić ekspansję. Firmy z Polski wydają sobie nic z tego nie robić.

Polska wciąż królem transportu. Nie wystraszyły nas niemieckie i francuskie regulacje
(Shutterstock/Jaroslav Pachy sr)

Polska utrzymuje pozycję absolutnego lidera w transporcie drogowym w Europie. W przewozach międzynarodowych ciężarówki z naszymi kierowcami opanowały ponad jedną czwartą rynku w Unii Europejskiej. Niemcy i Francja wprowadzały ograniczenia, które miały nam utrudnić ekspansję. Firmy z Polski wydają sobie nic z tego nie robić.

- Jesteśmy w przededniu decyzji Komisji Europejskiej, która ma przedstawić pakiet przewozowy odnośnie międzynarodowego transportu drogowego - informuje money.pl Piotr Mikiel, zastępca dyrektora departamentu transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. - To będzie miało prawdopodobnie ogromne konsekwencje dla działalności polskich przewoźników.

31 maja Komisja Europejska zaprezentuje "Pakiet Mobilności". To zbiór przepisów, które będą dotyczyć czasu pracy kierowców, płacy minimalnej i kwestii delegowania pracowników za granicą.

- Przewiduje się również zaostrzenie przepisów socjalnych regulujących m.in. warunki odbierania odpoczynku kierowców, w tym w kabinie pojazdu ciężarowego - informuje Mikiel.

Wygląda na to, że firmom działającym w Polsce będzie coraz trudniej operować za granicą. Dotąd konkurowały niskimi cenami, wynikającymi z niższych wynagrodzeń kierowców, teraz koszty mogą iść w górę.

Firmy zdają się jednak nie przejmować dotychczasowymi zmianami prawnymi wprowadzonymi w Niemczech czy we Francji w ostatnich dwóch latach, które miały im utrudnić działalność. Badania GUS wskazują, że cała branża transportowa ma się dobrze, a wynagrodzenia pracowników stanowią coraz mniejszą barierę rozwoju.

Według analizy przeprowadzonej przez Urząd w maju b.r. na podstawie ankiet w przedsiębiorstwach transportowych, koszty zatrudnienia jako problem w rozwoju postrzegało 52,7 proc. firm. Niby dużo, ale w poprzednich latach firm narzekających na pensje pracowników było więcej: rok temu - 55,5 proc., a dwa lata temu - 57 proc.

Jak widać kwestia płac dla pracowników jest coraz mniejszym problemem dla firm przewozowych. I to wszystko mimo konieczności wypłacania minimum za godzinę w euro przy transportach do Francji czy Niemiec.

Wynagrodzenie w sektorze transportowym i magazynowym wzrosło pod koniec ub.r. do 3961,54 zł brutto miesięcznie, czyli o zaledwie 3,3 proc. w ciągu roku. W całej gospodarce pensje nie dość, że są wyższe - wynosiły średnio 4218 zł - to i rosły szybciej, bo o 3,7 proc.

Przewoźnicy planują nawet zwiększać zatrudnienie. Większość z nich przewiduje poprawę sytuacji finansowej, wzrost przychodów i popytu na swoje usługi. Widać też rosnącą przewagę pozytywnych ocen odnośnie sytuacji bieżącej.

Według opublikowanych we wtorek 30 maja danych GUS, firmy transportu drogowego wykonały w ubiegłym roku pracę przewozową 303,6 mln tonokilometrów łącznie w transporcie krajowym i międzynarodowym. To o 11,2 proc. więcej niż rok wcześniej.

Negatywnie przedsiębiorcy postrzegają tylko oferowane obecnie ceny za ich usługi oraz na opóźnienia płatnościach, a coraz więcej firm zwraca uwagę na rosnącą w tym roku konkurencję firm zagranicznych.

- Dostrzegamy silną konkurencję ze strony firm ze wschodu - co wpływa na konkurencyjność na krajowym rynku, ale również i na międzynarodowym - wskazuje Piotr Mikiel z ZMPD. - Coraz trudniej jest uzyskać satysfakcjonujące zlecenie przewozowe. Problemem nie jest konkurencja ze strony zachodnich firm transportowych, ale bariery administracyjno-prawne wprowadzane przez zachodnie państwa, które coraz częściej zaczynają chronić własne krajowe rynki, zamiast dbać o konkurencyjność wspólnotowego rynku.

Pozycja lidera dla Polski niezagrożona

Jak podaje Eurostat, aż trzy czwarte transportu towarów w Unii Europejskiej, nie licząc transportu morskiego, przewożone jest ciężarówkami. W tej branży Polska jest potęgą na Starym Kontynencie.

W piątek 26 maja Eurostatzaprezentował statystykę, która pokazuje intensywność pracy wykonanej przez firmy transportu drogowego w relacji do liczby mieszkańców. Tu liderem w 2015 roku był Luksemburg, gdzie przewozi się 15,5 tys. tonokilometrów na mieszkańca. My jesteśmy na piątym miejscu.

W tej kategorii wyprzedzają nas jednak tylko kraje małe. Największy z nich - Litwa ma zaledwie 2,9 mln mieszkańców, czyli o milion więcej niż sama Warszawa. Jeśli wziąć pod uwagę liczby bezwzględne, to w tej branży firmy działające w Polsce zdominowały europejski rynek.

Celowo przy tym piszemy o "firmach działających w Polsce" a nie "firmach polskich". Największe z nich należą do Holendrów (Raben), Niemców (DB Schenker), lub Francuzów (DPD Polska, FM Polska). Polski nie jest już nawet Pekaes, bo należy do luksemburskiej firmy Strada Holding. W ścisłej czołówce przedsiębiorstw transportu drogowego towarów w Polsce jest tylko jedna z polskim właścicielem - ROHLIG SUUS Logistics - przejęta zresztą 11 lat temu od niemieckiego właściciela przez polskiego menadżera.

Praca przewozowa firm z Polski w 2015 roku wyniosła 156 mln tonokilometrów i tu zostawiliśmy inne kraje daleko w tyle. Druga była Hiszpania z 72 mln tonokilometrów, a trzecie Niemcy z 45 mln tonokilometrów. Ciężarówki z polskimi kierowcami zawojowały rynek Starego Kontynentu, opanowując aż jedną czwartą rynku pracy przewozowej w transporcie międzynarodowym.

Dane są z 2015 roku, więc już po wprowadzeniu niemieckiej płacy minimalnej dla wszystkich przewoźników, którzy jeżdżą po niemieckich drogach w tym tych z Polski. Jak widać nie wypchnęło to naszych firm z rynku. Nawet zwiększyły wtedy pracę przewozową, choć straciły na dynamice, która wyniosła 1,1 proc. rok do roku (rok wcześniej +4,8 proc.). To jednak nastąpiło w dużej mierze przez generalny spadek tempa wzrostu przewozu towarów w Europie.

Największe kraje Unii na rosnącą dominację Polski reagowały w ostatnich dwóch latach zmianami regulacji, które dla firm były uciążliwe, choć niekoniecznie źle były widziane przez kierowców. W 2015 roku dla wszystkich przewoźników działających w Niemczech, w tym również tych z Polski, wprowadzono przepisy o płacy minimalnej. Pracownikowi trzeba w tym roku płacić minimum 8,84 euro na godzinę, czyli 34 eurocenty więcej niż w roku ubiegłym.

- Skarga polskiego rządu do KE spowodowała jednak, że do czasu zakończenia postępowania przez KE, Niemcy zawiesili stosowanie nowych przepisów do tranzytu - opisuje Piotr Mikiel z ZMPD.

Jeśli jednak miejscem docelowym są Niemcy, to konieczne jest już liczenie płacy zgodnej z ustawowym minimum w Niemczech. A dostawy do Niemiec to główne miejsce docelowe dla polskich firm transportowych.

- Od 25 maja Niemcy wprowadzili dodatkowe obostrzenie - kierowca nie może odebrać regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie pojazdu. Tymczasem o miejsca, gdzie mogliby zgodnie z prawem odebrać odpoczynek, jest trudno, gdyż brak jest odpowiedniej bazy hotelowej - dodaje.

Od 1 lipca 2016 roku obowiązkową płacę minimalną dla zagranicznych kierowców ciężarówek wprowadziła też Francja. Osoba wykonująca transport do lub z tego kraju powinna otrzymywać co najmniej 9,67 euro za godzinę. Sprawdzane jest to przy kontrolach drogowych, gdzie kierowca musi okazać umowę o pracę, a także potwierdzenie przekazania wypłaty. Co więcej, firmy transportowe zobowiązane są przechowywać dokumenty, dotyczące pracy na terenie Francji przez co najmniej półtora roku, dysponować swoim przedstawicielem na terenie kraju, a dokumenty muszą być w języku francuskim.

Do tego wszystkiego utrudnienia dla działalności polskich firm transportu drogowego mogą się pojawić ostatniego dnia maja ze strony Komisji Europejskiej.

Fakt, że działający w Polsce przedsiębiorcy nie wykazują istotnego wzrostu kosztów wynagrodzeń, a jednocześnie zwiększają udział w rynku, sugeruje, że sobie z tymi obostrzeniami jakoś poradzili. Pytani o to przewoźnicy nie zdradzili, w jaki sposób. Można tylko się domyślać, że kontrola francuska czy niemiecka może mieć trudności ze sprawdzeniem, czy stawka godzinowa na terenie ich kraju nie jest przypadkiem "rekompensowana" w transporcie na terenie Polski.

Pomysł na biznes: Komory floatingowe. Chwila szczęścia za pieniądze

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(47)
Hannu
5 lata temu
Jak dla mnie Polacy zawsze na czele, w transporcie mistrzami jesteśmy :) Jeżdżę w Blau Speed i jest naprawdę ok. Dobre pieniądze i porządna umowa
norbi
5 lata temu
I dobrze! Jestem kierowcą od wielu lat i pracuję w Blau Speed. Firma jest bardzo stabilna nie mam z niczym problemów. Dobrze się zarabia w tym zawodzie, jeśli trafi się na solidną firmę
Andrzej
6 lat temu
Bardzo dobrze ze jestesmy na czele ale niestety trzeba wziac pod uwage fakt ze kierowcow caly czas brakuje i w przyszlosci bedzie ich brakowac. U nas w M&W Spedition też przewoźnicy sa potrzebni bo co tu duzo mowic zlecen przybywa.
Kama
7 lat temu
A królem transportu w Polsce jest firma Profinman Inowrocław, z którą bardzo dobrze mi się współpracuje.
trans
7 lat temu
To dziwne, że Polska przy takim ogromnym potencjale przewozowym nie ma swojej marki ciężarówek. Jelcza nam dokładnie wykończyli szkodliwą prywatyzacją przez - Zasada Group powiązanym z niemieckim Mecedesem i MANem Polacy jeżdżą najczęściej cięzarówkami produkcji niemieckiej, francuskiej, szwedzkiej i tym samym dają prace zatrudnionyw w tych krajach..
...
Następna strona