Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Twórca Amber Gold rozstał się z OLT Express w 10 minut. "To był dla nas wielki szok"

3
Podziel się:

Odejście twórcy Amber Gold z branży lotniczej to było totalne zaskoczenie - przyznaje Jacek Łyczba, były prezes linii lotniczych OLT Express Poland, który zeznawał we wtorek przez komisją śledczą ds. Amber Gold. Marcinowi P. pożegnanie zajęło 10 minut. Potem szefostwo OLT miało tylko dwa tygodnie, by znaleźć nowego inwestora.

Na zdjęciu Jacek Łyczba
Na zdjęciu Jacek Łyczba (PAP/Tomasz Gzell)

Łyczba mówił, że Marcina P. poznał 2 listopada 2011 roku. Wtedy to P. negocjował zakup przez spółkę udziałów w czarterowej linii Yes Airways, z którą związany był Łyczba.

OLT Express powstało bowiem w 2011 r. w wyniku przejęcia przez strategicznego inwestora - firmę Amber Gold większościowych udziałów w dwóch polskich liniach lotniczych: OLT Jetair (przekształcone w OLT Express Regional) oraz właśnie Yes Airways (po przejęciu przekształcone w OLT Express Poland).

Po zakupie przez Amber Gold akcji w Yes Airways Jacek Łyczba został prezesem spółki pod nową nazwą OLT Express Poland, natomiast prezesem OLT Express Regional został Andrzej Dąbrowski. Pośrednikiem między Marcinem P. a OLT Express był dyrektor zarządzający Jarosław Frankowski, "prawa ręka Marcina P. odnośnie awiacji" - mówił Łyczba.

Dodał, że od tamtego spotkania 2 listopada 2011 r. spotykał się z Marcinem P. "może 10 razy". Według Łyczby Marcin P. "był osobą specyficzną", bo "wykazywał jakieś elementy autyzmu".

- Rozmowa z P. była zazwyczaj bardzo krótka, głównie wydawał dyspozycje. Decyzje podejmował bardzo szybko i samodzielnie. Miał przed sobą iPada - coś wyliczał, i podejmował decyzję - zeznał były prezes OLT. Express Poland. Pytany, czy miał wrażenie, że P. miał nad sobą jakiegoś "patrona", odpowiedział, że wątpi w to.

"To był szok"

Były prezes OLT Express Poland najbardziej zapamiętał ostatnią rozmowę z Marcinem P., 18 lipca 2012 roku. Wtedy właśnie szefowie OLT Express polecieli do Gdańska i w siedzibie Amber Gold spotkali się z Marcinem P. Długo na niego czekali, a gdy już przyszedł, od razu oświadczył, że "z dniem dzisiejszym przestaje inwestować w branżę lotniczą".

Zobacz także: Zobacz też, jak przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann próbowała dodzwonić się do Sławomira Nowaka:

- Zadałem pytanie, czy zdaje sobie sprawę z wagi takiej decyzji - relacjonował Łyczba. W ciągu 14 dni od uzyskania takiej informacji, mówił, szefowie OLT Express byli bowiem zobowiązani złożyć wniosek o upadłość, chyba że znaleźliby nowego inwestora. - Powiedział, żebyśmy czynili, co uważamy za stosowne - dodał.

Spotkanie w obecności Marcina P. trwało może 10 minut. - To było totalne zaskoczenie i wielki szok dla nas - powiedział były prezes OLT Express Poland.

Wcześniej bowiem niemal nic nie zapowiadało takiego rozwoju wydarzeń. - W marcu 2012 wszystko wyglądało pięknie: latamy kwiecień, maj, czerwiec - mówił świadek. Dopiero w czerwcu 2012 roku, dodał, zaczęły się pierwsze kłopoty i opóźnienia z przekazywaniem pieniędzy.

Po spotkaniu z Marcinem P. 18 lipca 2012 rozpoczęło się "gorączkowe" poszukiwanie inwestora dla OLT Express Poland - relacjonował Łyczba. Chodziło bowiem o to, by uratować zwłaszcza dawne Yes Airways.

"Każdemu może powinąć się noga"

Członkowie komisji pytali świadka, jakie miał informacje na temat Marcina P. i Amber Gold, zanim zawarł z nim transakcję. Łyczba przyznał, że nie podejrzewał, iż Marcin P. był wielokrotnie karany.

Dodał, że już po podpisaniu umowy któryś z pracowników znalazł informacje o problemie Marcina P. z Multikasą. - Przeczytaliśmy to i ja przy pierwszym możliwym spotkaniu z Marcinem P. domagałem się wyjaśnień - powiedział świadek.

Marcin P. miał odpowiadać, że został wmanewrowany, ale spłacił swój dług, odbył karę i powiedział, że ten wyrok jest zamazany. - Po jego wyjaśnieniach stwierdziłem, że każdemu może się powinąć noga - powiedział Łyczba.

Podobnie było z listą ostrzeżeń publicznych KNF - stwierdził świaek. W tej sprawie, zeznał, też domagał się od Marcina P. wyjaśnień. Szef Amber Gold miał wskazać internetową listę dyskusyjną, na której wyjaśnia na bieżąco wszystkie elementy związane z zarzutami. Z tych obszernych wyjaśnień, mówił Łyczba, miało wynikać, że KNF bezpodstawnie wpisała firmę Marcina P. na listę ostrzeżeń. Amber Gold nie podlega bowiem KNF, tylko resortowi gospodarki, jako dom składowy.

Chcieli zrobić coś dobrego

Łyczba dodał, że Marcin P. w tym czasie przede wszystkim "był inwestorem, który zamierzał inwestować w rynek lotniczy", poczynił określone inwestycje i "nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak z tym człowiekiem".

Żeby zbudować linie lotnicze, zwłaszcza regularne, trzeba sporo zainwestować i być przygotowanym na to, że początkowo będą przynosić straty - mówił Łyczba. Tym bardziej, że nawet tańsze w utrzymaniu linie czarterowe, takie jak Yes Airways, miały problem, by przetrwać zimę. Właśnie zresztą nienajlepsza sytuacja finansowa Yes Airways w 2011 roku spowodowała, że szefowie linii zaczęli "rozglądać się za inwestorem". Podczas rozmów Marcin P. miał jednak zapewniać, że ma tego wszystkiego świadomość i nie ma z tym problemu.

Łyczba przyznał też, że jeśli chodzi o OLT Express, prawa ręka Marcina P. - Jarosław Frankowski - "bardzo euforycznie podchodził do tego projektu". - Ja też uwierzyłem w ten projekt - zaznaczył Łyczba. - Chcieliśmy stworzyć coś dobrego na rynku - dodał.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(3)
ugggugu
7 lat temu
Ciekawy artykuł. Tylko jedna nieścisłość zmieniająca całą historię w bajkę. Poczytajcie od kogo kupiono linię lotnicze i kto na nich umoczył, a zrozumiecie czym było Amber Gold i cała ta sprawa. POmoczonych jest wielu....
mewasmieszka
7 lat temu
buhuahauahauahahahahaaaa kawa na bok. Deal na miliony, a on nie sprawdza kontrahenta? kto w to uwierzy?
jackkkkkkkk
7 lat temu
A gdyby rozstał się w 9 minut, to czy sensacja nie byłaby jeszcze większa?