Damon Mayaffre, językoznawca specjalizujący się w analizach lingwistycznych wypowiedzi polityków podkreśla bezprecedensową agresję słowną obydwu kandydatów, którzy często balansowali na granicy inwektyw. Większość politologów jest zdania, iż przebieg, jak pisze prawicowe Le Figaro, bezlitosnej konfrontacji nie przekonał niezdecydowanych, na kogo mają oddać głos w niedzielę. Sympatycy Francois Hollande'a wskazują na niego jako na zwycięzcę, który nie zostawił suchej nitki na ustępującym prezydencie punktując wszystkie słabości jego pięcioletniego mandatu. Zwolennicy Sarkozyego uważają, że udowodnił on brak kompetencji i doświadczenia kandydata socjalistów. Większość prasy jest zdania, że nie należy oczekiwać w drugiej turze wyborczego trzęsienia ziemi, co należy rozumieć, że wygra tak jak sugerują sondaże Francois Hollande. Dziennik Sud-Ouest uważa, że telewidzowie byli świadkami zderzenia dwóch wizji Francji lansowanego przez Hollande'a tradycyjnego modelu państwa opiekuńczego i nowoczesnej perspektywy
rozwoju czego symbolem jest Nicolas Sarkozy.
IAR