Narodowy Bank Polski (NBP) tłumaczy się z zarobków swoich pracowników. Opinię publiczną rozgrzały medialne doniesienia o gigantycznych wynagrodzeniach najbliższych współpracowniczek prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego - Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik. Mowa była nawet o 65 tys. zł miesięcznie.
Zdaniem przedstawicieli NBP - nie 65 tys. zł, a średnio 36 tys. 308 zł - tyle zarabiają dyrektorzy banku centralnego, z kolei prezes banku w 2018 r. zarabiał 63 tys. 531 zł brutto miesięcznie. Te kwoty wynikają z rocznego PIT.
- Dyrektor Martyna Wojciechowska nie zarabia 65 tys. zł - tłumaczyła Ewa Raczko, zastępca dyrektora Departamentu Kadr NBP. Jak dodała, nie należy łączyć zarobków w banku centralnym z zarobkami ze środków publicznych.
Jak mówi w rozmowie z money.pl były członek Rady Polityki Pieniężnej (organu decyzyjnego NBP) prof. Marian Noga, dyrektor Ewa Raczko mija się z prawdą i logiką.
Jak wyjaśnia, kiedy NBP wypracowuje zysk, co wynika z jego misji i zadań konstytucyjnych, to - na podstawie ustawy o Narodowym Banku Polskim - 95 proc. z tego zysku idzie do budżetu państwa.
- Jeżeli taki bank wypracuje dajmy na to zysk rzędu 1 mld zł, to 950 mln zł trafia do budżetu państwa. Ale jeżeli NBP wypracował 1 mld zł, ale udzieli sobie nagród na pół miliarda, to do budżetu państwa wpłynie to, co zostało. Mówiąc krotko, na zasadach praw logiki wszystkie środki NBP są publiczne. Podsumowanie wystąpienia dyrektor Raczko jest jedno - minęła się z prawdą i to bardzo, bardzo mocno - mówi money.pl prof. Marian Noga.
Czytaj także: Narodowy Bank Polski tłumaczy się z pensji. Na konferencji zabrakło... bohaterów zamieszania
Ewa Raczko podała tzw. PIT-owe średnie pensje dyrektorów i prezesów NBP. Zdaniem prof. Nogi, nic nie wyjaśniła, a wręcz jeszcze więcej zamydliła, podając informacje o zarobkach w banku centralnym.
- Ona zasłaniała się tym, że są to średnie PIT-owe, ale wszystkich dyrektorów. A dyrektorów jest 12. Jak jeden zarabia 10 tys. zł, a drugi 90 tys. zł to razem zarabiają 100 tys. zł, a średnio 50 tys. zł. Nic to wystąpienie nie wyjaśniło - mówi nam ekonomista.
Jego zdaniem, NBP może podawać średnie PIT-owe, ale w tej sprawie powinno mówić o średniej dotyczącej jednej, konkretnej osoby.
Sprawdź również: Zarobki w NBP. Wojciechowska w grupie "trochę lepiej zarabiających"
Na konferencji NBP nie pojawił się prezes banku prof. Adam Glapiński. Najpewniej było to spowodowane trwającym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej, dobrym zwyczajem jest, że w jego trakcie prezes NBP nie udziela się publicznie. Natomiast zorganizowanie spotkania z mediami dotyczącego zarobków w trakcie posiedzenia RPP mogło być celowe, by prezes Glapiński nie musiał się na nim pojawiać.
W rozmowie z money.pl ekonomista prof. Dariusz Filar, również były członek Rady Polityki Pieniężnej, podkreśla, że w zakresie przekazywanych informacji zastępca dyrektora Departamentu Kadr była kompetentna by te informacje przekazać w imieniu prezesa banku.
- Oczywiście prezes odpowiada całościowo za politykę zatrudnienia i politykę wynagrodzeń w banku. Z kolei ta techniczna informacja o wysokościach wynagrodzeń jest w obszarze spraw kadrowych. Z czysto technicznego punktu widzenia było to uzasadnione - powiedział nam prof. Filar.
Jak dodał, wynagrodzenia członków RPP są porównywalne na przestrzeni lat. Jak wynika z informacji banku, podobne kwoty osiągają teraz dyrektorzy w NBP.
- Oczywiście dyskutować można, czy stanowisko dyrektorskie, w zakresie odpowiedzialności, jest porównywalne ze stanowiskiem członka Rady - powiedział w rozmowie z money.pl prof. Dariusz Filar.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl