Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Justyna Sobolak
|

Być albo nie być. Restauracje organizują zbiórki, by przetrwać

47
Podziel się:

Przedłużający się lockdown branży gastronomicznej powoduje, że restauracje borykają się z coraz większymi kłopotami finansowymi. Wsparcia szukają na zbiórkach internetowych. Ale nawet z pomocą internautów, nie wszystkim lokalom udaje się wyjść na prostą.

Być albo nie być. Restauracje organizują zbiórki, by przetrwać
Restauracje stanęły pod ścianą. Zbiórki to dla nich jedyna forma ratunku (pixabay.com)

Kilka dni temu ze zbiórką ruszyła warszawska restauracja The Cool Cat. Właściciele, by przetrwać do lata, chcą zebrać 50 tys. zł.

"Jeśli nas znacie, to wiecie, że twardo i dzielnie walczyliśmy przez ostatni rok bez marudzenia, bez smutów w social mediach, bez obrażania nikogo. Możecie więc wyobrazić sobie jak źle jest, skoro jako córy i synowie galopującego kapitalizmu i modern-hipi-prywaciarze prosimy o pomoc" -  piszą Zosia Pazik i Jakub Kaftański, właściciele lokalu.

Jak twierdzą, wyczerpali już nadzieję na inne formy wsparcia. Odzew jest ogromny. W kilka dni udało się uzbierać ponad 27 tys. zł. Być może dlatego, że właściciele The Cool Cat postawili na ciekawą formę zbiórki. Wyprzedają "abstrakcyjne nieosiągalne przedmioty pandemicznego użytku”.

Zobacz także: Biznes apeluje do rządu. Marnujemy czas podczas lockdownu?

Za wpłatę w wysokości 50 zł właściciele odśpiewają na karaoke utwór Bajm "Do lata będę szła”. Za 100 zł udostępnią przepis na bao i sos tysiąca wysp. Dziesięciu pierwszych szczęśliwców, którzy wpłacą 200 zł, otrzymają w przedpremierze ebooka z przepisami. Im wyższe kwoty, tym ciekawsze nagrody, łącznie z możliwością przejęcia na jeden dzień instagramowego profilu restauracji – ta nagroda jest skierowana szczególnie do... konkurencji.

Zaległości rosną

Prawie całą kwotę udało się zebrać restauracji Umeå z Lublina. Jej właściciel, Bartłomiej Piwko, uruchomił zrzutkę w styczniu tego roku. Traktował ją jako ostatnią deskę ratunku dla swojej działalności. Chciał zebrać 20 tys. zł, zebrał 16 tys. zł. Wpłat dokonało 387 osób.

"Nie sądziliśmy, że do tego dojdzie, ale potrafimy prosić o pomoc, kiedy jej potrzebujemy" - pisał.

Restauracja potrzebowała wsparcia, by opłacić zaległe rachunki za czynsz. "Po pierwszym lockdownie było ciężko, ale wszystko wracało na dobre tory. Niestety, nastał kolejny lockdown, który zrobił spustoszenie w finansach firmy. Tuż przed Bożym Narodzeniem dostaliśmy wypowiedzenie najmu lokalu i kilka wezwań do uregulowania płatności za cały ten okres" – wyjaśniał Bartłomiej Piwko.

Mimo dużego odzewu, Bartłomiej Piwko zdecydował się zakończyć działalność.

– Na zbiórce udało mi się zebrać 16,4 tys. zł. Dzięki uprzejmości właściciela lokalu, który wynajmowałem, kwota ta wystarczyła na pokrycie zaległego czynszu. Ale widmo niekończącego się lockdownu skłoniło mnie do zakończenia działalności. Wszystkim osobom wspierającym jestem bardzo wdzięczny, bo to dzięki nim miałem możliwość oddania Umeå w dobre ręce bez zadłużeń czynszu – mówi portalowi money.pl Bartłomiej Piwko.

Walka o przetrwanie trwa

Organizowanie zbiórek stało się bardzo popularne w Lublinie. O wsparcie internautów poprosiła też restauracja Sielsko Anielsko. Uzbierała 7,6 tys. zł, ale potrzebowała aż 100 tys. zł.

"Nie możemy normalnie pracować, nie stać nas na opłaty za wodę, prąd, gaz i czynsz, a przede wszystkim nie mamy na wypłaty dla pracowników, których nie chcemy stracić" - podkreślali właściciele.

Jak mówią money.pl, zbiórka pozwoliła zapłacić... jeden rachunek za prąd. - Zamknięci jesteśmy od października. Wystarczyło nam na załatanie jednej z dziur, jednego z wielu niezapłaconych rachunków - mówią.

Inny lokal - Pomylone Gary - uzbierał 3,5 tys. zł z 30 tys. zł. A jeden z najbardziej znanych pubów rockowych w Lublinie - Publika - uzbierała 13 tys. zł. Potrzebowała 10 tys. zł.

Pieniądze zbiera też Restauracja Placek Wolności z siedzibą we Włocławku. Na razie udało się zebrać zaledwie 2,3 tys. zł. Potrzeba 35 tys. zł. Właściciele restauracji przyłączyli się do buntu przedsiębiorców. Oprócz długów, które spowodowała pandemia, muszą teraz jeszcze zapłacić karę administracyjną, jaką nałożył na nich sanepid.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(47)
raf
3 lata temu
przeciez wedlug Pinokia Polska to zielona wyspa.
WWO
3 lata temu
Trzeba być naiwnym, aby zlapac sie na te chwytajace za serce zrzutki dla "upadajacych" restauratorow, ktorzy ciagna tyle kasy z tarcz, że jakosc zbankrutowac od ponad roku nie moga. Zrzuccie sie na nowy wozek z salonu dla cwaniaka.
diksi
3 lata temu
No cóż obejrzałem chyba wszystkie opisane wyżej restauracje w necie, chociaż powiedzenie restauracje to chyba przesada bardziej nasuwa się słowowo bar szybkiej obsługi. Zdjęcia jedzonka OK. Wnioski takie: najtańsze wyposażenie made in china, pozosałe elementy chyba z pchlego targu, takie coś nigdzie na świecie w czasie jakiegokolwiek kryzysu nie ma szans na przetrwanie. Po pandemii na pewno by tam nie wrócili. Restauracja musi mieć swój styl tam nie przychodzi się tylko szybko zjeść ale też posiedzieć i zrelaksować. Ci co chcą się tylko najeść zawsze pójdą do Biedronki. Smutne ale prawdziwe.
Walezy
3 lata temu
Chodzimy do zaprzyjaźnionej knajpki. Nie tylko my. Pełny reżim sanitarny, większy niż w kościele.
seba224
3 lata temu
I to był wasz błąd że daliście się sterroryzować temu państwu które jest gorsze od każdej mafii.
...
Następna strona