Panie Gałązka ... a moze takie cos by skomentować:
"...Pan Marcin był już przesłuchiwany przez komisję hazardową i jak każdy świadek miał napady amnezji. ..
Tak więc do rzeczy, składnik pierwszy - przeszłość Pana Marcina. Nie trzeba cofać się daleko, aby poznać prawdziwe intencje i charakter tego Pana. Odwołuję się tu do artykułu dostępnego w sieci. W skrócie napiszę tylko, że p. Rosół jako szef Biura Klubu Parlamentarnego PO, wyprowadzał pieniądze z partyjnego konta. Został na tym jednak przyłapany i natychmiast usunięty z partii. W każdym normalnym kraju taki człowiek kończy w więzieniu i nie ma już możliwości pojawić się w polityce. A u nas może. No cóż... Rosół można ugotować i na zgniłej pietruszce.
Marchewką w naszym przepisie będzie przyjaźń pomiędzy panami Drzewieckim (Mirem) i Rosołem. Pomimo powyżej opisanego procederu, p. Marcin znalazł oparcie w osobie późniejszego ministra. Stał się jego przyjacielem (chociaż to pewnie za mocne słowo), wykonywał dla niego różne pomniejsze zlecenia (nie wykluczone, że znali się już z p. Sobiesiakiem - pseudonim "Rychu"). Gdy po wyborach Mirosław Drzewiecki został ministrem, na swojego podwładnego mianował Marcina Rosoła, człowieka, który z polityka nie powinien mieć już nic wspólnego. Skoro "Miro" zaufa młodemu, naznaczonemu już przestępstwem chłopakowi, musiał mu się nieźle przysłużyć przez te lata "przyjaźni". Mam tylko nadzieje, ze to nie była przyjaźń na zasadzie osiołka, który podążał za marchewką umocowaną na kijku.
Tłuste mięso - podstawa każdej zupy. W naszym przypadku takim smakowitym kąskiem będą premie (wcale nie chude) jakie p. Rosół otrzymywał od ministra Drzewieckiego (szczegóły tutaj). Pan Marcin zarabiał w ministerstwie na stanowisku szefa gabinetu politycznego ministra Drzewieckiego 6500 zł miesięcznie. Sporo? Nic podobnego. Okazuje się, że cyklicznie jego wypłaty były znacznie większe. W ciągu 15 miesięcy Rosół otrzymał 60 tysięcy premii. To daje średnio 4000 zł dodatkowych pieniędzy miesięcznie. Bóg jeden (i "Miro") wie za co przyznano Rosołowi takie gratyfikacje. Nieoficjalnie mówi się, ze szef gabinetu politycznego był prawą ręka ministra i załatwiał dla niego wszystkie sprawy. Ciekaw jestem, jakie będzie wyjaśnienie oficjalne (zakładam, że sprawa nie ucichnie na dniach)...."
Tutaj nie ma ADHD, wszystko jest piękne i super czyste etycznie. .. bo jest z PO. Panie Gałązka - nie lepiej dla Superstacji czy GóWna się udzielać a nie jakieś dziwne kamuflaże tutaj przybierać?