doradcahbdn
/ 87.205.129.* / 2014-02-25 10:56
Muszę... nie mam zwyczaju robić takich rzeczy, ale mam powyżej dziurek w nosie kierowania się obcymi opiniami, a nie własnym rozumem wśród osób, które mnie otaczają. Jestem współpracownikiem HB – doradcą ds nieruchomości (nie finansowym, więc w temacie kredytów nie będę się wypowiadać). Obsługuję zarówno tych kupujących jak i sprzedających. Moi klienci nie zawsze korzystają również z usług finansowych doradców HB, ale jeśli tak – ja również koordynuję te kroki, bo lubię być dociekliwa i wiedzieć na co mój klient może sobie pozwolić, a na co nie (wiem wtedy czego mu szukać, aby nie tracić jego, swojego i sprzedających czasu). Nigdy nie poszukiwałam informacji na temat złych opinii w internecie, bo wiem – że tutaj tylko takie trafiają. Tak zawsze mówię moim klientom, którzy mi na dzień dobry mówią takie zdanie na spotkaniu „ale macie same złe opinie!” (a w podtekście dają mi tym samym do zrozumienia, że cięęęężko mi będzie ich przekonać, że jest inaczej niż „w internecie”). Taką już mamy mentalność – jeżeli jesteśmy zadowoleni lub wyszliśmy z transakcji z neutralnym nastawieniem do firmy (bo choć byliśmy zadowoleni to jednak trzeba było zapłacić za usługi, a to już sprowadza zadowolenie do poziomu neutralnego) – nie piszemy o tym na forach – bo i po co? Od jakiegoś czasu jednak zauważyłam, że klienci, którzy decydują się przyjść na umówione ze mną spotkanie (chwała im za to, bo w większości przypadków umawiają się i nie przychodzą) – to i tak swoją postawą mówią mi „chce nas Pani oszukać, a my się nie damy!”. Otóż – może zaskoczę moich klientów: nie chcę nikogo oszukać. Jedyne pieniądze, jakie „wezmę” (firma HB wystawia fv po zakupie nieruchomości za naszym pośrednictwem) od moich klientów wynikać będą z zawartej umowy PRZEDWSTĘPNEJ i PRZYRZECZONEJ sprzedaży KONKRETNEJ i wybranej przez klienta nieruchomości, jaką JA znajdę, a która się spodoba na tyle, że klient zechce ją kupić. Jeżeli nawet po podpisaniu z nami umowy POŚREDNICTWA klient taką nieruchomość znajdzie sam i zechce na własną rękę bez mojej pomocy sobie tą nieruchomość sprawdzić i kupić – NIC MI NIE PŁACI. Jest to tzw „umowa skutku”. Ale klienci przychodzący na spotkanie tego nie rozumieją. Całe moje spotkanie z klientem otacza aura mojego przekonywania drugiej strony, że zasady są jasne i opisane w umowie. Przez opinie na forach takich jak to tracą czas moi klienci i ja, choć wystarczyłoby pochylić się nad tymi trzema kartkami papieru, jakie prezentuję na spotkaniu i przeczytać je z uwagą. Ale cóż – ja prezentuję umowy – a klient odwraca głowę i nie chce nawet na nie spojrzeć, bo ma przed oczami tylko te opinie z internetu. Ludzie, otrząśnijcie się! To firma ogólnopolska – muszą znaleźć się jednostki potwierdzające regułę. Zawsze na taką skalę znajdzie się jeden czy dwóch pracowników, którzy zawalą coś – ale to nie znaczy że cała firma jest do niczego!
Najlepsze opinie jakie tutaj wyczytałam, to te w stylu: „zaprezentowano mi nieruchomości, które sama znalazłam... wróciłam, a się okazało, że już sprzedane!” - bez komentarzy – dlaczego nie podpisała Pani umowy pośrednictwa? Dzięki temu od razu zostałoby umówione spotkanie na nieruchomości lub dotarłaby informacja, że nieruchomość tyle co została sprzedana i pośrednik zacząłby poszukiwania dla Pani innej – o podobnych cechach, które są dla Pani idealnymi. Jeśli by znalazł i chciałaby Pani ją kupić – zapłaciłaby Pani za jego usługę ( a on być może jeszcze znegocjowałby dla Pani cenę nieruchomości - i nie wyszłoby aż tak drogo z tą prowizją?) Ale nie – lepiej samemu – ominąć pośrednika, który pokazał na spotkaniu ofertę sprzedaży domu (czyli wykonał już część swojej pracy, pomimo że Pani nie podpisała umowy pośrednictwa) – może się nie znam – ale dla mnie to jest oszukiwanie firmy, do której przychodzę chcąc kupić usługę, a później za nią nie zapłacić...
A z drugiej strony mamy złe opinie sprzedających: „po zdjęciach w ogłoszeniu poznałam moje mieszkanie i po niczym więcej”. A dlaczego firma, która ze sprzedającym podpisuje umowę na zasadach otwartych ma kierować ludzi z zewnątrz od razu pod wskazany adres? Ktoś w internecie trafia na ogłoszenie z firmy pośredniczącej (bo to ta firma wkłada pieniądze w pozycjonowanie tych ogłoszeń na tylu portalach internetowych, aby ten klient poszukujący - na te ogłoszenia trafił) – a ktoś pójdzie z tego ogłoszenia pod wskazany adres, zamiast zadzwonić pod podany nr telefonu, „bo to przecież pośrednik!”. Rezultat – ominięcie firmy, która zainwestowała pieniądze w ogłoszenia i pracę doradcy sporządzającego ofertę. Sprawiedliwe? Nie. Również z tego powodu prosimy zawsze o zawarcie umowy na wyłączność – wówczas możemy podać adres – bez ograniczeń promować ofertę, aby jak najwięcej ludzi zapukało do właściwych drzwi. Tak tak ̵