sHaB
/ 89.228.76.* / 2013-12-10 18:43
Relacja z dziś, 10, wtorek, Home Broker (dalej HB) - stolica Warmii i Mazur.
Cel misji: mieszkanie obserwowane od miesiąca.
Dwa tygodnie temu telefon do agenta podanego przy ogłoszeniu. Agent (nie z HB) mówi, że już nieaktualne od tygodnia i nie zdążył go zdjąć. Sorry, trudno itp.
Dwa tygodnie temu ogłoszenie wraca jako aktualne kontakt do HB. Myślimy jest szansa. Trochę dziwi, że w namierzonym mieszkaniu widać, że ktoś wziął się za remont i wymienił okna, ale co tam! Idziemy. Przed marszem wizyta na tym forum i przygotowanie psychiczne na to, co nas czeka.
Umówieni na punkt, przychodzimy wcześniej pięć minut. Czekamy. Propozycja kawki i herbatki. Widać, że Recepcjonistka śledzi ogłoszenia z portali internetowych.
Przychodzą Pan i Pani. On sprzedaje ona załatwia finanse. Reklamują usługi firmy. Są dzielni i profesjonalni. Przechodzimy do szczegółów.
Koszty. Podatek, oj! oj! nasz kochany urząd skarbowy. Wiadomo. Notariusz oferta 1 proc. wartości zakupu (wcześniej w innym biurze przy innym mieszkaniu najwyżej kilkaset zł). Osławione 0 proc. jeśli założymy konto w wiadomym banku, a jeśli zrobimy to dziś, to tysiąc złotych taniej - od 0 proc.?
Oferta. Baza danych wyświetlana na monitorze na ścianie. Pan nie zna ofert na pamięć, więc jesteśmy lepiej zorientowani w tym czego chcemy. A czego chcemy? Wczoraj z warszawskiego biura był telefon z info, że ogłoszenie aktualne i w obiegu. Pan: oj nie zauważyłem, które ogłoszenie Państwo zgłaszali. Pani: było podane. Pewnie, że było. Ogłoszeniem miał zajmować się jakiś pan Marian lub Mariusz. Pani szuka go. Pan oznajmia, że oglądać możemy najwcześniej za dwie godziny, bo pół godziny z klientem podpisuje umowę przedwstępną. Jesteśmy gotowi, to nasza okolica, poczekamy. Pani dalej dzwoni i w końcu oznajmia, że mieszkanie w tym tygodniu sprzedane. Tydzień zaczął się w poniedziałek, kiedy telefon z W-wy zapewniał, że ogłoszenie aktualne, dziś wtorek i mieszkanie sprzedane.
Potwierdziło się wszystko co napisane wcześniej.