Pilsener
/ 2009-07-27 10:19
/
Sofciarski Cyklinator Parkietów
Rząd mi 10 tysięcy zabierze, rzuci 1000 ochłapu i nazywa to "polityką prorodzinną" - chory kraj, ludzie decydują się na potomstwo gdy widzą dla siebie i swojej rodziny szansę, możliwości, rozwój. Kobieta nie decyduje się na dziecko, bo nie ma równouprawnienia, a nie ma równouprawnienia bo partia poprzez swoją "dobroć" daje uropy macierzyńskie, zasiłki rodzinne itp. czym jasno mówi "baby do garów, nie do pracy" - tylko skąd z tych garów kobiety mają wziąć kasę? Z tego 1000 zł? Pytam, czy ktoś liczy koszty tego systemu?
Polityka prorodzinna powinna polegać na niskim opodatkowaniu pracy (nie 50% jak w polsce) i łatwym dostępie do niej, a osiągnąć to można poprzez zdemokratyzowanie i zliberalizowanie gospodarki. Łatwy dostęp do niskoopodatkowanej pracy zachęca do zakładania rodzin - chętnie założyłbym rodzinę, ale z czego ją utrzymam? Z tego 1000 zł, które w dodatku nie będzie mi przysługiwać? A kiedy znajdę czas dla rodziny? Mam olać pracę? To gdzie znajdę nową i z czego wezmę pieniądze? Partia mi da? Jak ktoś pracuje 8 godzin dziennie na partyjnym etacie za dwie średnie krajowe to sobie może pie... o rodzinie, macierzyństwie, ojczyźnie itp. - są jednak w tym kraju ludzie, którzy utrzymują ten chory system i o nikt nikt nie myśli, nikt nie zabiega o ich głosy ani poparcie, to najbardziej obrazuje, jak bardzo partia gardzi pracownikami sektora prywatnego, choć Ci ludzie na nich pracują.