Bernard
/ 83.30.56.* / 2006-05-11 17:55
Jeżeli moje składki, którymi teraz opłaca się przerosty zatrudnienia tam gdzie jest mało pracy i spanie na dyżurze w szpitalu zostałyby mi pozostawione na moim indywidualnym koncie ubezpieczenia zdrowotnego to nie obawiałbym się, że mi zabraknie pieniędzy nawet na przeszczep. Ale w tym sęk, że moje od 40 lat płacone składki i podatki stale marnuje się na nieefektywne opłacanie wypłat z tytułu stałych umów o pracę dla zbyt wielu nieuczciwych ludzi i brak ich na godne wynagradzanie tych pracowników, którym uczciwości honor nie pozwala źle pracować mimo niskich skandalicznie płac. Byłem 8 lat członkiem rady nadzorczej (społecznej) ZOZ. Poznałem, na jakie wynikające z bublowatego prawa głupoty idą pieniądze podatników. Poznałem również, jaki jest mechanizm skruszania pacjentów trzymanych w szpitalu i ich najbliższych, oczekujących na wyznaczenie terminu operacji.. Jeżeli pensja za 300 godzin miesięcznie spędzanych w szpitalu i w pogotowiu nigdy nie wyniosła więcej niż 3000zł brutto a lekarz wybudował dla trójki swoich dzieci 3 Wille po 400 tyś każda to skąd wziął na to pieniądze? Oświadczył w zeznaniu rocznym podatkowym, że z prywatnej praktyki, ale mało, kto wiedział,że wykonywanej 2 x w tygodniu po 2 godziny i opłacanej kartą podatkową. Dziwne, że marnował przez tyle lat swój czas na pracę i dyżury w szpitalu, za które otrzymywał tylko 10 zł za godzinę skoro za 4 godziny prywatnej praktyki zarabiał po 1000 zł za godzinę? Ale prywatna praktyka była wykonywana tylko dla sąsiadów, bo służyła jako przykrywka do zalegalizowania "dowodów wdzięczności" otrzymanych od pacjentów szpitala. A dyżury szczególnie w niedzielne popołudnia na oddziale pan ordynator spędzał wyłącznie na udzielaniu informacji członkom rodzin pacjentów oczekujących na decyzję czy i kiedy będzie zabieg szumnie zwany operacją, które i tak wykonywali Jego młodzi asystenci pracujący za 1500zł. Prywatna praktyka służy, więc wyłącznie jako pralnia, dlatego tak walczono o to, aby prywatne praktyki lekarskie były opodatkowane ryczałtowo i bez kas fiskalnych oraz bez wystawiania faktur. Tragizm sytuacji polega na tym, że w tych warunkach cwaniacy zarabiają fortuny nieopodatkowane a uczciwi lekarze i pielęgniarki żyją jak pańszczyźniani chłopi. I to musi zostać zmienione. Nie wystarczy dać więcej pieniędzy trzeba zmienić chore zasady działania i opłacania usług medycznych. Bez zmiany zasad nawet, jeżeli podatnik da raz tyle to większość i tak przechwycą nieuczciwi łapówkarze lub lekarze powiązani z dystrybutorami lekarstw lub nieudolni dyrektorzy niemający przygotowania do zarządzania publicznymi pieniędzmi, ale dla zachowania stanowisk uwikłani w lokalne zależności i układy z działaczami związkowymi w izbach lekarskich i w organach prowadzących przychodnie, szpitale lub SPZOZ. Każdy system źle działa tak długo jak długo podejmowane są tylko działania usuwające objawy toczącej go choroby. Trzeba usunąć przyczyny, aby uzyskać postęp i efektywność pracy.