Obowiązujące przepisy
Takie umowy mamy zawarte m.in. z Niemcami (Deutsche Bank), Austrią (Raiffeisen Bank International), Stanami Zjednoczonymi (Grupa GE Money), czy Portugalią (Millennium Bank).
Na początku tygodnia, na mocy takich umów właściciele kolejnych banków wysłali pisma do polskich władz, w których ostrzegali, że wejście w życie projektu ustawy o restrukturyzacji walutowych kredytów hipotecznych narusza zobowiązania prawne Polski. Grozili tez pozwami i zapowiadali, że będą domaghac sie odszkodowań.
Dziś do tego grona dołączył BGŻ BNP Paribas, który w piśmie przesłanym do Senatu podkreśla, że "projekt ustawy o frankach skutkuje ogromnymi stratami dla sektora bankowego i osłabia klimat inwestycyjny w Polsce".
- Ryzyko przegranej polskiego rządu jest duże - podkreślił gość "Otwarcia dnia". - Polska zobowiązała się na podstawie wielu umów z krajami, że nie będzie podejmować i będzie przeciwdziałać wszystkim działaniom, których skutkiem byłoby pozbawienie inwestora całości bądź części zysków z danej inwestycji bądź możliwości rozporządzenia tymi zyskami - tłumaczył Schramm.
Brak możliwości uregulowania?
Ekspert pzywołał przykład węgierski. - Pierwotna propozycja rządu Orbana zakładała (podobnie jak w Polsce - red.) przerzucenie na banki 90 proc., a 10 proc. na kredytobiorców. Węgierski Sąd Najwyższy stwierdził jednak, że rząd nie może przerzucać wszystkiego na jedną stronę stosunku prawnego - tłumaczył mec. Piotr Schramm z kancelarii Gessel.
Podobną konstrukcję przewidują BIT-y. Dlatego też - jak zauważył ekspert - gdyby polski projekt ustawy pomocy frankowiczom został złagodzony do pierwotnej formy (podział kosztów pół na pół pomiędzy banki i kredytobiorcó) "można byłoby sobie wyobrażać, że będzie to zgodne z obowiązującymi przepisami".
Sprawa węgierska zakończyła się porozumieniem rządu Orbana z bankami. W obawie przed pozwami tamtejszy rząd dołożył 9 mld euro, żeby banki nie straciły płynności. Tam również bowiem banki groziły władzom występując z listami, ostrzegając "uważajcie Węgry, bo będziemy was pozywać".
Jak ostrzegał mec. Schramm kary nałożone na Skarb Państwa mogłyby być zdecydowanie wyższe niż zakładane straty. - O tym, że banki nie żartują wskazują listy GE, Raiffeisena i Commerzbanku - stwierdził.