DESPERATKA
/ 213.108.13.* / 2010-09-09 19:58
Zgadzam się. Mam wyższe wykształcenie, pracuję piąty rok w sądzie, jestem po szkoleniu, na które nie miałam zwrotu przejazdu (wramach oszczędności) Mam dwoje dzieci i hipotekę. Starcza mi na opłacenie hipoteki i nianię. Utrzymujemy się z pensji męża 1 900,00 zł, a ja mam 1 500,00 zł i szlag mnie trafia, że panie ze "stażem" mają 3,5 tys. prawie tyle co kierownik wydziału i pracują tak, że my robimy na 3 etaty, a one nie wiem, chyba na pół etatu....szlag mnie trafia, bo nawet nie mogę osiągnąć 2 tys. zł netto miesięcznie, a latam w zastępstwo do kasy za kasjerkę (w okresie wakacyjnym), trzy/cztery dni w tygodniu na salę i do tego w "wolnej" chwili robię wykonawstwo, wychodzę z pracy zawsze pół godziny później. A na końcu człowiek się dowie, że zwykły czteroklasista może robić to co my...i MY nic nie robimy, więc po co nam jakieś podwyżki !!! O zgrozo, z takim podejściem nigdy w tej Polsce nie będzie dobrze, a pracownicy mało wykwalifikowani, bo ci ze "stażem" nawet nie myślą by pójść na sale, bo raczej nie daliby rady, są już takie wymagania względem sekretarek :(, że raczej zaczynamy robić za asystentów :( mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i zmieni trochę w wynagrodzeniach pracowników sądu i dadzą więcej, znacznie więcej tym co zarabiają i pracują najkrócej :( PROSZĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!