Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

6 dni do progów alarmowych. Koronawirus w Polsce przyśpieszył, w Niemczech wciąż zwalnia

713
Podziel się:

12 tys. zakażeń w ciągu ostatniej doby, do tego stale rosnąca liczba zajętych łóżek - to ostatnie dane dot. koronawirusa w Polsce. Jak wynika z analizy money.pl, w ciągu tygodnia przekroczymy progi alarmowe, które ustawiło Ministerstwo Zdrowia. I dlatego jeszcze w środę usłyszymy, gdzie luzowanie obostrzeń zamieni się w zaostrzenie restrykcji.

6 dni do progów alarmowych. Koronawirus w Polsce przyśpieszył, w Niemczech wciąż zwalnia
Sytuacja epidemiczna pogarsza się. Minister zdrowia Adam Niedzielski lada chwila ogłosi powrót części obostrzeń (East News)

6 dni - tyle czasu dzieli nas od progu alarmowego dla koronawirusa w Polsce. Jak wskazywał wielokrotnie minister zdrowia Adam Niedzielski, problem pojawią się, gdy dzienna średnia liczba zakażeń (liczona na podstawie danych z ostatnich 7 dni) przekroczy 10 tys. Zbliżamy się do tego momentu z każdym dniem. I niestety - z każdym dniem dzieje się to szybciej.

A to oznacza jedno: akcja "luzowanie obostrzeń" jest wstrzymana. Na kolejnych konferencjach premiera Mateusza Morawieckiego lub konferencjach ministra Adama Niedzielskiego o luźniejszych przepisach na razie nie usłyszymy.

Jak wynika z szacunków money.pl, do progu przynajmniej 70 tys. zakażeń w ciągu tygodnia (czyli średnio 10 tys. każdego dnia w ciągu tygodnia) dobijemy za 6 dni. I to przy optymistycznym założeniu, że wzrost liczby wykrytych infekcji znacznie nie przyśpieszy. Do wyliczeń przyjęliśmy, że będzie wynosił nieco ponad 4 proc. dziennie - to również średnia z ostatnich 7 dni.

Próg ten miał być zapowiedzią cofnięcia większości wprowadzonych w tym roku luzowań - dot. nie tylko hoteli, ale również galerii handlowych, obiektów kultury, kin czy szkół. O tym, jak będą wyglądały najbliższe tygodnie, dowiemy się już w środę. Adam Niedzielski ma wskazać, w których regionach i jakie obostrzenia się pojawią.

Jak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia, ostatnie 24 godziny przyniosły ponad 12 tys. wykrytych infekcji. To najgorszy wynik od półtora miesiąca. Ostatnim razem takie komunikaty resort zdrowia wysyłał 7 stycznia. I trzeba być świadomym, że najgorsze niestety dopiero przed nami. Największą liczbę zakażeń zwykle odnotowujemy w Polsce w czwartki lub piątki.

Zobacz także: Nowe obostrzenia. Wojciech Andrusiewicz o "prawdopodobnej" regionalizacji. Zdradza szczegóły

To jednak oznacza, że już w ciągu tygodnia mogą pojawić się dni, gdy jedna doba będzie oznaczać ponad 15 tys. wykrytych zakażeń.

I już można sobie powiedzieć wprost, że najbliższe święta wielkanocne znów upłyną w Polsce pod znakiem wirusa. Powrót do sytuacji z połowy lutego (gdy mieliśmy po 5 tys. zakażeń każdego dnia) zajmie nam około 2-3 tygodni. Tyle czasu trwało zejście ze styczniowych szczytów. Wiele wskazuje jednak na to, że do szczytu tej fali jeszcze nie dotarliśmy.

Wprowadzenie ograniczeń dziś oznaczałoby, że efekty tych działań pojawią się za 7-10 dni. B Trzeba jednak pamiętać, że w niektórych miejscach znaczny jest udział brytyjskiej odmiany wirusa - która rozprzestrzenia się zdecydowanie szybciej. A to samo w sobie może wydłużać proces dojścia do sytuacji wyjściowej. Na święta w szerokim gronie lepiej się nie nastawiać.

A warto dodać, że ubiegłe święta wielkanocne (w kwietniu 2020 roku) nie były związane z konkretnymi ograniczeniami. Ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski i premier Mateusz Morawiecki postawili na zalecenia dot. ograniczeń w kontaktach. Zalecenia w nakazy zamieniły się dopiero przy świętach Bożego Narodzenia. Wtedy limit wyniósł dodatkowe 5 osób (bez domowników).

Co ciekawe, nasi zachodni sąsiedzi od tygodni informują, że trudna sytuacja epidemiczna będzie utrzymywać się przynajmniej do świąt wielkanocnych, które wypadają w pierwszym tygodniu kwietnia. Premierzy poszczególnych krajów związkowych również wysyłali sygnały do społeczeństwa, że na święta nie będą mogli podróżować.

I tak w rozmowie z dziennikiem "Bild" premier Saksonii Michael Kretschmer mówił, że wyjazdy rodzinne z pewnością się nie. Odbędą. - W tym roku podróże świąteczne nie mogą mieć miejsca - deklarował w rozmowie z dziennikiem.

Reakcje niemieckich polityków w kwestii świątecznych obostrzeń publikuje serwis Deutsche Welle. Ekspert ds. zdrowia i jednocześnie polityk partii SPD Karl Lauterbach mówił wprost, że wyjazdów po prostu nie będzie. Powód? Niemcy mają za wszelką cenę uniknąć trzeciej fali zakażeń. A warto dodać, że druga dopiero w ostatnich tygodniach znacznie zwolniła.

W rozmowie z innym dziennikiem - "Die Welt" o rezygnacji z wyjazdów świątecznych mówił też premier Brandenburgii Dietmar Woidke.

- Teraz nie jest czas na podróżowanie - powiedział.

Z podróżami Polacy też będą mieć w najbliższym czasie problemy. I tak najprawdopodobniej przekroczenie granicy z Czechami i Słowacją będzie wiązało się z koniecznością pokazania negatywnego testu na wirusa lub odbyciem kwarantanny.

W programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce wprowadzenie obowiązkowych testów i kwarantanny zapowiedział rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Inną nowością ma być obowiązek noszenia maseczek - kosztem przyłbic i szal lub chustek, które do tej pory były dopuszczone przepisami.

Jednocześnie warto zauważyć, że sytuacja w Niemczech od dłuższego czasu jest lepsza niż w Polsce. Wskaźnik zakażeń na każdy milion mieszkańców nasi sąsiedzi mają mniejszy.

W ostatniej dobie wskaźnik zakażeń na każdy milion mieszkańców wyniósł w Polsce 319. W Niemczech było to z kolei 96 zakażeń na każdy milion mieszkańców. Przez długi okres to nasi sąsiedzi mieli wyższe wskaźniki zakażeń. Sytuacja zmieniła się wraz z początkiem lutego. Gdy w Polsce zakażenia rosną, w Niemczech są na stabilnym poziomie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(713)
M1306
3 lata temu
Covid-19 piekielnie się złościł i Polskę najpiekielniejszą karę zrobił
Fery
3 lata temu
Niszczenie zakładów i całego Państwa przyspiesza.
Olllle
3 lata temu
Idą święta Wielkanocne,a szara masa śpi.To powtórka z rozrywki.
Beti
3 lata temu
Narod musie się w końcu obudzić ipogonic tych szkodników którzy im. Szkodzą
Polak
3 lata temu
Moje poparcie dla PiSu skończyło się w dniu wprowadzenia zmian do ustawy pt. "Pieszy - święta krowa". Jezdnia to miejsce dla pojazdów. Pieszy to nieproszony gość. Nie ma zgody na paraliż ruchu pojazdów i szkody tym wywołane (większy smog, szybsze zużycie, itd.).
...
Następna strona