Po rozpoczęciu nielegalnej inwazji na Ukrainę Rosja zaczęła ukrywać większość danych gospodarczych. Trudno na przykład dokładnie oszacować inflację, ale jedno jest pewne - rośnie mimo zamrażania cen podstawowych produktów. I to zdecydowanie szybciej, niż chciałby tego prezydent Władimir Putin, który walkę z drożyzną nazwał "priorytetem".
Oficjalnie inflacja w Rosji jest na poziomie 6,59 proc. (cel wynosi 4 proc.), ale jak podaje "Rzeczpospolita", odczucia rosyjskich konsumentów wskazują na 12-procentowy wzrost cen towarów i usług. W okiełznaniu drożyzny nie pomaga słaby kurs rubla, chociaż w ostatnich dniach udało się specjalnymi dekretami go wzmocnić wobec dolara.
O tym, że sytuacja jest niepokojąca z perspektywy Kremla, świadczą również ruchy Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej. Rynek spodziewał się, że 27 października czwarty raz z rzędu zostanie podniesiona główna stopa procentowa. Nie sądził jednak, że tak mocno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Główna stopa procentowa w Rosji w górę o 2 p.p.
Bank Rosji w piątek podniósł główną stopę procentową z 13 proc. do 15 proc. Tłumaczy się "zwiększoną presją inflacyjną", jak relacjonuje dziennik "Kommiersant". Cykl zaczęto w sierpniu tego roku na nadzwyczajnym posiedzeniu. Główna stopa wzrosła wówczas z 8,5 proc. do 12 proc.
Rosyjscy kredytobiorcy mogą się spodziewać, że zaciskanie pasa będzie trwało. Prezes Banku Rosji Elwira Nabiullina zapowiedziała, że główna stopa będzie rosła aż do stałego spowolnienia inflacji.
Zdaniem szefowej banku tempo wzrostu cen w kraju ma wrócić do celu w przyszłym roku. Jednym z problemów gospodarki są jednak braki kadrowe. Wynika to z mobilizacji na ukraiński front. W efekcie - jak mówi się oficjalnie w Rosji - obywatele chcą kupować, ale brakuje rąk do produkcji towarów.