Batalia o metry kwadratowe pod ścianami. Kolejna porażka w sądzie
W Polsce rozpędza się spór pomiędzy deweloperami a klientami o metry kwadratowe pod ścianami działowymi. Właśnie zapadł kolejny niekorzystny dla właścicieli mieszkań wyrok. W obronę takie osoby bierze Adrian Hołub z Polskiego Komitetu Normalizacyjnego.
Dwa tygodnie temu opisywaliśmy przypadek pana Macieja Radowickiego i jego żony Elżbiety, którzy domagają się od firmy Budimex Nieruchomości (obecnie Spravia) zwrotu blisko 21,8 tys. zł za 2,64 mkw. powierzchni mieszkania pod ścianami działowymi. Chodzi o to, że deweloper wliczył powierzchnię pod nimi do powierzchni użytkowej, a nie powinien. Tak przynajmniej uważają państwo Radowiccy. Właśnie przegrali sprawę w sądzie.
Spór o metry kwadratowe pod ścianami
Sąd w całości oddalił powództwo państwa Radowickich, podzielając stanowisko dewelopera Spravia. Według sądu umowa między stronami jest spójna z normą PN-ISO 9836:1997 (określa sposób mierzenia powierzchni, o czym więcej w dalszej części tekstu), a powodowie zostali w sposób szczegółowy i klarowny informowani o tym, jak była liczona powierzchnia użytkowa mieszkania. Sąd uznał, że nie można więc mówić o wprowadzeniu w błąd. Radowicki prywatnie jest adwokatem, a więc - zdaniem sądu - powinien dołożyć większej staranności przy zapoznawaniu się z umową.
Jako adwokat fundamentalnie się z takim podejściem nie zgadzam. Skoro deweloper wskazał, że powierzchnia użytkowa naszego lokalu będzie obliczana zgodnie z ww. normą, to miarodajną dla oceny prawidłowości pomiaru powinna być właśnie ta norma, a nie jej autorska wykładnia, którą deweloper zaprezentował w umowie i załączniku graficznym - mówi money.pl Radowicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny mieszkań. Ekspertka odziera Polaków ze złudzeń
Sąd uznał, że wobec powoda, który jest adwokatem, należy stosować inne kryteria niż wobec każdego przeciętnego konsumenta. Nasz rozmówca przypomina, że w ramach swojej działalności zawodowej nie zajmuje się przecież kupowaniem mieszkań na co dzień.
- Takie stanowisko jest ewidentnie sprzeczne z ugruntowanym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W jego ramach wyjaśniono, że ochrony konsumenckiej nie może odbierać np. fakt, że dany konsument posiada prawnicze lub ekonomiczne wykształcenie, prowadzi działalność gospodarczą czy wykonuje zawód w branży związanej z przedmiotem umowy albo jest zatrudniony przez przedsiębiorcę stosującego klauzulę niedozwoloną - mówi Radowicki.
Dodaje, że sąd nie zechciał poczekać na stanowisko Miejskiego Rzecznika Konsumentów, który przystąpił do sprawy po stronie powoda i w swym piśmie wskazał, że "podziela wszelkie wnioski i twierdzenia zawarte w pozwie" (pismo, mimo że wysłane 18 maja 2023 r., nie wpłynęło jeszcze do akt sprawy).
Na pewno złożymy z żoną apelację. Liczę na to, że wyrok zostanie zmieniony w toku kontroli instancyjnej - zapoaiwada Radowiecki.
O komentarz poprosiliśmy dewelopera.
- To kolejny wyrok sądu w takiej właśnie sprawie. Nie ma bowiem żadnych wątpliwości, że nabywcy są w jednoznaczny, klarowny i niepozostawiający pola do odmiennej interpretacji normy, poinformowani o sposobie liczenia powierzchni lokalu mieszkalnego. Nabywcy wiedzą więc, jakiej powierzchni mieszkanie i za ile kupują - mówi Andrzej Miś, rzecznik prasowy Spravi.
Czym jest PN-ISO i na czym polega problem
Jak wspominaliśmy, sedno problemu leży w interpretacji dokumentu określającego standardy i metody pomiaru powierzchni: PN-ISO 9836:1997. Każda ze stron sporu interpretuje dokument na własną korzyść.
Z prośbą o wykładnie normy zwróciliśmy się do Adriana Hołuba, eksperta Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, geodetę oraz biegłego sądowego. Zapytaliśmy go, czy powierzchnię pod ścianami należy wliczyć do powierzchni użytkowej, czy też nie.
- Wszystkie wewnętrzne ściany w mieszkaniu (zarówno te konstrukcyjne, jak i działowe) stanowią powierzchnię konstrukcji zgodnie z definicją w normie PN-ISO 9836. Wszystkie ściany działowe, które wymagają typowych robót budowlanych zgodnie ze wspominanymi normami, stanowią powierzchnię konstrukcji jako definicji z normy. Nie ma tu żadnej możliwości zmiany - mówi ekspert.
Podkreśla, że niezależnie od norm dodatkowo ściany działowe łazienek czy ubikacji nie są rozbieralne ze względu na zapisy ustawy o własności lokali. Dodaje, że bez wydzielonej ścianami łazienki, toalety nie uzyskamy zaświadczenia o samodzielności lokalu, a bez tego nie podpiszemy aktu notarialnego kupna mieszkania.
Deweloperzy niesłusznie wliczają powierzchnię pod ścianami działowymi oraz pod przejściami drzwiowymi do powierzchni użytkowej lokalu. Skutkiem takiego działania jest błędna powierzchnia w: księdze wieczystej, akcie notarialnym, ewidencji gruntów i budynków, ułamku wspólnotowym oraz do podatku od nieruchomości. Wyprostowanie tych wszystkich powierzchni we wspomnianych dokumentach jest bardzo czasochłonne i kosztowne - podkreśla niezależny ekspert.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl